Część 13

558 36 0
                                    

Rano gdy się obudziłem koło mnie już nie było Nessy. Wstałem z łóżka, ubrałem na siebie krótkie spodenki i czarną bokserkę. Zeszedłem na dół, a tam Nessy robiła naleśniki.

Nessy: Wstałeś już?

Podeszłem do niej i objąłem w pasie. Złożyłem delikatny pocałunek na jej karku.

Ja: Nie będzie mnie dziś cały dzień nie będziesz sie gniewać?

Nessy: A co będziesz robić?

Ja: Coś o czym nie powinnaś wiedzieć.

Zaśmiałem się pod nosem.

Nessy: A idz.

Odeszłem od niej i zjadłem przygotowane naleśniki. Gdy to uczyniłem obmyłem talerz i poszedłem szukać Mark'a.  Biegałem wszędzie aż w końcu znalazłem go w swoim pokoju.

Ja: Mark pomożesz mi?

Mark: W czym?

Ja: A może twoja dziewczyna wyjść.

Mark: Kochanie idz do Nessy.

Dziewczyna opóściła pokój, a ja usiadłem koło chłopaka.

Mark: To o co chodzi?

Ja: Wiesz jutro są urodziny Nessy co nie, a ja w nocy tego samego dnia muszę opóścić was i wylecieć do korei.

Mark: Co jak kurwa wyjeżdżasz Nessy wie?

Ja: Nie, nie wie dla tego chcę jej urządzić najlepszą osiemnastkę na świecie żeby zapamiętała mnie i ją końca życia.

Mark: Jaki masz pomysł?

Ja: Impreza na około 500 osób w dyskotece w stylu neonowym, farby, drinki i wszystko co będzie się świecić w ciemności.

Mark: Ej dobry pomysł.

Ja: To co zmywamy się wszystko kupować?

Mark: Tak.

Nessy pov:

Siedziałam i jadłam swoje naleśniki. Po chwili dołączyła do mnie Sarah dziewczyna Mark'a.

Sarah: Wiesz co chce Wonho od Mark'a, że aż wyprosił mnie z pokoju?

Ja: Nie, nie wiem, powiedział tylko, że cały dzień go nie będzie.

Po chwili ujrzałyśmy jak chłopacy schodzą po schodach i o czymś dyskutują.

Ja: Kochanie gdzie idziecie?

Wonho: Nie długo się dowiesz rybka, a teraz przepraszam, ale musimy wyjść.

Po chwili już ich nie było.

Ja: Masz ochotę na zakupy?

Sarah: Czemu by nie.

Ja: Czekaj chwilę idę auto załatwić.

Wyszłam z kuchni i wbiłam do pokoju rodziców. Boże to był zły pomysł. Wyszłam jak oparzona z krzykiem z pokoju.

Ja: WYCHODZĘ, BIORĘ AUTO.

Mama: AUTA NIE MA KTOŚ JE UKRADŁ I ROZBIŁ.

Kuffa zapomiałam, że je rozbiłam. Najwyżej biorę auto Mark'a.

Zgarnęłam kluczyki i Sarah, po czym ruszyliśmy do auta.

Ja: Wiesz gdzie jest najbliższa galeria czy coś?

Sarah: Mniej więcej.

Dziewczyna mnie poinstruowała i po 30 minutach byliśmy w ogromnej galerii. Zakupy zajęły jakieś 3 godziny, ale kupiłam tylko sukienkę (media) i czarne lity. Zatrzymałyśmy się jeszcze na kolacji, bo na obiad czasu nie miałyśmy, za bardzo nas pochłoneły zakupy. Koło 23 byłyśmy w domku. Zmęczona rzuciłam torby koło łóżka i poszłam wziąść prysznic. Ubrana w piżamkę położyłam się na łóżku i zasnęłam.




Sąsiad z naprzeciwka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz