Światło. W tej chwili to chyba najgorszy i najgroźniejszy wróg chłopaka. Leniwie otworzył oczy, starając się nie pogorszyć bólu wynikającego z wielkiego siniaka w okolicach skroni.
- Cholera - przeklął pod nosem.
-Zamknij się chyba, że chcesz jeszcze bardziej pogorszyć swoją fatalną sytuację idioto - warknął niski męski głos.
Gale nawet przez chwilę nie wahał się do kogo należy wredny komentarz o jego osobie.
- Haymitch, daruj sobie, możesz już nas zostawić ... - szepnęła dziewczyna. - W takim stanie nawet nie kiwnie palcem. Nic mi nie grozi.
Szarooki uśmiechnął się pod nosem. "Co za ironia losu ... Mnie uważa za agresywnego a sam rzucił się na mnie jak lew na gazele - pomyślał chłopak.
- Daruj sobie chłopcze. Gdyby nie interwencja Katniss i jej wytłumaczenie sytuacji Strażnicy Pokoju w tej chwili zdrapywaliby twoje resztki z ziemi.
Gale skarcił się wewnętrznie. Kretynie czemu zawsze myślisz na głos ?
- Haymitch ! Zamknij się do cholery i wynoś się z mojego domu ! - To już nie był wcześniejszy szept spłoszonej dziewczyny, a jej krzyk w żadnym stopniu nie wskazywał na sarkazm.
- Dobrze skarbie, ale jakby coś się działo wiesz, gdzie jestem.
Po tych słowach mężczyzna niezgrabnie podniósł się z fotela. Nie wyszedł jednak bez wynagrodzenia za jego "dobry uczynek". Rzucił się na w połowie pustą butelkę z winem leżącą na stole i z przyjemnością pociągnął niemały łyk napoju. Dziesięć sekund później już go nie było. Tak samo, jak i szklanego pojemnika z alkoholową zawartością.
Skąd wino znalazło się u Kotny? Cóż za ironia losu. Ja usypiam w lesie, a dziewczyna w tym czasie zapija się alkoholem. Dobry początek czasu "odnowy".
- Mamy do pogadania - burknąłem.
- Czekaj chwilę pójdę po zimny okład ... Chcesz coś do picia ? Jasne, że chcesz. Herbata, kawa, ewentualnie coś mocniejszego ? - zapytała zakłopotana.
- Nie. Pogadamy teraz - syknąłem przez zęby. Cholera. Z takim podejściem nigdy nie odzyskam jej zaufania, a ona nie wykorzysta szansy na rekompensatę.
Katniss z wymalowanym zmieszaniem na twarzy cichutko przysiadła na krawędzi stołu gdzie jeszcze chwilę temu leżała butelka wina. Spuściła oczy, wpatrując się uparcie w swoje stopy. Zabawne. Szuka odpowiedzi na swoje winy w butach ? Daleko tak nie zajdzie.
- Dobrze ...
..........................................................................................................................................................................
Łał ! Chyba wróciłam !
Nauka, nauka, nauka. Pomysły były - czasu brak. Postaram się nadrobić zaległości w najbliższym czasie, więc trzymajcie kciuki :D
Pozdrawiam :)