Jednak wszystko co dobre, kiedyś musi minąć. Otóż tak moi drodzy jak mówi stare polskie przysłowie, nie mylić z chińskim, fortuna kołem się toczy. A koło duże, okrągłe, czasem może chcieć kogoś zmiażdżyć, zabić lub w inny sposób wykończyć. Całkiem jak ta opona w "Morderczej oponie", jakby ktoś nigdy nie słyszał, jest to horror, o..zabijającej śmiertelnych, ew. też puszki, skorpiony i inne duperele, które staną jej na drodze oponie, ale wracając do tejże jakże radosnej, wręcz ociekającej wesołością mokrego klauna opowieści. Po naszej słodkiej miesięcznicy, wszystko się zmieniło, za sprawą pewnego, cudownego demona, który postanowił wcielić w życie swój przekochany plan. A mianowicie, załamać mnie psychicznie. Wiedział o mnie dosłownie wszystko. Znał ,każdą słabość, rozterkę, a co najgorsze wszystkie moje lęki, nawet te najbardziej skrywane.. Znał najgorszy, znał ten, który doprowadzi mnie do stanu "Zrobię, wszystko tylko nie odchodź". Jak już zapewne dobrze wnioskujecie drodzy czytelnicy, moim najgorszym lękiem i czymś czego bym nie zniósł była strata właśnie JEGO. Tylko on był przy mnie, tylko on poświęcał mi swój czas, dotyk, uwagę, słowa, by porozmawiać z kimś tak bezwartościowym jak ja. Tylko jego miałem i tylko jego tak ślepo, bezgranicznie kochałem, ale nie uprzedzając faktów. Wróćmy do dnia, w którym wszystko się zjebało, a cały mój świat ponownie uległ zmianie o 180 stopni. Jak zwykle około 19:30 wracałem z pracy w Mystery Shack. Zmęczony, wręcz padnięty, bo dziś jak w każdy czwartek przyjmowaliśmy dostawę nowych gratów..przepraszam eksponatów, co skutkowało długim rozpakowywaniem, ciężkich kartonów, zasiadłem na kanapie. Zwykle już w progu witał mnie blondyn, jednak tym razem było inaczej, a z naszej sypialni dochodziły dziwne dźwięki. Czyżby ćwiczył? Niczego nieświadomy wparowałem z uśmiechem do sypialni, gdzie jak się spodziewałem zastałem mojego cudownego chłopaka..i ją. On spocony, ona w szerokim rozkroku, głośno jęcząc. Zamarłem, tylko się na nich tępo gapiąc. Zmroczyło mnie, zrobiło mi się słabo. Bill rzucił mi tylko przelotne spojrzenie i zupełnie ignorując już moją osobę, dokończył sprawę. Na koniec jednak wygonił tą dziwkę z naszego domu i zmęczony, poszedł do kuchni by się napić szklanki wody.
-Jak w pracy?-spytał siadając przed telewizorem, w którym zaczął lecieć jakiś durny program o naszej marnej ludzkiej egzystencji pokroju "Trudnych spraw".
-D-dobrze..-odpowiedziałem wzdychając, po chwili siadając obok, chłopak postanowił jak gdyby nigdy nic mnie przytulić, jednak ja się odsunąłem, co spotkało się z jego zdziwionym spojrzeniem. Bo w końcu NIC SIĘ NIE STAŁO.
-Często tak robisz?-zapytałem cicho wpatrzony, w kolejną żałosną kłótnie w tym jakże interesującym nagle śmieciowym programie.
-Nie powinno cię to obchodzić Sosenko, ale tak, ostatnio mnie..nudzisz..-wyznał. Właśnie tych słów się obawiałem, poczułem nagły przypływ gorąca.
-N-nudzę?-wyjąkałem.
-Nie inaczej-odparł beznamiętnie. Doskonale wiedziałem co to oznacza. Znudzę się mu.. Zostawi mnie, ON mnie zostawi, odejdzie, zostanę SAM, SAM...Całkiem SAM.. Mój oddech zwolnił, a z oczu popłynęło parę słonych łez. Nie rozkleję się..to by było zbyt żałosne.
-Zrobię wszystko, tylko nie odchodź..I raz na jakiś czas, kłam dalej, że mnie kochasz..-uśmiechnął się i pogładził mój policzek, ocierając z niego mokre łzy.
-Nie kłamie, naprawdę cię kocham, księżniczko..
Tego samego dnia, jak jakaś tania kurwa skończyłem z nim w łóżku..Jednak coś się zmieniło, tym razem było inaczej. Mniej delikatniej, bez uczuć. Blondyn wiedział, że to już zbędne, że miał racje, że ja i tak już nie odejdę..
~~~~~~
I tym słonecznym akcentem kończymy ten rozdział <3 Dziękuję za uwagę~
CZYTASZ
Amnezja [billdip] //Zakończone//
Fanfic19 letni Dipper Pines, ulega poważnemu wypadkowi motorowemu, w wyniku, którego traci wszystkie wspomnienia z okresu, który miał miejsce przed nim.. Flustracja sięgająca w domu zenitu zmusza rodziców młodego Pinsa, do wysłania go do Gravity Falls, gd...