Prolog

835 67 11
                                    

Szesnastoletni chłopak o intensywnie zielonych oczach ledwie trzymał się na nogach . Od kilku dni dokuczały mu straszliwe bóle brzucha , głowy oraz klatki piersiowej i zawroty głowy . Chwiejnym krokiem podszedł do ściany stajni i oparł się o nią z grymasem bólu wymalowanym na jego pobladłej twarzy . Krzywiąc się jeszcze bardziej przycisnął rękę do połamanych żeber , które cicho zachrzęściły . Chłopak wypuścił cicho powietrze by opanować swój płytki oddech . Nagle usłyszał zbliżające się od strony wejścia na dziedziniec kroki . Natychmiast , przełykając cały ból , zasalutował energicznie do zbliżającej się postaci . Już po chwili znajdywał się przed nim niski mężczyzna z czarnymi , podgolonymi od spodu włosami . Kobaltowe tęczówki wpatrywały się znudzonym wzrokiem w Eren'a. Jasna twarz , pozbawiona jakichkolwiek emocji , była niemal tego samego koloru co śnieżnobiała koszula i żabot , które miał w zwyczaju nosić . Mężczyzna zarzucił na ramiona zieloną pelerynę ze skrzydłami wolności .

- Oi, nie śpij ! - krzyknął Kapral stając na przeciw nastolatka . - Przygotowałeś konie ?

Nastolatek przytaknął nie chcąc , aby mężczyzna odkrył jego słabego i zachrypniętego głosu . Ackerman zlustrował chłopaka od stóp do głowy i , nie wydając przy tym najmniejszego dźwięku , powędrował po swojego wierzchowca . Zielonooki odchylił lekko głowę do tyłu i odetchną z wyraźną ulgą jaką przyniosło mu zachowanie swojego przełożonego .

" Dobrze , że mnie olał "- pomyślał Jaeger podążając za Levi'em

Ackerman od dłuższej chwili obserwował jadącego za nim Eren'a .Jeszcze na terenie zamku mógł dostrzec , że coś jest z nim nie tak . Teraz , kiedy opuścili już bezpieczne ziemie za murami , dopiero zauważył jak blady był chłopak . Nastolatek ledwo siedział w siodle , trzymając jedną rękę na brzuchu . Dostrzegł także kilka kropelek potu spływających po jego skroniach . Już chciał się zapytać o samopoczucie podwładnego , kiedy nagle , centralnie przed nimi pojawiło się trzech tytanów . Szybko wystrzelił odpowiednią flarę , by dać znak innym . Kiedy to zrobił , szykował się do manewru wymijającego szkaradne bestie . Kapral zaklną cicho pod nosem i spojrzał przez ramię na zielonookiego chłopaka . Przeraził się widząc jak młody zwiadowca jeszcze w tej samej chwili osuwa się nieprzytomny z siodła . Natychmiast zawrócił konia i pogalopował w stronę Eren'a . W tym czasie kilku metrowe szkarady zdążyły zainteresować się Jaeger'em . Były naprawdę szybkie , w mgnieniu oka dotarły do szesnastolatka . Levi nie mógł pozwolić na śmierć chłopaka . Był przecież za niego odpowiedzialny zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz muru . Jeśli by mu się stało to Ackerman został by pociągnięty do odpowiedzialności . Szybko zeskoczył ze zwierzęcia i używając sprzętu do trójwymiarowego manewru oraz drzew , w zastraszającym tempie pokonał dwa potwory. Kiedy się zorientował, trzeci tytan trzymał już Eren'a nad paszczą. Levi dość głęboko przeciął jego kark. Gdy potwór upadł, zdążył jeszcze przechwycić młodego chłopaka. Gwizdnięciem przywołał wierzchowca. Usadowił na nim szatyna, a sam usiadł za nim kładąc z wahaniem rękę na jego klatce piersiowej. Wzdrygną się lekko, kiedy nie poczuł na swojej drodze oporu w postaci żeber.

- Co jest? Aż tak go ścisnął?... - przeraził się mężczyzna.

Chwycił uprząż i pogalopował najszybciej jak tylko mógł jego wierzchowiec w stronę centrum kolumny, by później mieć dobrą drogę na sam przód.

-Myślałem , że jest choć trochę odpowiedzialniejszy! - warknął kapral .

- Leviś to nie jego wina - zaczęła dowódca oddziału Hanji - on nie chciał tego mówić bo... Pewnie miał jakiś ważny powód .- broniła go .

-"Albo aż tak się ciebie boi , pedanciku " - dodała w myślach .

Ackerman prychnął tylko zły i usiadł na drewnianym krześle bokiem do zebranego towarzystwa , zarzucając nogę na nogę . Kobieta w okularach pokręciła głową rozbawiona zachowaniem jej przyjaciela . Wiedziała , że kładzie on duży nacisk na dyscyplinę jak i zaufanie w swoim zespole . Zachichotała cichutko pod nosemi i przeniosła wzrok na powodera zamieszania . Na łóżku polowym , w namiocie medycznym na przeciwko , leżał wciąż nieprzytomny Eren . Dwie młode kadetki zmieniały mu zimny okład na czole , a trzecia , badała jego połamane kości . Skrzywiła sie widząc jak sanitariuszka badająca kości zakryła usta dłonią , przyciskając lekko drógą do jego żeber .

- Co mogło go doprowadzić do takiego stanu ? - zapytał Erwin krzyżując ręce na kladce piersiowej . - Na zwykłą grypę mi to nie wygląda .

- I na pewno nie jest - odezwała się jedn z sanitariuszek , która nie wiadomo kiedy znalazła się przy nich .- Jeśli to jest ten półtytan ... To jest w okropnym stanie . Ma wysoką gorączkę i dreszczę , do tego jeszcze pogruchotane kości żeber .

- Tytan go tak ścisnął . Za pare godzin będzie dobrze - odparł kapral .

- Z tego co czuję , złamaznia powstały kilka dni temu , a regeneracja trwa naprawdę powoli .

Oczy , prawie , wszystkich rozszeżyły się ze zdziwienia . Jedynie twarz kaprala została obojętna . Mimo tego musiał przyznać , że i on drgnął słysząc jej słowa . Całkiem dobrze pamiętał jak w niecałe piętnaście minut po rozprawie w sądzie Eren miał już wszystkie zęby , które normalnie nie powinny się znajdować w jago buzi , a na podłodze w sali niżej . Osobiście mu kilka wybił .

- Nie ma innej rady ... Musi wrócić za mury . - oznajmił zrezygnowany dowódca zwiadowców . - Wyśle się go z jakimś opiekunem i kilkoma innymi zwiadowcami do pomocy .

- Czemu niby tak ? - zapytała zdziwiona Hanji . Smith przetarł twarz dłonią , a potem posłał jej zmęczone spojrzenie .

- W tym stanie nijak się nam nie przyda , będzie tylko przekąską dla tytanów . Jeśli się bezpiecznie wykuruje , będziemy mogli go wykorzystać jako broń , która w końcu uratuje ludzkość . - oznajmił Erwin . - Dlatego - podszedł do siedzącego kaprala i położył mu dłoń na ramieniu - Levi przewiezie go za mury , zaopiekuje się nim do naszego powrotu , a na następnej wyprawie nam pomoże .

- Czemu niby ja mam to zrobić ? - zapytał zniesmaczony Ackerman .

- Bo to ty wziełeś na siebie odpowiedzialnośc za niego . - powiedział blondyn .

Levi zaszczycił spojrzeniem swojego przełożonego , po czym prychnął i wstał z krzesła .

- Wiedziałem , że to , kurwa , będzie zły pomysł . Mogliśmy go zabić odrazu , a nie cackać się jak z jakimś dzieckiem .

- Leviś jesteś nie miły ! - poskarrzyła się Hanji .

- Zamknij się okularnico - warknął niski mężczyzna . - Kiedy mam jechać ?

- Zaraz , teraz , natychmiast . Zaraz zawołam twoich pomocników . - odparł Smith i wyszedł z namiotu .Levi miał jednak dziwne przeczucie , że gdy tylko wyruszą stanie się coś niedobrego .


..........................................

No to ten tego ... Yo ! Mam nadzieje , że wam się ta książka spodoba. Strasznie się zafascynowałam tematykom Levi x Eren  ... Nie skreślajcie jej już na wstępie . Następne części będą dłuższe i bardziej związane z zapowiadaną akcją . 

I takie pytanie :

Mam pisać z perspektywy Erenka , Levisia czy zostać z tym jak teraz to napisałam ? 

To tyle :) 

Yo !

EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz