Prolog

295 25 1
                                    

Kolejny, szary dzień. Dwunasty lipca dwutysięcznego piętnastego roku. Idealny dzień...na nic.
Chociaż nie. Dzisiaj czuję dziwne podniecenie. Czuję, że dziś w końcu mi się uda.
Przygotowane mam wszystko.
Plan A, B, C, nawet D
Bo ja...już nie chcę żyć. Nudzi mnie to. Przerasta. I mam po prostu dosyć. Czy to naprawdę bardzo źle?
W zasadzie to nie obchodzi mnie to. Nic mnie już nie obchodzi.
Nuda, szarość, powtórzenia.
Wszędzie.
Świat nie jest niczym zaskakującym. Jest okropny i przerażający i nie ma dla niego nadziei.
Tak samo jak dla mnie. Dla mnie też nie ma już nadziei.
Nadzieja jest do dupy.
Ja jestem do dupy.
Wszystko jest do dupy.
Życie nie ma sensu, naprawdę.
No bo jaki?
Żyjemy tylko po to, by umrzeć.

Ludzie są chujowi

Kłamią, krzywdzą, ranią, zostawiają, nie wiem co jeszcze, są obrzydliwi, okropni.
Cały świat taki przez nich jest.

A ja nie chcę być tego częścią.

Dlatego właśnie skończę to.

Dzisiaj.

💉💉💉

Save me || ChansooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz