Rozdział I List

430 20 4
                                    

Pewna rudowłosa osóbka siedziała właśnie w swoim pokoju i czytała książkę, gdy isłyszała:
- Lily! Chodź tutaj!
Dziewczynka wstała i odłożyła lekturę na biurko, po czym zeszła na dół.
Mama wraz z Petunią były w kuchni.
Tam też poszła.
- Lily, przyszedł list do ciebie!
Ruda chwyciła od mamy białą kopertę z czerwonym znakiem i szybko otworzyła i przeczytała.

Szanowna Panno Evans
Z przyjemnością informuję, że została pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dołączam listę niezbędnych podręczników i przyborów do rozpoczęcia nauki. Za kilka dni powinien pojawić się u pani jeden z nauczycieli i wytłumaczyć wszystko pani rodzicom.
Życzę udanych wakacji.
Albus Dumbledore
Dyrektor Hogwartu

- Lily wielce uradowama wybiegła z domu i usiadła pod drzewem.
Czytała listę potrzebnych książek.
Saverus opowiadał jej wcześniej o Hogwarcie i wtajemniczył ją w świat magii.
Zostali najlepszymi przyjaciółmi i spędzali razem mnóstwo czasu.
Lily zamknęła oczy i rozmyślała jak to jest uczyć się w Hogwarcie.
Nagle usłyszała szelest. Uchyliła powieki i zobaczyła chłopaka z bladą cerą i tłustymi włosami.
- Cześć Saverusie! - zawołała z uśmiechem.
- Cześ Lily. - powiedział odwzajemniając uśmiech.
- Miałeś racje! Dostałam list!

***

Czarnowłosy chłopak w okularach leciał na miotle, bo oto właśnie trwał rodzinny mecz Quidditcha.
Charlus i Dorea Potter i jedna z ciotek grali jako ścigający. Podawali sobie kafla i starali się trafić w jedną z trzech obręczy (bramek na wysokich kijach) przeciwnika. Za każy hol dostawało się 10 punktów.
Wujek i druga ciotka byli pałkarzami.
Odbijali tłuczki, które uderzały w zawodników i zrzucały ich z mioteł.
Obrońcom kuzyn, którego zadaniem było obronienie pętli swojej drużyny.
James startował jako szukający. Miał złapać malutką latająom złotom
piłeczke ,,złotego znicza", za którą dostaje się 150 punktów. Gra kończy się z chwilą złapania znicza.
Tak więc jak co tydzień w Dolinie Godryka odbywał się mecz.
Potterowie przeciw Okriadom.
Jak na razie Okriadowie przegrywali 90 : 120.
Komentował jeden z sąsiadów.
James latał wysoko wypatrując złotej piłeczki... gdy zauważył jej błysk kilka stup dalej.
Szybko poszybowł na miotle w tym kierunku. Obejrzał się. Szukający przeciwników leci za nim. Przyspieszył.. wyciągnął rękę...
"Jeszcze troche" powtarzał w myślach.
W tym czasie Dorea strzeliła kolejnego gola.
James już czuł na palcach skrzydełka znicza... I nagle...
-Złapał!!! James złapał znicza!! Potterowie zwyciężyli 280 : 90. - wrzeszczał komentator.
Rodzina w wyśmienitych nadtrojach wybrała się do domu, by świętować wygraną.
Młody okularnik poszedł na górę do łazienki się przebrać.
Gdy jiż schodził po schodach, usłudzał ciche stukanie. Rozejrzał się i zobaczył sowę w oknie. Wpuścił ją do środka. Odwiązał list od jej nóżki, otworzył jednym ruchem rwąc kopertę. Przeczytał wiadomość i podekscytowany pobiegł do rodziców.
- Mamo! Tato! - podbiegł i machał kopertą - Pojadę do Hogwartu.
- No to mamy dwa powody do świętowania - powiedział Charlus czochrając włosy synowi i biorąc od niego list.

***

Syriusz Black właśnie na zawołanie matki schodził do kuchni.
W środku stała szarooka kobieta, po której chłopak odziedziczył oczy, a obok mężczyzna o czarnych włosach, podobnych do tych syna.
- Chciałaś mnie aidzieć matko?
- Tak Syriuszu. Zostałeś przyjęty do Hogwartu. Wkońcu nie mogło być inaczej, w końcy jesteś Blackiem.
- Wraz z matką liczymy, że twoje uprzedzenia nie wpłyną na tiarę przydziału i jak reszta rodziny będziesz w Slytherinie. - powiedział Orion Black - jeśli trafisz do innego domu możesz się tu nie pokazywać!
- Możesz już iść. - Walburgia wręczyła synowi otwarty list.
Wchodząc po schodach Syriusz rozmyślał o tym jak porąbana jest jego rodzinka i jak chce sie postawić. Za nic w świecie nie pójdzie do Slytherinu!

***

Dorcas Meadowes mieszkała w bardzo dużym i bogatym domu.
Jednak co z tego jeśli rodziców nie ma całymi dniami i nie mają dla niej czasu?
Pewnego dnia rodzice jak zwykle byli w przay i zostawili córkę pod opieką gosposi Monicy, która starała się dziewczynce zastąpić oboje rodziców
Brunetka leżała na trawie rozmyślała o rodzicach. Nagle coś wylądowało koło niej. Niebieskooka wystraszona aż podskoczyła. Gdy spojrzała co bylo obok z ulgą stwierdziła, że to tylko sowa.
Zaraz.. SOWA! Dostała list! Szybko rozpieczętowała i zaczęła czytać. Z każdym zdaniem coraz bardziej się uśmiechała. Pojedzie do Hogwartu! Nie będzie sama!

***

- I jak synku?
- nie przyjmą mnie. - odpowiedział ze smutkiem Remus Lupin. Napisał do wszystkich szkół i nie chcieli przyjąć wilkołaka. W sumie im się nie dziwił, może być niebezpieczny. Kto chciałby w szkole krwiożerczą bestie?
- Coś wymyślimy skarbie - szepnęła konieta do syna, pocałowała go w czoło i wyszła.
Remus jeszcze chwilę siedział na łóżku, po czym wstał z zamiarem udania się na spacer.
Wtedy do pokoju przez otwarte okno wleciała sowa.
Chłopiec odwiązał list i przeczytał:

Szanowny Panie Lupinie!
Wiem, że profesor Dippet, poprzedni dyrektor Hogwartu nie wyraził zgody ba przyjęcie Pana do szkoły.
Ja jednak uważam, że jeżeli zastoaujemy odpowiednie środki bezpieczeństwa nie będzie żadnych przeciwwskazań i będzie się Pan uczył z innymi uczniami.
Oczekuję pana 1 września.
Życzę udanych wakacji!

Albus Dumbledore
Nowy dyrektor Hogwartu.

- Mamo! - zawołał uradowany chłopiec.
Gdy kobieta wbiegła do okoju dodał:
- Jadę do Hogwartu

***

Alicja Spinnet o długich ciemnych włosach, siedziała w kuchni i jadła obiad. Tata był mugolem i pracował jako mechanik samochodowy, a matka czarownicą.
Po skończonym posiłku szatynka poszła do swojego pokoju, by jeszcze raz przeczytać list. Dziś rano dostała list z Hogwartu! Szczęśliwa, że będzie się uczyć jak czarować. Jej świetny humor utrzymywał się do końca dnia.

***

Mały gruby chłopczyk o mysich włoskach i wodnistych oczkach siedział pod drzewem zajadając ciasteczka, które udaało mu się zwędzić z kuchni.
- Peter! - zawołała pani Pettigrew.
Jedenastolatek szybko schował wszystkie słodycze do pustego pnia drzewa. Rodzice chcą aby Peter się odchudzał.
Gdy chłopiec poszedł do matki, ta wręczyła mu biały list z wielką, czerwoną, literą H.
Dostał się do Hogwartu!
A większość myślała, że to charłak.
Jednak Peter cieszył się, bo tam nikt mu nie powie ide ma jeść. Nie będzie musiał stosować diety.

***

Ann Smith, blondynka o niebieskich oczach, siedziała na trawie i czytała książkę.
Nagle coś usiadło jej na ramieniu.
Przestraszona upuściła lekturę i szybko odwróciła głowę. Z ulgą stwierdziła, że to tylko sowa. Tak więc odwiązała liścik zaadresowany do niej. Zaczęła czytać. Zaraz po tym pobiegła do domu pochwalić się rodzicom. Tata był czarodziejem, a mama mugolem.

Mój 1 rozdział😶
Dla tych, którzy nie wiedzą.
*mugol - osoba niemagiczna, zwykły człowiek.
*charłak - osoba bez magicznej mocy, urodzona w rodzinie czarodziejów.
Mam nadzieję, że choć trochę się podobało
LilyEvansxD22

Lily I Huncwoci Początek ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz