Po tym co napisał mi ChimChim pękło mi serce. Dosłownie. Nie mogłam uwierzyć w te słowa. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że żartuje, ale po co wtedy podawałby mi adres?
Było już cholernie późno a ja nie mogłam zmrużyć oka. Leżałam i wpatrywałam się w pieprzoną ciemność. Próbowałam sobie to wszystko jakoś ułożyć. Tae stał się moim przyjacielem, a nawet kimś więcej. Pomimo, że nigdy go nie widziałam naprawdę go pokochałam. Taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca w moim życiu. Co prawda zawsze lubiłam pisać z obcymi. Nigdy jakoś nie potrafiłam sobie znaleźć prawdziwych przyjaciół w otoczeniu, więc uciekałam do internetu. Nigdy jednak jeszcze nikogo nie obdarzyłam takim zaufaniem i uczuciem jak Tae. Tym bardziej niepokojące były dla mnie wiadomości od ChimChim'a.
Kiedy zbliżała się godzina 6 rano postanowiłam napisać do nowego chłopaka, że przyjadę. Nie mogę tak tego zostawić. Wstałam, wyjęłam ubrania z szafy i skierowałam się prosto pod prysznic. Po umyciu się wykonałam lekki makijaż i związałam włosy w dwa warkocze. Zeszłam na dół do kuchni, ale wiedziałam, że teraz nic nie przełknę. Jedyne co zrobiłam to wypiłam szklankę wody.
- Co ty robisz tak wcześnie? Zawsze przez całe wakacje ciężko dobudzić cię nawet o 14. - mój brat nie wiadomo skąd nagle znalazł się obok mnie.
- Ważna sprawa - oznajmiłam lekko wkurzona.
- Wowwow.. spokojnie młoda. Co takiego ci leży na serduszku?
- Muszę lecieć do Seulu.
- Kiedy?
- Teraz.
- C O?! - chyba trochę zaszokowała go ta wiadomość.
- Mówię przecież, że ważna sprawa. Muszę tam być jak najszybciej.
- Mam cię podwieźć na lotnisko? - nie wierzę, że to powiedział.
- Naprawdę mógłbyś? - w moich oczach w jednej chwili pojawiły się iskierki.
- No skoro to takie ważne to czemu nie? - powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Daję ci dziesięć minut. Tylko proszę pośpiesz się.
- Dobra dobra. Tylko daj mi zjeść.
Po skończonym śniadaniu poszedł się ubrać i jakoś ogarnąć. Ostatecznie z dziesięciu minut zrobiło się dwadzieścia. W końcu kiedy oznajmił, że jest gotowy. Zabrałam swoją torebkę, w której miałam portfel, telefon i słuchawki. Po cichu oboje wyszliśmy z domu, żeby nie obudzić rodziców i skierowaliśmy się na lotnisko, od którego dzieliło nas tylko jakieś 15 km. Kiedy tylko znaleźliśmy się na miejscu podeszłam do okienka i kupiłam bilet na pierwszy samolot do Seulu. To najszybsza droga.
- Dzięki brat - tylko tyle mogłam teraz powiedzieć.
- Nie ma sprawy. Będę cię krył przed rodzicami, ale pamiętaj, że będziesz miała u mnie dług.
- Będę pamiętać. Do zobaczenia.
- Mam nadzieję, że wrócisz szybko.
- Postaram się.
Jeszcze przytuliłam go w ramach podziękowań i poszłam na odprawę. Po wszystkim usiadłam w poczekalni. Mój lot miał odbyć się za 30 minut. Najdłuższe 30 minut mojego życia.
***
YummYun: czekam na samolotChimChim: w takim razie ja czekam na ciebie
ChimChim: jak przylecisz zamów taksówkę i skieruj się pod podany adres
YummYun: okej
ChimChim: boisz się?
YummYun: nie no co ty
YummYun: tak tylko sobie schodzę na zawał
YummYun: normalka
ChimChim: nie denerwuj się
ChimChim: to nic ci nie pomoże
YummYun: jasne
ChimChim: bez względu na wszystko pamiętaj, że ty kochasz jego, a on kocha ciebie
wyświetlono
***
Po przesłuchaniu 1/4 mojej ulubionej playlisty z kpopowymi piosenkami i zagraniu 3589 razy w tetrisa w końcu mogłam wsiadać na pokład. Sama podróż trwała tylko około godziny. Szybko znalazłam się na miejscu i od razu wybiegłam w nieznane mi miasto. W samym Seulu może byłam dwa razy podczas swojego życia. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i podałam kierowcy adres. Oczywiście nie obyło się bez korków, bo jakże by inaczej. Z każdym kolejnym metrem moje serce przyspieszało swój rytm, a nerwy narastały.