Rozdział 4

20 1 0
                                    

Obudziły mnie promienie wiosennego słońca. Z satysfakcją zdałam sobie sprawę, że dziś jest sobota. Jednocześnie przypomniało mi się, że jestem dziś umówiona z Danielem. Ubrałam lekką sukienkę idealną na letnie dni i sandały, a następnie w ekspresowym tempie zjadłam śniadanie. Wyszłam z domu około godziny 13. Postanowiłam spędzić tę godzinę w parku niedaleko szpitala. Tam siedząc na ławce powoli przypominałam sobie obraz Daniela. Jego niebieskie oczy, mały nos, smukłą i wysportowaną sylwetkę oraz łysą głowę normalna dla chorych. Nareszcie nadeszła godzina 14. Ruszyłam w stronę szpitala. Daniel czekał przed drzwiami. Poszliśmy do kawiarni..., usiedliśmy milcząc. W końcu podeszła do nas kelnerka i zaproponowała specjalność kawiarni- ciasto czekoladowe z musem truskawkowym posypane wiórkami kokosowymi. W oczekiwaniu na deser postanowiłam wypytać go o chorobę.

-Jak dowiedziałeś się o chorobie?

-Pewnego dnia, jak miałem 14 lat zemdlałem i mama zabrała mnie na badania. Wtedy okazało się, że jestem chory. Na początku było trudno przyzwyczaić się do tej sytuacji, ale z czasem łatwiej przychodziła myśl o chorobie.

-A tata?

-Nie żyje.

-Współczuję.

-Spoko.

Gdy tak rozmawialiśmy nawet nie poczułam upływu czasu. Wreszcie kelnerka przyniosła nasze desery. Ciastko było przepyszne. Z wielkim smutkiem rozstawałam się z Danielem, lecz cieszyłam się również wizją kolejnego spotkania. W domu czekało mnie wielkie zdziwienie- cisza przerywana śmiechem. Mama z tatą grali z moim młodszym bratem w jakąś grę, śmiejąc się co nie miara. Chciałam przebiec niezauważona, by im nie przeszkadzać, lecz mama była szybsza.

-Cześć kochanie, dołączysz do nas?

-Nie dziękuję, jestem zmęczona. Miłej zabawy.-szczerze się uśmiechnęłam.

Weszłam do pokoju, padłam na łózko i......

Do końca życia...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz