Rozdział 2

24 2 0
                                    

Impulsywnie sięgnęłam po telefon i wystukałam numer. Pikanie ciągnęło się niemiłosiernie aż wreszcie po drugiej stronie odezwał się słodki i dźwięczny, a zarazem męski głos.

DANIEL: Halo?

JA: Cześć, to ja Emily. Pisałeś do mnie na Fejsie, więc dzwonię.

DANIEL:Dzięki, że zadzwoniłaś. Czy możemy się spotkać? Jeśli tak, to byle szybko.

JA: Ok. Jutro?

DANIEL:Super. Przed szpitalem. Do jutra.

JA: Do jutra.

Miałam dziwne przeczucie, że nie skończy się tylko na jednym spotkaniu. A jeśli mam być szczera, to w głębi duszy miałam taką nadzieję. Jednak zdziwiło mnie, że tak szybko Daniel chce się spotkać.

Następnego dnia tuż po szkole poszłam pod szpital. Stała tam tylko jedna postać. Pomyślałam, że to musi być Daniel.

-Cześć-powiedziałam podchodząc

-Hej. Miło, że jesteś. Wejdźmy do środka.

Starałam się być miła, ale w środku powstrzymywałam się z wieloma pytaniami, które chciałam zadać od razu.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy w holu. Na jego rękach widziałam ślady po kłuciach. Zanim jednak się zastanowiłam słowa same wyszły mi z ust.

-Dlaczego masz całe pokłute ręce?

Od razu po zadaniu tego pytania pożałowałam, że nie byłam bardziej delikatna. Spojrzałam na Daniela. Patrzył na mnie ciepło i jakby z ulgą. Nie wiedziałam, co to ma oznaczać. Na szczęście Daniel odezwał się pierwszy.

-Dobrze, że zapytałaś. Pewnie dziwisz się, dlaczego spotkaliśmy się w szpitalu. Dla mnie to normalka, można powiedzieć, że tu mieszkam, bo wiesz.... muszę ci coś powiedzieć. To dla mnie bardzo trudne, więc mam do ciebie wielką prośbę, proszę nie odrzucaj mnie, tak jak inni.

Im więcej Daniel mówił, tym moje oczy robiły się większe. A ostatnie zdanie, które wypowiedział było dla mnie wielkim szokiem...  wydukałam tylko jedno zdanie.

-Cco ...chchcesz...mmi..pppowieddzieć

Daniel westchnął.

-Jestem chory na...- wziął głęboki wdech-....białaczkę.


Do końca życia...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz