Rozdział 2

3K 244 32
                                    

Praca pracą, ale nie mogę przecież lekceważyć swoich zajęć. Mimo tego, że wczoraj je sobie odpuściłem, to dziś nie było wymówki w postaci rozmowy o pracę. Była godzina ósma trzydzieści, a zajęcia zaczynały się o dziewiątej. Świetnie! Miałem jeszcze półgodziny, a już byłem na terenie szkoły. To dziwne, bo zawsze się spóźniałem albo wchodziłem na wykład równo z dzwonkiem. 

Dziś zaczynam swoją pracę o szesnastej.  Cieszy mnie to, że mój szef jest na tyle wyrozumiały i zrozumiał, że mam studia, a ta praca sekretarza w banku to najlepsza szkoła dla młodego księgowego. 

Poprawiłem swoją torbę, która ledwo trzymała się na moim ramieniu i pokierowałem się w stronę szafek, by odłożyć zbędne książki.

-Luhan!-usłyszałem za sobą damski głos. Dokładnie wiedziałem do kogo należy. Seo YeJin. No to czas przygotować się na jej bezsensowną paplaninę i wyłączyć umysł. Odliczyłem do trzech i odwróciłem się w stronę Koreanki. 

-YeJin!-przywitałem ją wymuszonym uśmiechem. Dziewczyna trzymała w swoich dłoniach telefon odpisując na jakiegoś sms'a. Nic niezwykłego. Pewnie znów flirtuje z jakimś Amerykaninem. No cóż. Jeszcze nigdy nie była w stałym związku. Potrzebowała tego. 

-Dlaczego cię wczoraj nie było? Nudziłam się!-westchnęła chowając telefon do torby. 

-Miałem kilka spraw do załatwienia.-odparłem i posłałem jej niezbyt miły uśmiech. Dziewczyna zmarszczyła brwi, a ja szybko ją wyminąłem i pokierowałem się w stronę sali, gdzie za kilka minut zaczynał się mój wykład. 

-Czekaj!-krzyknęła i nim zdążyłem zniknąć gdzieś w tłumie, ona była już przy mnie. Nie wiem, może ma jakiś GPS w oczach?  Nie odezwałem się do niej, a ona nie zaczęła żadnej kolejnej rozmowy. Lepiej dla mnie. Nie to, że jej nie lubiłem, ale naprawdę nienawidziłem gdy ktoś gadał ciągle bez przerwy. A YeJin z pewnością zaliczała się do tych osób. 

Wykład przemijał całkiem szybko. O dziwo słuchałem całkiem uważnie i robiłem jakieś notatki. Nagle usłyszałem jak mój telefon wibruje w kieszeni. Szybko go wyciągnąłem. Okazało się, że jest to wiadomość od Kaia. 

Od: Kai

10:23

Czas świętować! Słyszałem, że masz tę pracę!

Do: Kai

10:23

Tak tak. Udało mi się. 

Od: Kai

10:24

Dziś wieczorem u mnie w domu! W końcu trzeba to uczcić!

Na to już nie odpisałem. Mogłem się domyśleć, że Jongin wiedział pierwszy o tym, że dostałem tę pracę. A znając go to bez wielkiego świętowania się nie obędzie. 

Na myśl o wykwintnym jedzeniu i nieco sztywnej atmosferze zaśmiałem się pod nosem.

~*~

Reszta dnia minęła tak samo jak każdy inny dzień. O godzinie piętnastej trzydzieści znajdowałem się już w biurze gotowy do pracy. Z racji tego, że pojawiłem się wcześniej pan MacCartney, mój nowy szef, wskazał mi mój gabinet, który znajdował się tuż obok jego o wiele większego. Nie przeszkadzała mi mała przestrzeń. Doceniłem to, że mam swój własny kąt i to z widokiem na miasto. 

-Dobra młody!-usłyszałem głos mojego szefa. Zapomniałem, że nadal tu stoi i, że właściwie to jeszcze nic nie wiem o moim nowym stanowisku.-Nie będę ci tu zbyt dużo tłumaczył. Wszystkiego nauczysz się w praktyce.-powiedział z uśmiechem na twarzy. Z tego co zauważyłem, nie był on żadnym sztywniakiem. To chyba za to ceniłem Amerykanów. Naprawdę różnili się od Koreańczyków, którzy zawsze byli zbyt oficjalni. 

⭐Sugar Daddy || HunHan⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz