Rozdział 1

131 10 3
                                    


* kilkanaście godzin wcześniej *

Dean przewrócił się z boku na bok chyba po raz setny podczas tej nocy. Od kilku dni nie zmrużył oka nawet na chwilę. Dręczą go wyrzuty sumienia, strach, ciekawość i wszystko co możliwe. Cas nadal się nie odezwał. Nie dał żadnego znaku życia. Anioł często znikał na pewien okres czasu, ale nigdy nie na tak długo. Komórka była wyłączona, nie odpowiadał na modlitwy, ślad po nim zaginął. Dean znowu przekręcił się na drugi bok. W glowie miał najgorsze myśli.

Poszarpany płaszcz ledwo trzymał się na jego ramionach. Zakrwawiona twarz i smutne oczy patrzyły głęboko w tęczówki blondyna.
Dean nie mógł odwrócić od nich wzroku, widział w nich pustkę, poddanie, wręcz słyszał w głowie ten błagalny krzyk rozpaczy.

Natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej. Miał już dość tych wizji, które przyprawiały go o mdłości. Stęknął niezadowolony, niedbale przetarl swoje wlosy i zrezygnowanym krokiem wyszedł na zewnątrz zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

~~

Łowca stał już od godziny oparty o swoją piękna Impale, patrząc na granatowe niebo pokryte tysiącami małych gwiazd. Jego myśli wcale nie odbiegły od Castiela, nadal krążyły wokół niego i nie zanosiło się na zmianę. Brakowało mu tego idioty. Anioł był nieporadny i denerwujący, ale zawsze mu pomagał, wyrzekł się wszystkiego dla niego, był rodziną.
- Cas! Castiel! Ty dupku, pokaż się! - krzyknął zdesperowany.
Z nadzieją rozejrzał się wokół.
Głucha cisza.
- Proszę... Blagam
Następna fala myśli przebiegła przez jego umysł. Od kilku tygodni miał istny bałagan w głowie i nie umiał go posprzątać. Czuł się żałośnie, duma nigdy wcześniej nie pozwoliłaby mu na takie postępowanie, na błaganie. Nie, nie Deanowi Winchesterowi!! Lecz... teraz jest całkiem inaczej. Nie dba o to, chce tylko go zobaczyć...
- Cas, proszę, potrzebuję cię tak bardzo - wyszeptał Winchester po czym kilka łez spłynęło powoli po policzkach chłopaka.

BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz