Dzień 0

336 18 0
                                    


-Annabel! - zawołał cichy głos z dołu
-Już idę - odpowiedziała łapiąc torbę z pokoju. Spojrzała ostatni raz na tą pustą teraz przestrzeń i wyszła zamykając powoli drzwi.
   Kiedy zeszła na dół ciotka  już tam stała koło wyjścia.
-Przepraszam - powiedziała nie patrząc jej w twarz.
-Nic się nie stało - odpowiedziała udając uśmiech, Annabel.                                                                                            No coś ty to nie twoja wina, że wysyłasz mnie do innego miasta bo ci przeszkadzam odpowiedziała w myślach.

-Tam będzie ci lepiej, nie będziesz już miała tych smutnych wspomnień.- dodała ciotka Ewa
-Tak...- wymamrotała jak na pół żywa jak przez mgłę.. Chociaż te słowa dotarły do niej wyraźnie, aż za bardzo. Chciała jej wykrzyczeć, a może ja nie chce zapominać i chce pamiętać. Dlaczego tak ma być lepiej, bo ty tak sądzisz ?!

   Nie zrobiła tego, ponieważ wie już, że jej zdanie i tak się nie liczy. Wsiadła po prostu do auta pełnego bagaży i pojechała razem z człowiekiem od przeprowadzek.

   Jechała prawie 3 godziny w towarzystwie kompletnie obcej osoby, ale przeszła ją jedna myśl, że w sumie ta osoba nie jest jej bardziej obca niż jej "rodzina". Kiedy wreszcie dojechała obcy kierowca, którego w myślach nazwała Stan, bo według niej wyglądał jak Stan, zaczął wyjmować rzeczy z ciężarówki i wystawiać przed. Była zdziwiona, bo myślała, że jej pomoże.
-Nic za darmo, młoda panno. Pytałem się twojej matki- Powiedział mężczyzna jakby dokładnie wiedział co myśli,  ale nagle przerwała mu Annabel
-Ciotka- przerwała i poprawiła go automatycznie
-Mam to naprawdę, gdzieś. Po prostu brak zapłaty brak pracy- powiedział
oschle.
   Wyłożył ostatnie pudełko i odjechał.
Nie mając innego wyjścia dziewczyna wzięła dwa pudła, zostawiając resztę i poszła.
   Mieszkała w jednym ze starszych szeregowców. Każdy z nich mienił się innym kolorem. Ona rozglądając się, szukała swojego wzrokiem. Wreszcie znalazła."Lipowa 37" duża tabliczka na domu i furtce. Weszła rozejrzała się i poszła po resztę rzeczy, były one ciężkie i długo jej to zajęło.
-Może jutro w szkole będzie lepie- cały czas powtarzała z nadzieją.

Anabell w swoimi małym Świecie Where stories live. Discover now