Dzień 3

226 19 4
                                    

Chociaż nie mogła iść do szkoły stwierdziła, że krótki spacer jej nie zaszkodzi. Z domu wyszła około godziny 13, tak aby nikogo nie spotkać, ponieważ nie ubrała się zbytnio wyjściowo. Dopiero kiedy wyszła zastanawiała się gdzie ma pójść do parku raczej nie z dużo ludzi, do biblioteki też nie i w sumie to były wszystkie miejsca jakie znała w tym mieście oprócz klinik i szpitala. Poszła więc w stronę przeciwną od paru, aby zobaczyć okolice. Źle skręciła i chyba się zgubiła, była na osiedlu gdzie chyba nikt nie chciał by się znaleźć wszędzie jacyś pijacy albo zboczeńcy. Starała się wszystkich omijać, ale nagle ktoś złapał ją za rękę. Wystraszyła się i szybko odwróciła. - Co tu robisz ?- zapytał znajomy głos Kastiela
Annabel zaszokowna nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Zgubiłaś się ?- dodał
-Nie-
-To co tu robisz ?-
Dziewczyna starała się jak najszybciej powiedzieć coś sensownego.
-Idę kupić chleb- nagle wyleciał jej z ust
-Co?- zapytał zdziwiony chłopak
Nie no co ja powiedziałam "chleb idę kupić" tu wogule są jakieś sklepy co ja wyprawiam ?- myślała
-Idę kupić chleb- powtórzyła.
-Ty tu mieszkasz?- zapytał zdziwiony
-Nie, ale tędy jest bliżej-
-Tak, tak w takim razie nie przeszkadzam-
-Czekaj !- krzyknęła Annabel do odalajacego się chłopaka
-Nie powinieneś być w szkole ?- dodała
-A ty to co ?-
-Ja... no ten-
-Wagarujesz co ?
-Yyy... no bo... mam zwolnienie przez ramię
Pokazała mu obite ramię, którego wcześniej nie było widać, przez to, że była w bluzie.
-Co ci się stało ?- pyta Kastiel
-Yy... nic- mamrocze Annabel
-Kto ci to zrobił?!- powtarza już lekko wkurzony.
-To z wczoraj...- odpowiada dziewczyna tak cicho jakby specjalnie, aby nie usłyszał.
-Co, aż tak mocno cię uderzyłem?!-powiedział, chyba z zamiarem przeproszenia, ale coś mu na to nie pozwalało.
-To nie ty...- przerwała mu mówiąc głośniej.
-To ten...- nie dokończył zdania, ale było słuchać ile przeróżnych określeń miał w głowie.
-Przecież to ja wbiegła, a wogule dlaczego wie mną przejmujesz ? Nie wyglądasz na zbytnio pomocnego.
-Spłacam dług-
-Jaki dług ?-
-Ty mi pomogłaś ja ci-
-Co ty gadasz ?-
-Nic nie zwracaj na to uwagi-
-Pod jednym warunkiem-
-Co? Ty mi nie stawiaj warunków!-
-A ty mi to możesz ? Spłacam dług- powiedziała parodiujac jego samego-
-Nie wkurzaj mnie !-
-Dobrze, ale po prostu wróć do szkoły-
-Co? Po co ?-
-Yyy... nie wiem -
-Dziwna jesteś, ale jak tak bardzo chcesz to już idę-
-Dobrze pa-
Kastiel odszedł, a ona po chwili stania ruszyła za nim.
-Po co za mną leziesz?!- warknął Kastiel.
-Nie idę za tobą-
-A właśnie, że idziesz-
-Nie-
-Tak-
-Nie-
-Tak!-
-Chleb-
-Boże jaki znowu chleb!-
-Idę po chleb-
-Co ty masz z tym chlebem-
-Wyszłam kupić chleb-
-Po co mi to mówisz ?-
-Bo się pytasz-
-Powiedz po prostu, że się zgubiłaś
-Nie-
-Dlaczego?-
-Bo się nie zgubiłam-
-To co tu robisz ?-
-Szukam drogi powrotnej-
-Czyli się zgubiłaś!-
-Hmmm... chyba masz rację- powiedziała zrezygnowanie i smutnie dziewczyna.
-Gdzie mieszkasz ?-
-Co?-
-Gdzie mieszkasz ?-
-Po co ci to wiedzieć?!-
-Zaprowadze cie pomyśl-
-Dam sobie radę !-
-Nie dasz-
-Lipowa-
-Co?-
-Mieszkam ma Lipowej 37-
-Przecież to na drugiej stronie miasta-
-Powiedziałeś, że mnie zaprowadzisz-
-Jezu... chodź -
-Gdzie ?-
-Pojedziemy na motorze-
-Masz motor?-
-Tak....- powiedział zmieniając ton na żartobliwy
-Ale jesteś za młody by prowadzić i powinieneś być w szkole-
-Nie marudzić tylko chodź-
-Nie-
W tym momencie Kastiel wziął ją na ręce, przeprowadził kilka alejek dalej i postawił koło motoru. Annabel parsneła z niezadowolenia.
-Tylko się trzymaj- powiedział Kastiel
-Ehhh..- Annabel lekko dotknęła go w pasie i ruszyli.
Nagle kurczowo go złapała.
-Co..co ty robisz ?-mruczy Kastiel
-Zwolnij-
-Co, znowu mi rozkazujesz?- zapytał ze śmiechem i jeszcze przyspieszył.
Annabel przybliżyła się do niego ściskając płatke piersiową.
-Błagam zwolnij- jęczy
Kastiel na chwile zaniemówił
-Co tam mamroczesz? - zdecydował się w końcu powiedzieć
-Chciałaś żeby poszedł do szkoły to musze się spieszyć- dodał
Po chwili byli już na miejscu. Annabel dalej w szkody po długiej jeździe przez jakiś czas nie zsiadła z motoru.
-Aż tak ci się podobało? Złaź już-
Po chwili zeszła i szła w stronę domu.
-Rodzice nie będą się martwić o swoje dzieciątko- rzuca żartobliwie Kastiel.
-Mieszkam sama- odpowiedziała chłodno Annabel
-O to coś nas łączy- szyderczo uśmiechnął się Kastiel.
-W tym wypadku wątpię...-powiedziała
-A toć dlaczego ?-
-Nie ważne tak po prostu-
-A no i ten...dziękuję- ostatnie słowo powiedziała tak cicho, że sama nie była pewna czy powiedziała je na głos czy nie.
-Jutro idę już do szkoły...- rzuciła jeszcze przez ramię, ale Kastiel zaczął się już oddalać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Anabell w swoimi małym Świecie Where stories live. Discover now