Rozdział 1, Tamara

47 6 5
                                    

Na początku był chaos.

 Któż zdoła dokładnie powiedzieć, w czym on się objawił? 

Jedni mówią, że wszystko zaczęło się od pieprzonego budzika, niepotrafiącego zadzwonić w odpowiednim miejscu i czasie, inni, że była to wina wszechogarniających korków na drodze, prowadzącej do mojej nowej szkoły, a pozostali zestawiają ze sobą obie te teorie twierdząc, że tak fatalne w skutkach może być tylko działanie paru czynników.

 Faktem jest, że gdy z Lindą weszłyśmy do halu, panował w nim potworny chaos, który obejmował wszystko, począwszy od jednej, stłuczonej w połowie szybie w oknie, a kończąc na rozdygotanej sekretarce, próbującej za wszelką cenę rozdać rozwrzeszczanym rodzicom kluczyki do pokoi w internacie ich pociech. Owe pociechy w większości siedziały znudzone na walizkach pod ścianą i przeglądały telefony. Westchnęłam.

 - Tami, to ty poczekaj tutaj, ja pójdę po klucz dla ciebie.

 Linda była ciemnoskórą kobietą z lekką nadwagą, którą najwyraźniej po niej odziedziczyłam i bardzo optymistycznym usposobieniu. Była w wieku mojej mamy i odkąd pamiętam mieszkała z nami, prowadząc małą, ale najlepszą na świecie knajpę na parterze i opiekując się mną kiedy mama wylatywała za granicę. Czemuż to mieszkała z nami, zapytacie. Odpowiedź jest prosta. Była i nadal jest dziewczyną mojej mamy. 

 Witajcie w moim porąbanym świecie.

 Stanęłam w wolnym miejscu przy ścianie i wyjęłam butelkę wody, po czym usiadłam na walizce. Rozejrzałam się wokół, próbując poznać moich przyszłych znajomych. Wszystkie te dzieci posiadały jakieś nadprzyrodzone moce, a i tak siedziały na walizkach jak zwykli śmiertelnicy.

 No... prawie wszyscy.

 Po drugiej stronie sali jakiś rudzielec zamienił się w Hulka. 

 Kawałek dalej w otoczeniu parunastu różowych toreb siedziała blondynka i sprawdzała coś na telefonie. Miała zdecydowanie za mocny makijaż i zbyt starannie ułożone włosy by nie można było powiedzieć, że jest najzwyklejszym plastikiem. Skrzywiłam się gdy wyjęła szminkę i poprawiła sobie różowe usta.

 - Ta to na tysiąc procent jest wyglądowcem - usłyszałam męski głos obok mnie.

 Odwróciłam się w jego kierunku i ujrzałam opierającego się nonszalancko o ścianę chłopaka, który, gdy tylko go zobaczyłam, poprawił ciemną grzywkę. Miał wąską, ale męską szczękę i ciemne grube brwi, które sprawiały, że czekoladowe oczy były jeszcze bardziej czekoladowe. Był przystojny, a pod skórzaną kurtką kryły się mięśnie. Ponownie się skrzywiłam w duchu. Czy wszyscy tutaj mają obsesję na punkcie urody? Uniosłam pytająco brew.

 - Zapomniałem się przedstawić - uśmiechnął się szelmowsko. - Jestem Krystian Poniatowski. Jeden z potężniejszych Iskrowładców, rzecz jasna. A twe imię jak brzmi, piękna, acz okrągła niewiasto? 

Ponownie przewróciłam oczami. Boże, idiota na horyzoncie! I do tego do bólu szczery! 

 - Jestem Tamara. Kontrolerka.

 - Wyglądasz na Mózgowca. Ale i tak nie jesteś potężniejsza, moja niebieskogłowa koleżanko.

 - Czyżby? - ponownie uniosłam brew. Najwyraźniej w jego towarzystwie będę to robić nadzwyczaj często. - Laska, jestem najprzystojniejszym kontrolerem w szkole! Jestem Żywiołowcem. 

 Parsknęłam.

 - Który żywioł?

 Chłopak przybrał minę pt.: "nie chcę się chwalić, ale...".

 - Myślisz, że tak gorąca postać jak ja może władać czymś innym niż... - jego ręka gwałtownie zapłonęła, sprawiając, że niektórzy wokół unieśli głowy. - ...ogniem? 

 Spojrzałam się w jego pełne wyższości oczy, ignorując wciąż płonącą dłoń, i uśmiechnęłam się drwiąco.

 - Cieszę się, płomyczku, że posiadasz tak wysoką pewność siebie, ale obawiam się, że muszę ją... - siłą woli sięgnęłam do wody w butelce w moim ręku, która poszybowała w górę i w postaci bańki wodnej zawisła nad płomykiem. - ...zgasić.

 Bańka pękła, oblewając zamurowanego chłopaka przeźroczystym płynem. Patrzył on na mnie zdziwiony parę chwil po czym na jego twarz wstąpił wielki uśmiech.

 - Dostajesz 10 punktów do zajebistości. Ale i tak nie dorównasz mojej liczbie 10 560. 

 Ktoś go zawołał.

 - Żegnaj, wodogłowiu. Idę sobię - ponownie się wyszczerzył. 

 - A spływaj i nie wracaj - mruknęłam do jego pleców. Usłyszał mnie i parsknął.

************

Dobra, tak ogólnie to tą opowieść będę prowadzić wraz z moją przyjaciółką i na moim profilu będzie link do bloggera (na którym będzie w sumie to samo). Tamarę pisze OkejRolga, ja ogarniam Rozalię ;) Zachęcam do czytania, gwiazdek, komentarzy i wszystkiego innego xD

Always Magic!

Iskrowładcy - 10 punktów do przeżyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz