Rozdział 1

55 12 3
                                    

-Zaczekaj na mnie!- blondynka krzyknęła w moją stronę.
Westchnęłam cicho i skrzyżowałam swoje narty tak, aby się zatrzymać.
-No co ty, już prawie koniec.- jęknęłam niezadowolona.
-Wiem, dlatego masz na mnie poczekać.
-Już niedługo zawody, więc muszę ćwiczyć.- odpowiedziałam z irytacją.
-Dobrze, przepraszam.- moja przyjaciółka spuściła wzrok.
-Nie, to ja przepraszam. Chciałaś tylko spędzić ze mną czas. Nie twoja wina, że nie uczyłaś się od małego jeździć na nartach.- zaśmiałam się, a blondynka mi zawtórowała.
-Jedziemy do domu? Już mnie nogi bolą.
-Tak Stephanie, już jedziemy do domu.- uśmiechnęłam się.
Odwróciłam się i powoli ruszyłam w stronę domu, wyprzedzając Steph, kiedy usłyszałam jej krzyk.
-Kayla, uważaj!
Zanim zdążyłam się zorientować, leżałam już na ziemi, a obok mnie uklęknął jakiś chłopak. Poczułam silny ból w prawej stopie. Spojrzałam w błękitne oczy blondyna i zaniemówiłam. Widziałam na jego twarzy troskę i przez chwilę nie orientowałam się co dzieje się wokół. Nigdy nie umiałam się stosownie zachowywać w towarzystwie płci przeciwnej. Konkretniej, w towarzystwie Matta. Zawsze mówiłam coś nie tak, albo się jąkałam. Dlatego trzymam się z dala od chłopaków.
-Kayla? Słyszysz mnie?
W jednej chwili oprzytomniałam.
-Tak.- odpowiedziałam i załapałam się za głowę.
-Boli cię?- dopiero teraz zauważyłam obok mnie moją przyjaciółkę.
-Tylko trochę.
-Zabiorę cię do lekarza.- powiedział Matt i wziął mnie na ręce.
Momentalnie opanował mnie strach i nie wiedziałam co mam zrobić.
-Nie, nie trzeba.- jęknęłam cicho, ale to nie poskutkowało.- Matt puść mnie.
Tym razem odezwałam się stanowczo. Matt spojrzał na mnie twardo i nic sobie z tego nie robił, dalej szedł w kierunku wyjścia z lasu.
-Puszczaj mnie, słyszysz? W tej chwili!- zdenerwowana krzyknęłam.
Matt spojrzał na mnie trochę zdezorientowany, ale tym razem posłuchał. Zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tak reagować, w końcu chciał mi tylko pomóc.
-Dobrze. Skoro tego chcesz.- odpowiedział bez emocji i odstawił mnie na ziemię.
Postawiłam najpierw prawą stopę i syknęłam z bólu. Matt obserwował mnie, ale nie odezwał się już ani raz. Widziałam tylko jak jego szczęka się zaciska, tak samo jak pięści.
-Matt, przepraszam. Wiem, że chciałeś...
-Daj spokój i uważaj na siebie.- przerwał mi i po prostu odszedł.
Spoglądałam jeszcze przez chwilę w jego oddalającą się sylwetkę.
-Dziewczyno, a mogło być tak pięknie. Wszystko zepsułaś.- jęknęła Stephanie.
-Oj zamknij się i mi pomóż.
Zdjęłam narty, a Steph złapała mnie pod ramię i powędrowałyśmy do domu.

-Wiesz, ty spokojnie ruszyłaś, a nagle zza krzaków wyjechał Matt i cię potrącił, ty upadłaś, on się o ciebie martwił i wziął cię na ręce i to mógłby być przepiękny początek związku, gdybyś nie zaczęła na niego wrzeszczeć.
-Stephanie! Nie wrzeszczałam, tylko krzyknęłam, poza tym mówisz mi to już setny raz, a ja wiem co się wydarzyło jakieś dziesięć minut temu. Jakbyś nie zauważyła, też tam byłam.- zakończyłam temat.
Najbardziej martwiła mnie ta kontuzja. Jeśli jej nie wyleczę w ciągu miesiąca, nie będę mogła wystartować w zawodach.
-Kayla, ty też to widzisz?
Podniosłam głowę i ujrzałam wirujący śnieg nad ziemią w jednym miejscu. Puch krążył w kółko jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca.
-Podejdźmy bliżej.- poprosiłam.
Kiedy zrobiłyśmy następny krok, natychmiast pożałowałam mojej decyzji.

Śnieg zaczął się zagęszczać i obraz zaczął się zamazywać. Poczułam jak ziemia zaczyna nas wciągać. Nie byłam w stanie niczego z siebie wydusić. Po prostu stałam tam i czekałam na to, co się wydarzy.

Witajcie ^^ Mam dla was całkiem nowe przygody Kayli ;) Długo zastanawiałam się, czy publikować tą opowieść, ze względu na publikowaną już przeze mnie książkę pt."Ghost", którą również znajdziecie na moim profilu ;p Mam nadzieję, że historia wam się spodoba ;)








Do następnego :*

Między WymiaramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz