Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę!- odpowiedziałyśmy chórem.
Przez próg przeszła dyrektorka.
-Pani Moon?
-Tak, musimy porozmawiać.
-Oczywiście, proszę usiąść, a my...
-Wiem, że nie jesteście stąd.
I tutaj mnie zatkało.
-Myślałyście, że tego nie odkryje? Nic nie ujdzie mojej uwadze.-zaczęłam się jej bać.- Wiem skąd jesteście, a teraz was zniszczę.
Od samego początku wiedziałam, że coś z nią nie tak. Jasne meble i czarny fotel? Błagam, kto by w to uwierzył? Ten fotel całkowicie ją zdradził.
Zaraz, co ja w ogóle mówię? Nie, to wyglądało raczej tak:-Jak się pani domyśliła? Tak, to prawda! Przyznajemy się, to nasza wina!- moja przyjaciółka zaczęła panikować.
-Steph!- zganiłam jej zachowanie.
-Oj kochanie, po prostu to wiedziałam.- uśmiechnęła się pani Moon.
-A co, jest pani czarodziejką? A może wiedźmą?
-Steph!
-Nic się nie stało słonko, ale też mam swoje sekrety.
-Jakie?
-Steph!
-Uspokuj się wreszcie!- Stephanie pisnęła.
-Kiedy to ciebie trzeba uspokajać.- odrzekłam.
Stephanie udała obrażoną, a dyrektorka zaczęła zadawać pytania.
-Skąd jesteście? Z innego wymiaru, prawda?
-Tak.- odpowiedziałyśmy zgodnie.- Ale prosimy o dyskrecję.
-Oczywiście. Kim jesteście?
-W jakim sensie?- moja przyjaciółka tak jak ja nie zrozumiała pytania.
-Ludzie?
-Tak.
-My jesteśmy Valerianami.
-To znaczy?- było to dość dziwne.
-Nie jesteśmy jak ludzie, chociaż z wyglądu ich przypominamy. Mamy swoje tajemnice. Każdy z nas ma jakąś moc.
-Wow.
-Muszę wam powiedzieć parę istotnych rzeczy. Jeśli istota z innego wymiaru, zostanie u nas na dłużej, zacznie się do nas upodobaniać.
-Znaczy, że będziemy wyglądać tak samo?- zapytała Stephanie.
-Nie do końca. Jak pewnie zauważyłyście, większość z nas, ma nietypowy kolor włosów. Jeśli zostaniecie tu długo, wasze włosy mogą przybrać inne kolory. Jeśli będziecie miały tyle szczęścia, dostaniecie swoje moce, ale musicie uważać. Za dużo zmian nie jest mile widziane. Zmienicie się za bardzo, staniecie się Valerianami, a jeśli tak się stanie, może być problem z odesłaniem was do domu.
-Jak to?
-Istota, która jest z czystej krwi i swojej rasy, może się przedostać do innego wymiaru, ale jeśli jest po przemianie, nie będzie w stanie podróżować między wymiarami.
-To straszne.
-Kiedy możemy wrócić?- zapytałam
-Niestety to też nie będzie takie proste.
-Dlaczego?
-Nasze Magiczne Kule zniknęły. Zostały rozsypane po różnych wymiarach. Tylko one służyły do otwarcia portalu.
W tym momencie zadzwonił telefon. Kobieta natychmiast odebrała.
-Tak... Jestem u Kayli i Stephanie...Dobrze... Shrek?... Zaraz będę.- dyrektorka zakończyła rozmowę.
Pożegnała się z nami po czym wyszła.
Zdziwiło mnie słowo "Shrek". Czy to nie postać z filmu? Może ten świat jest jeszcze dziwniejszy niż myślałam, skoro ludzie noszą takie imiona. Z kim ona mogła rozmawiać?
Moja przyjaciółka widocznie pomyślała o tym samym, bo właśnie mnie o to zapytała.
-Nie mam pojęcia, ale lepiej wracajmy do domu.
-Tylko jak?
-Masz rację. Może jak zapytamy się pani Moon, to nam coś doradzi.
Steph się ze mną zgodziła i pomaszerowałyśmy w kierunku jej biura.-Szukacie dyrki? -usłyszałyśmy głos za sobą po trzeciej nieudanej próbie dostania się do jej gabinetu.
-Tak.- obie się odwróciłyśmy.
Przed nami stał wysoki chłopak. Swoje brązowe włosy zaczesał do góry, a jego oczy tego samego koloru, uważnie się nam teraz przyglądały.
-Jestem Max.- wyciągnął do nas dłoń. Kolejno ją chwyciłyśmy i się przedstawiłyśmy.
-Tutaj nie znajdziecie Moon. Poszła do biblioteki. Tylko uważajcie.
-Na co?- zapytała moja ciekawska przyjaciółka.
-Uczę się tutaj już dosyć długo, aby stwierdzić, że coś tu jest nie tak. Sama dyrektorka jest dziwna, nie wspominając o akademii. Czego od niej chcecie?- odpowiedział brunet.
-Yy... chciałyśmy z nią porozmawiać na temat szkoły. Jesteśmy tu nowe i nie bardzo wiemy co i jak.- złożyłam ręce.
Na miejscu wymyśliłam szybką wymówkę, aż się sama sobie dziwię.
Chłopak spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, po czym się uśmiechnął.
-Jak chcesz, mogę was oprowadzić.
-Miło z twojej strony.
-To może jutro w południe?
-Do zobaczenia jutro.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Po pożegnaniu z Max'em, poszukałyśmy biblioteki.
Idąc korytarzem, zauważyłam duże mosiężne drzwi, nad którymi była mała tabliczka z wyrzeźbioną otwartą księgą. To musiała być biblioteka.
-Stephanie, to chyba tutaj.
-Mamy pukać?
-Możemy spróbować.- już miałam uderzyć dłonią o drzwi, aby zapukać, kiedy one same się uchyliły.
Usłyszałam kawałek rozmowy.-Nie, to nie może się wydarzyć. Trzeba poprosić je o pomoc.
-Ale czy Wyrocznia nie ma nic przeciwko temu?
-Nie, tak właśnie trzeba postąpić, jeżeli mamy nie dopuścić do rozłamu. Trybunał zarządził zebranie. Nie będzie mnie kilka dni. Zajmiesz się wszystkim?
-Oczywiście.
Po głosie mogłam rozpoznać jedną osobę. Była nią pani Moon. Drugi głos należał do jakiegoś mężczyzny.
Nagle usłyszałam brzdęk zbitego szkła. Gwałtownie się odwróciłam i spojrzałam wściekle na przyjaciółkę. Na ziemi, leżała zbita waza.
Z biblioteki doszły odgłosy kroków.Chyba nie będziemy musiały błagać o powrót do domu...
Witajcie! :) Szczerze, myślałam, że ten rozdział będzie najkrótszy, a okazał się najdłuższy jak do tej pory ;D Poznajemy nową postać! Jak wam się podoba Max? Co knuje dyrektorka z tym tajemniczym mężczyzną? :3
Tradycyjnie zachęcam do komentowania i gwiazdkowania :DDo następnego miśki ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/70970430-288-k229592.jpg)
CZYTASZ
Między Wymiarami
FantasyCzy wierzysz w istnienie innych ras ludzi? Czy wierzysz w istnienie innych światów? Mówisz, że czasu nie da się cofnąć, a zatrzymać? Jeśli przeczytasz tą opowieść, podzielisz się ze mną swoimi przekonaniami ;) Ciekawe czy będą wciąż takie same... Ka...