Rozdział 4

495 54 15
                                    

- Naprawdę myślisz, że mogę ci powiedzieć? – zapytałem z nutą zwątpienia w głosie

- No jasne, że tak – brunet zaczął się wyraźnie niecierpliwić – gadaj!

- Bo wiesz, boję się, że kiedy się dowiesz, nie zaakceptujesz tego. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś takiego miało zniszczyć naszą wieloletnią przyjaźń

- Nie gadaj głupot. Mógłbym nie zaakceptować, gdybyś próbował odbić mi dziewczynę. A ja przecież nie mam dziewczyny, więc możesz czuć się bezpieczny – nieświadomy faktycznego stanu rzeczy Takeru w dalszym cięgu na mnie naciskał

Co robić? Powiedzieć mu? A co jeśli mnie znienawidzi? Gdyby się choć w części domyślał na pewno nie chciałby znać prawdy. W sumie od bardzo dawna chciałem mu powiedzieć o swoich uczuciach, ale nie miałem odwagi. Miałem świadomość, że nie uda mi się tego ukrywać w nieskończoność. Teraz przynajmniej mam wytłumaczenie, że powiedziałem mu, bo mnie zmusił – pomyślałem. Byłem zdenerwowany jak nigdy dotąd. Od tego, co zaraz powiem zależy duża część mojego życia. Najważniejsza dla mnie osoba za chwilę stanie się kimś zupełnie innym. W dobrym lub złym znaczeniu tego słowa. Wątpię w każdym razie, że mógłby przejść obok takiego wyznania obojętnie. Dobra, raz się żyję. Uznałem, że nie mogę tego dłużej w sobie tłumić i powiedziałem:

- Takeru, sam tego chciałeś – spojrzał na mnie wzrokiem pełnym ekscytacji i ciekawości

- Tak, i nadal chcę, gadaj już...

- To nie jest dziewczyna – postanowiłem zacząć od zdawkowej informacji, która i tak niewątpliwie była dla mojego przyjaciela dużym szokiem

- CO?! Chłopak? Jesteś gejem? W sumie kilka razy przeszło mi to przez myśl, ale nie byłem pewien.

- Z tym gejem to bym nie przesadzał. Nie czułem nic takiego do nikogo innego, niezależnie od płci. Po prostu ta osoba jest dla mnie wyjątkowa. Pech chciał, że jest chłopakiem. Przez to pewnie nigdy nie będziemy razem – chciałem sprawdzić jego nastawienie do całej sytuacji zanim przedstawię mu „gwóźdź programu"

- Jeśli mogę ci coś poradzić...

- Byłoby dobrze, sam nie wiem co robić

- Uważam, że powinieneś mu o tym powiedzieć. Szczerość zawsze popłaca. No, może z wyjątkiem polityki – obydwoje nerwowo się zaśmialiśmy

- Chyba tak zrobię. Masz rację, nie można opierać żadnej relacji na kłamstwie

- Właśnie. Poza tym to nic złego. A już napewno nie jest to twoja wina. Wiedziałem, że nie będziesz w stanie cały czas żyć w samotności. Ja przynajmniej mam rodzeństwo, a ty cały czas siedzisz sam w tym wielkim domu. To musi być strasznie smutne. Dobrze, że sobie kogoś znalazłeś. Życzę, żeby wam się ułożyło – uśmiechnął się do mnie życzliwie – to będzie miało na ciebie dobry wpływ

Łatwo mu mówić, skoro to nie dotyczy jego. Ale zaraz zobaczymy jak zmieni się jego nastawienie kiedy potraktuję go najważniejszym wyznaniem

- Takeru...

- Hmm?

- Kocham cię

Patrzyliśmy na siebie przez dobrą minutę, jeśli nie dłużej. Jego oczy zrobiły się wielkie jak spodki, wyglądał jakby zobaczył ducha. Ja sam nie mogłem wydusić z siebie nic więcej. Zbierałem się, żeby mu to powiedzieć od wielu miesięcy. Teraz nie mogłem uwierzyć, że te słowa przeszły mi przez usta. Dwa najtrudniejsze słowa. Widziałem w jego spojrzeniu niepewność i zwątpienie, a on w moich najpewniej strach i obawę przed jego reakcją. Po chwili jednak jego twarz zaczęła wyrażać nieco inne emocje...

Pipe dream (yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz