SPOTKANIE

3.6K 217 302
                                    


  Ulice Ciechocinka były puste o tej porze. Nie słychać było żadnych samochodów, tylko cisza przyrody dawało o sobie znać.  Tamtego dnia wędrowałem bez żadnego konkretnego celu, zastanawiając się nad sobą. Nad tym co tak naprawdę dla mnie się liczy, czy w moim życiu do tej pory zrobiłem coś istotnego? W tym dniu, chciałem pozostawić za sobą przeszłość i zacząć nowy rozdział. Nadszedł czas na wielkie zmiany. Tylko jakie? Właśnie to nie dawało mi spokoju.

  Rozglądałem się po Ciechocińskich uliczkach, jakby to miało pomóc mi w odnalezieniu odpowiedzi.  

  I wtedy zauważyłem coś, co dało mi dobrą wskazówkę. To jest to - pomyślałem. Moim oczom ukazała się skromna plebania. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a w towarzystwie blasku księżyca natchnęła mnie do kolejnego kroku w mym żywocie.  

  Postanowiłem wpaść na herbatkę do proboszcza, nie zważając na późną godzinę - hihi - zachichotałem so much.

  Pukałem lecz nikt nie otwierał. Nic dziwnego, w końcu godzina późna, a ja ludziom tylko głowę zawracam. Poczekałem jeszcze chwilę i zacząłem odchodzić.  

Jednak dostrzegłem, że ktoś zapalił światło, a czarny cień zaczął zbliżać się do drzwi.

Drzwi delikatnie się uchyliły, a zza nich pewna kobieta ostrożnie wychyliła głowę. To na pewno gosposia proboszcza, dziwne że o tej godzinie nadal miała na sobie fartuszek.

  Wszedłem do niewielkiego przedpokoju. Chciałem powiedzieć jakiekolwiek słowa wyjaśnienia, czy przeprosin ze względu na bycie nieproszonym gościem po północy.Lecz zanim zdążyłem cokolwiek z siebie wydusić,  kobieta zwróciła się do mnie z przesympatycznym uśmiechem. 

 - Proszę, wejdź. Proboszcz się Ciebie spodziewał. 

No cóż, zamurowało mnie, jak nigdy w życiu. Proboszcz jasnowidz? Nie, to absurdalne. To zapewne zbieg okoliczności, a on czekał na kogoś innego.  

  Wszedłem do salonu, rozglądając się jednocześnie. Pomieszczenie wyglądało mi na zadbane. Kolory ścian pasowały do moich butów, tylko szkoda, że wcześniej wdepnąłem w gówno. Wytarłem je o dywan i udawałem, że nic się nie stało. Jednak odór psiej kupy rozniósł się po całym pomieszczeniu.

- Może herbatki, Panie Styles. - Myślałem, że się przesłyszałem. Czy ta kobieta wie jak się nazywam? Nie coś na pewno przekręciłem. - Pomyślałem.

- Tak, Pani...?

- Halina Dzidka, ale możesz mi mówić Halka. - Powiedziała, zarumieniwszy się. 

- Oczywiście Halko, mi możesz mówić, po prostu Harry.

W tym momencie do pokoju wkroczył proboszcz we własnej osobie. Był wysokim farbowanym blondynem, o niebieskich oczach. Byłem tak zafascynowany jego ubiorem, że nie zauważyłem, że nie ma nic na sobie, oprócz bokserek. Wszedł bardzo wesoły, przywitał się całusem w policzek z Halką i podszedł do mnie. 

- Witaj Harry! - Powitał mnie uściskiem dłoni, a gdy już oddalił się trochę ode mnie i usiadł na kanapie, złapał się za nos. - Fuj, Halina co tak jebie?! - Odwrócił się do mnie tyłem i zobaczyłem, że obok odbytu ma dziurę w bokserkach.

- Wybacz, zesrałam się. - Powiedziała po czym odchyliła rąbek spódnicy.

Byłem bardzo zafascynowany tymi ludźmi, ponieważ nigdy nie spotkałem tak szczerych i uprzejmych osób. Nie są tacy jak inni. Nie przypominają tych fałszywych ludzi , którzy całą winę zwaliliby na niewinnego psa. Oni przyznają się do swych błędów i porażek, a to się wielce ceni w tych czasach. Oni dali mi nadzieję w lepsze jutro, gdyż odzyskałem wiarę w istnienie dobrych ludzi.

- A więc, mój drogi chłopcze. Nazywam się Niall Horan i jestem proboszczem w tutejszej parafii. Halka mówi do mnie Mr N., ale ty możesz mówić mi jak tylko chcesz.

- Dobrze Mr N.

- Spodziewałem się ciebie, ponieważ przed plebanią są kamery i wyłapało twoją facjate w bazie danych. Bawiłem się kamerą i słyszałem twój żałosny chichot oraz widziałem ten uśmieszek, kiedy wdepnąłeś w kupę Brutusa. 

Poczułem się obnażony. Moje wszystkie tajemnice wyszły na światło dzienne.

Tajemnice Plebanii |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz