i used to think

1.4K 156 25
                                    

Drzwi zamknęły się z głośnym trzaskiem.

Yoongi nawet się nie skrzywił. Alkohol skutecznie tępił mu zmysły.

Usiadł na podłodze z głośnym jękiem. Kręciło mu się w głowie. Mieszkanie śmierdziało detergentami. Sprzątaczka przychodziła w każdy weekend, chociaż nikt tu oprócz niej nie przychodził.

Nawet Yoongi.

Panował sterylny porządek. 

Zero kurzu, zero zarazków. Wypolerowane kafelki do złudzenia przypominały lustra...

Yoongi odetchnął głęboko; mocny zapach chemikaliów zakręcił mu się w nosie.

Dawno go tu nie było... Nie miał czasu.
Albo latał z Yurą na różne gale czy premiery jej filmów, albo siedział całymi dniami w firmie.

Dwie nowe grupy zadebiutowały w tym tygodniu, promocje nie miały końca - tu jedna w Japonii, Tajwanie, Chinach...

Przymknął piekące oczy, podkrążone sinymi księżycami. Zwykle chował zmęczenie pod makijażem, ale gdy go zabrakło, widać było, co robiły z nim te wszystkie bezsenne noce.

Po dzisiejszej gali bolały go stopy. Nowe lakierowane półbuty okropnie uwierały przez cały wieczór.

Chciał wyjść w trakcie imprezy, ale wiedział, jaka Yura będzie zdenerwowana...

Dlatego ulotnił się pod sam koniec. Prawie odgryzał sobie wargi z bólu.

Nie powiedział jej nic.

Trudno, najwyżej gazety będą rankiem rozpisywać się, jak to opuścił swoją małżonkę i gdzieś go wywiało.

Czuł się niczym balon, z którego spuszczono powietrze.

Jakimś sposobem trafił tutaj.

Znowu w tym mieszkaniu.

Zanim wstał, zdjął ze stóp te przeklęte buty. Już nigdy więcej ich nie założy.
Kuśtykając, przeszedł kilka kroków.

Kuchnia.
Prosta. Biała z elementami czerni.
Otworzył lodówkę. Jego oczom ukazało się wnętrze pełne butelek wody.
Nie było tam nic oprócz nich.
Jedna z jego gwiazd promowała tę markę, więc teraz miał mineralnej nieskończoność i jeszcze więcej.

Chwycił najbliższą butelkę i wypił połowę duszkiem. Resztę wylał do zlewu; widok wody spływającej po brzegach misy jakoś go uspokoił.
Pustą butelkę obojętnie rzucił na blat. 

Głowa bolała go nieco mniej.

Przynajmniej raz w roku miał takie załamanie nerwowe.
Kiedy musiał od tej całej sztuczności uciec, poszukać czegoś prawdziwego. Raz skończyło się to źle... Bardzo źle.

Prawie stracił firmę.

Dlatego Yura tak bardzo się martwiła, gdy znikał bez słowa. Nie chciała powtórki z historii.

Yoongi wiedział, że zaraz zadzwoni jego telefon. Za chwileczkę będzie musiał zapewniać ją, że jest sam i że potrzebuje tylko spokoju.
Ale taka w sumie była prawda.

Potrzebował tylko spokoju w tym nieustannym biegu, którym nazywało się jego życie.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Rozbrzmiał dzwonek telefonu.
Yoongi uśmiechnął się bez radości. Tak, jak uśmiecha się skazaniec, odgadnąwszy datę swojej egzekucji.
Odetchnął tylko głęboko.
Wiedział, że chciała dobrze dla nich obu. Ufał jej... Ona jemu nieco mniej.

- Yoongi?

Mógł ją sobie teraz dokładnie wyobrazić. Zapewne zdejmowała kolczyki, które kupił jej na rocznicę ślubu.
Ślubu.
Tak naprawdę to była jedynie formalność... Yoongiemu wydawało się, że wszystko w jego życiu było formalnością.

No, może oprócz jednego.

- Kiedy wrócisz? - zapytała. Brzmiała łagodnie i delikatnie, jakby czytała bajkę na dobranoc.

- Nie wiem - odpowiedział szczerze.

- W środę mam być w programie na Arirang... Najlepiej, żebyś był tam ze mną, Yoongi...

- Nie mam pojęcia. Jestem zmęczony.

- Yoongi... - w jej głosie brzmiało ostrzeżenie. - Obiecaj mi.

- Nie przejmuj się.

- Jak mam się nie przejmować? Yoongi, zawsze byłeś tam ze mną. Jeżeli nie przyj...

- Yura, daj spokój. Będę. Cześć.

Miał ochotę płakać. Rzucił telefonem o podłogę.
Głośny trzask odbił się od ścian mieszkania.

- Cholera jasna! - krzyknął najgłośniej jak umiał. Nie przejmował się samym telefonem, i tak kupi sobie nowy...

Był po prostu wykończony.

Ruszył wgłąb mieszkania.
Szare wnętrze, nowoczesne, nieco depresyjne. Ogromne okna, żadnych zdjęć na ścianach. Yoongi czuł pod stopami przyjemne ciepło.
Podłoga była śliska, czarna oraz ogrzewana.

Rozglądał się, pozwalając sobie bez wyrzutów sumienia pamiętać, co się tu kiedyś działo. I jak się wtedy czuł.

Jego ciepło. Jego miękkie włosy. Jego nieustannie spierzchnięte usta i uspokajający dotyk.
To wszystko by się teraz przydało, byłoby jak ostoja w zabieganym życiu, jedyna prawda w tym całym kłamstwie.
Yoongi wiedział, że Hoseok był największym błędem w jego życiu, ale Yoongi z chęcią popełniłby ten błąd jeszcze raz.
I jeszcze, i jeszcze.

Szybko odnalazł sypialnię. Była na końcu korytarza po prawej.
Wreszcie poczuł spokój.
Łóżko. Wielkie, idealnie pościelone, kolorami pasujące do szarości ścian.
Zdjął tylko spodnie od garnituru oraz marynarkę wartą więcej niż obie Koreę razem wzięte.
Poduszka była zimna, przyjemna. Oczy zamknęły mu się natychmiast.

Tej nocy spał dobrze.

_________

ludki, wracam z tym opowiadankiem

who's happy!!!!!!!!

weight of love;;yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz