Rozdział V

4.7K 370 123
                                    


~Reader view~

Podeszłam do szafy. Wyjęłam z nie [c] krótkie spodenki i [c], luźny top z falbaną przy dekolcie. Przebrałam się i ruszyłam do wyjścia. Tam spotkałam Armina, który niósł ze sobą skórzaną, małą torbę.
- Cześć Armin! – przywitałam się, machając blondynowi. – Co tam niesiesz?
- Cześć [n]! – oczy chłopaka zabłysnęły, gdy zapytałam o teczkę. – Wiesz kojarzysz TĘ książkę?
Kiwnęłam głową. Armin pokazywał mi kiedyś starą księgę, w której było napisane o słonej wodzie i piasku. Podziwiałam piękne ilustracje namalowane akwarelami o lądzie za murami. Długo potem o tym z nim rozmawiałam. Armin był wtedy zachwycony i chętnie opowiadał mi historie przekazane mu przez jego dziadka. Albo opowiadał swoje teorie o krainie tylko z piasku. Uwielbiałam go słuchać.
- Okazało się, że pod jej skórzaną oprawą jest notka, zapewne od autora. Wiadomość prowadzi na do biblioteki niedaleko przy Sinie. Myślę, że możemy znaleźć więcej notatek o odległym lądzie.
- Naprawdę? – zapytałam i wtedy poczułam czyjeś dłonie na moich oczach. – Eren?
- Egh.. Ciebie nie da się zaskoczyć . – powiedział i odsłonił mi pole widzenia.
- Hehe, ma się te oczy z tyłu głowy. – zaśmiałam się, udając wiedźmę. Eren i Armin zaczęli się śmiać.
Wtedy pojawiła się Mikasa.
- O. [n]. – stwierdziła Mikasa ze swoją kamienną twarzą, po czym wróciła wzrokiem do Erena.
- Um, heej. – przywitałam się z dziewczyną, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. Nie chcę sobie robić wrogów tym bardziej, że myślę im bliżej stoję Erena, tym bardziej chce mnie udusić.
Albo zadźgać.
Widelcem.
- To co, wyruszamy? – zapytał Armin, wyczuwając napiętą atmosferę między nami (Dziękuję, Armin!~) i prowadząc nas do stajni. Gdy tam doszliśmy, wsiadłam na mojego pięknego rumaka i pogłaskałam go po grzywie.
- [imię konia] , jedziemy! – zawołałam i poklepałam go, a on ruszył galopem przed siebie.

~Levi view~

- Tch, nigdy sam tego nie skończę. – mruknąłem do siebie. Podwinąłem rękawy mojej koszuli, położyłem dłonie na biodrach i spojrzałem na moje biurko. Było zawalone papierami, które były nawet na podłodze, zakłócając mój porządek. Westchnąłem, rozpiąłem guzik przy kołnierzu wieszając żabot na oparciu krzesła. Otworzyłem okno, opierając dłonie o krawędź parapetu i głęboko odetchnąłem, ciepłym letnim powietrzem. Wtedy zauważyłem cztery osoby wyjeżdżające z korpusu. Eren, Mikasa, Armin – wszędzie ich rozpoznam, i... te piękne [l], [c] włosy...
[N].
Czy to dobrze, że Cię widzę? I tak nie przestaję o tobie myśleć..

Brunet przyspieszył konia i wymijając [n], dźgnął ją w bok a ona ugięła się pod „atakiem”. Otrząsnąłem się z moich wcześniejszych myśli.
‘Tch, [n] zadajesz się z bachorami.’ – mruknąłem, a dziewczyna krzyknęła do Erena: „Zaraz Ci oddam, i lepiej się przygotuj!” i śmiejąc się ścisnęła konia łydkami ( dop.aut. - robi się to by pogonić konia do szybszej jazdy).
Poczułem ukłucie na ten widok.
Mocne ukłucie w środku.
Patrzyłem na nich jeszcze przez chwilę, dopóki nie usłyszałem kadetów.
„Patrz, to kapral!”; „Gdzie?”; „ No tam, drugie okno z prawej, wyżej!”; " Ty racja, Sasha, co on tam robi?"
Tch.
Bachory.
Zamknąłem okno, poprawiłem koszulę i starając się ignorować to dziwne uczucie, wróciłem do papierkowej roboty.

~~

Hejka~♡

To tak, chciałabym Was znów przeprosić za nie dodawanie rozdziałów, ale rozchorowałam się a ja gdy jestem chora, tylko i wyłącznie śpię. ;-;

Ale odpokutowałam, tak? Czy nie czujecie tego żaru od Levi'a rozpinajacego guziki od koszuli?
Nie?
Tylko ja?
Aha... ;-;

Teraz na pod koniec roku mam dużo poprawek, ale też postaram się coś niedługo dodać ;)
Znów przepraszam za potencjalne błędy - piszę na telefonie.

Nie ma to jak rozdział na początek tygodnia, co? ;3
Trzymajcie się,
Papatki ♡

~Słabość Kaprala~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz