Rozdział 14 - Kiedy miałam siedem lat...

470 46 9
                                    

 - Kiedy miałam siedem lat zginęli moi rodzice... - zaczęła niepewnie, ale Melanie zaraz jej przerwała

- Relacje rodzinne, czy masz rodzeństwo i dokładnie - Elsa miała ochotę skulić się pod wpływem jej przeszywającego spojrzenia, ale, wyobrażając sobie, iż to tylko arystokraci z Północnych Wysp, wyprostowała się i opanowała mimikę twarzy. To tylko kolejne zebranie Rady. Nic więcej. - Z rodzicami i starszą o siedem lat siostrą miałam bardzo dobrze relacje - powiedziała spokojnie - Pomimo tego, że mama i tata często wyjeżdżali. Kiedy ich nie było zostawiali nas z Andersonami, starszymi ludźmi, którzy pracowali u nas od wielu lat. Można powiedzieć, że od pokoleń. Byli dla mnie jak dziadkowie, których nigdy nie poznałam. Zmarli jeszcze przed narodzinami Anny.

 Kiedy miałam siedem lat, wyruszyli na podróż. Byli politykami, mieli jakieś ważne spotkanie w Londynie. Tata zawsze chciał popłynąć statkiem, więc razem zdecydowali, że tak właśnie się tam dostaną. Przepłyną kanał La Manche. Ale był wypadek. Dotąd nie wiadomo co dokładnie się wydarzyło, ale faktem jest, że statek zatonął. Ocalili jakieś dzieci, oddając im swoje kamizelki ratunkowe. Sami zginęli tamtego dnia.

 Obie z Anną ciężko to przeżyłyśmy. Na początku jakiś dom dziecka chciał nas zabrać, ale Andersonowie wywalczyli prawa do opieki nad nami. Dom od samego początku był przepisany na nas, więc nie było problemów z majątkiem. Niestety, śmierć rodziców nie wpłynęła zbyt dobrze na relacje moje i mojej siostry. Ona musiała się skupić na egzaminach, ja siedziałam w pokoju... oddaliłyśmy się od siebie. Na początku to ona mnie odpychała, a potem tak bardzo przyzwyczaiłam się do samotności, że prócz posiłków, nie potrafiłam znieść jej obecności. Pogodziłyśmy się dopiero trzy lata później, po ogromnej kłótni, w której jej głównym argumentem było, że nie pojawiłam sie na pogrzebie rodziców, a moim, że mnie zostawiła samej sobie. Przez kolejny rok starałyśmy się naprawić nasze relacje. A potem spotkałam jego... - jej oczy zrobiły się puste - Nie znaliśmy się długo

 Pierwszego dnia bałam się go. Chodził za mną jak cień, widziałam go wszędzie. Kiedy wróciłam do domu, gdzie nikogo nie było, wszedł za mną. Byłam przerażona, a on jak zwykle się ze wszystkiego śmiał. Kiedy poczułam jego dłoń na ramieniu, spanikowałam. Zaczęłam uciekać, ale potknęłam się i film mi się urwał.

 Obudziłam się następnego dnia u niego. Na początku nie zorientowała się, że nie jestem w domu. Byłam tak zaspana, iż nawet tego nie zauważyłam. Ogarnęłam się i poszłam do kuchnie, jednak nie zastałam tam tak jak zwykle krzątającej się Gerdy, a czwórkę nieznanych mi osób. Trójkę różnych mężczyzn i jedną kobietę. Ona była niewysoka, może nawet niższa ode mnie, miała czarne włosy, przetykane zielonymi, niebieskimi i żółtymi kosmykami, delikatną twarz z fiołkowymi oczami pełnymi matczynej troski. Najwyższy z nich, postawny, brodaty, niebieskooki facet, którego przepełnione dziecięcym zachwytem spojrzenie kontrastowało z posturą ruskiego zbója i wytatułowanymi przedramionami, kłócił się z drugim, niewiele niższym, o zielonych oczach, szaroniebieskiej czuprynie i tatuażach na szyi i ramionach. Obok nich stał niziutki, pulchny, piwnooki mężczyzna ze złotożółtymi włosami, który gestykulował bardzo szybko. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to język migowy i on tak naprawdę rozmawia z kobietą.

 Przestraszyłam się i zaczęłam uciekać. Nie zdolali mnie zatrzymać. Jednak nie zdążyłam wrócić do domu. ON mnie znalazł. Na początku nie chciałam z nimi pójść, ale ta kobieta, Amanda, na którą i tak wszyscy mówili Ząbek, ze względu na jej obsesję na punkcie higieny jamy ustnej, przekonała mnie. Potem samochodem Mikołaja pojechaliśmy do mnie, a ja prawie dostałam zawału po drodze. On prowadził, jakby kodeks ruchu drogowego był tylko nic nieznaczącyni wskazówkami. To było jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu.

Why did you do this?«zawieszone na wieki»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz