Gdy się obudziłem zauważyłem, że nie leżę w swoim łóżku. Rozejrzałem się i znalazłem jakiś klucz. Wziąłem go i wyszedłem z pokoju. Obok następnych drzwi stała stara, mała komoda. Była zamknięta, zarówno jak i drzwi. Spróbowałem otworzyć drzwi kluczem, który znalazłem w poprzednim pokoju. Nie pasuje, więc została komoda. A jednak klucz pasuje do komody. W środku było jakieś pudełko. Wziąłem je do ręki i... ściany zaczęły rozsypywać się! Znalazłem się w zupełnie innym pomieszczeniu (magic). To niemożliwe, a może jeszcze śnię i to nie dzieje się naprawdę. Obracam się i widzę kolejne drzwi. Otwieram je i widzę tam łóżko a na niej ludzki szkielet!! Jezu a jeśli to się ze mną też stanie. Dobra najważniejsze jest nie wpadać w panikę prawda? (przecież ludzkie szkielety nie są takie straszne) Podchodzę do kościotrupa i ujmuję jego rękę. Trochę za mocno pociągnąłem go za rękę, bo mu wyrwałem. (No wiesz ty co, by mojemu kochanemu kościenowi wyrwać rękę) Wezmę ją na wszelki wypadek (co ty bronić się nią będziesz?) Ciekawe kim był ten nieszczęsny człowiek.(mam pomysł nazwiemy go Eustachy) Nagle słyszę telefon!? Co tu do licha robi telefon? (co do licha robi tutaj szkielet Eustachego?) Postanawiam iść za dźwiękiem telefonu.
CZYTASZ
Deep sleep
TerrorTo jest moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli znajdą się jakieś błędy, literówki napiszcie mi o tym :) Wzorowałam się na grze Deep sleep. Może zrobię kilka części. Nie będę już przedłużać.Mam nadzieję, że się spodoba.