Siedział na łóżku ze swoim notesem, próbował coś narysować aby wyrzucić z siebie emocje z poprzedniego dnia, ale nic mu nie wychodziło. Na podłodze walały się zarysowane kartki, niektóre prawie puste, inne przybierały już jakiś kształt, ale to nie było tym czego oczekiwał. Louis próbował coś stworzyć, ale tak naprawdę sam nie wiedział co chciał pokazać. Nie umiał się na tym skupić, próbował się wyłączyć, ale cały czas o czymś myślał. Odłożył na bok notes poddając się, schował twarz w dłoniach aby zastanowić się co dalej. Szatyn czuł, że wszystko jest nie tak jak powinno i nie miał pojęcia jak wrócić na właściwą drogę. Chciał aby ostatni rok był jego najlepszym, miał przestać zadręczać się tym jak bardzo odstaje od innych, jak bardzo jest od nich gorszy, ale nie potrafi, bo na każdym kroku pokazuje jaki jest beznadziejny.
Opanował do perfekcji sztukę udawania, że nic go nie rusza, a prawda jest zupełnie inna. Nauczył się aby nie pokazywać swoich emocji przy innych, bo bał się, że mogą to później wykorzystać, nienawidził siebie za to jak łatwo można go było zranić, złamać. Louis nawet nie pamiętał ile nocy spędził płacząc w poduszkę, ile nocy siedział i rysował aby wyrzucić z siebie złość, smutek, żal. Jednak to nie było najgorsze, gdy nie umiał sobie już radzić, gdy nienawiść do samego siebie go pokonywała robić coś za co do końca życia będzie się nienawidził.
Mógłby zwalić winę na ludzi, którzy się do tego przyczynili, ale to nie oni kazali robić mu sobie krzywdę, sam sobie to wszystko robił. Tomlinson spojrzał na swoje ręce, nienawidził tych wszystkich blizn, chociaż to było nic w porównaniu jak wyglądały jego nogi. Na początku chciał chyba zwrócić czyjąś uwagę na swój problem, ale z czasem wiedział, że lepiej to ukrywać. Nie wyobrażał sobie stanąć przed mamą i powiedzieć jej co robi, nie chciał jej tak zranić, bo na to nie zasługiwała. Poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy i przestał się nad sobą użalać, obciągnął rękawy bluzki aby nie patrzeć na blizny, schował swój notes i zaczął zbierać pogniecione kartki z podłogi.
Zdążył posprzątać bałagan, który narobił gdy usłyszał dźwięk przychodzącego smsa, podszedł do swojego telefonu aby przeczytać wiadomość. Tak jak myślał Victoria już czekała na niego na dole, wziął plecak i jak najszybciej opuścił dom, atmosfera w domu nadal była dziwna, więc cieszył się, że przynajmniej kilka godzin się z tego wyrwie.
- Cześć - powiedział wsiadając do auta.
- Hej Tommo - odpowiedziała uśmiechając się i ruszając z podjazdu.
- Przepraszam za kłopot.
Szatyn nie chciał sprawiać problemów Victorii, ale nie miał jak dostać się do szkoły, a ona jak zwykle była chętna aby mu pomóc. Cieszył się, że może chociaż z nią porozmawiać, że nie zostawiła go w kłopocie. Obiecał sobie, że jeszcze dzisiaj po pracy sprawdzi co stało się z jego samochodem, miał nadzieję że to nie było coś poważnego, bo nie miał aktualnie pieniędzy, a nie chciał brać ich od mamy.
- To nie kłopot, przecież wiesz - odparła - jak tam sprawa z Jamesem?
Louis westchnął cicho, wiedział że pewnie poruszy ten temat, a nie chciał o tym rozmawiać, bo sam nie wiedział co o tym myśleć. Jednak z drugiej strony chciał pozbyć się z siebie tego ciężaru i przestać trzymać w sobie tą sprawę. Po chwili namysłu stwierdził, że zaryzykuje i z nią o tym porozmawia, a poza tym Victoria zasługiwała aby wiedzieć. Szatyn nie chciał ponownie popełniać tego samego błędu co z Jamesem, nie chciał tracić tym razem przyjaciółki.
- Powiedział, że potrzebuje czasu.
- Nie martw się - spojrzała szybko na szatyna - niedługo się pogodzicie.
- Mam nadzieję - odparł smutno.
Przyjaciółka już nic nie mówiła, więc Louis też się nie odzywał, prawdę mówiąc nie miał ochoty na dalsze rozmowy. Cieszył się, że dziewczyna na niego nie naciskała i wiedziała kiedy sobie odpuścić. Tomlinson próbował zepchnąć Jamesa w kąt jego umysłu aby o nim nie myśleć, bo nic mu to nie pomoże, może tylko czekać na rozwój sytuacji mając nadzieję, że wszystko się ułoży.
CZYTASZ
Secrets // Larry Stylinson
FanfictionLouis myślał, że kolejny rok będzie taki sam, czyli problemy w domu, szkole, udawanie kogoś kim nie jest - wiecznie uśmiechniętym nastolatkiem. Wszystko się zmienia gdy w jego życiu pojawia się Harry.