Zaczęli oddalać się od domu Louisa, co niespecjalnie mu się podobało. Chłopak nie odzywał się do bruneta, nie wiedział co w takim wypadku powiedzieć, bał się Harry'ego i tego co może mu zrobić. Czuł na sobie spojrzenie Stylesa, jednak udawał, iż o niczym takim nie wie, zielonooki z pewnością zastanawiał się nad jego dziwnym zachowaniem, jednakże to nie miało w tej chwili znaczenia, chciał jedynie się go pozbyć. Pokonali połowę drogi do parku, a przynajmniej Louis podejrzewał, że znowu kierowali się w tamtą stronę i nie mógł zrozumieć czemu tam wracają. Chciał o to zapytać, lecz nie chciał być tym, który pierwszy przełamię ciszę, od czasu do czasu dyskretnie zerkał na bruneta, próbował zrozumieć czemu zrobił to co zrobił, jednak nie potrafił.
Cisza między nimi była coraz bardziej niezręczna, Tomlinson kilka razy chciał coś powiedzieć, lecz za każdym razem w ostatnim momencie się powstrzymywał. Przeniósł swoje spojrzenie na Aresa, który szedł posłusznie koło niego, zaczął zastanawiać się co Harry z nim zrobi i miał nadzieję, że go oszczędzi.
- Może ci się wydawać, że zachowuje się dziwniej niż zwykle - zaczął brunet cicho - ale po prostu...
- Mogę ci jakoś pomóc? - przerwał mu, próbował być takim jak wcześniej aby chłopak nie zaczął go podejrzewać. Nie chciał tutaj być i nie chciał go słuchać, jednak musiał robić wszystko aby się od niego uwolnić i wrócić do domu by doprowadzić sprawę do końca. W tym przypadku nie mógł przymykać oczu i udawać, że nie wiedział o tym co zrobił Harry, gdyby chodziło o coś innego mógłby dać sobie spokój, jednak w tym przypadku musiał ponieść karę za to co zrobił. Szatyn zdawał sobie sprawę, że gdyby nic z tym nie zrobił nie umiałby sobie z tym poradzić, a poza tym czułby się współwinny zbrodni. Miał już i tak sporo problemów, nie potrzebował być zamieszany w morderstwo.
- Nie możesz - odpowiedział cicho.
Louis miał wrażenie, że chłopak był smutny i zmęczony tym wszystkim. W innej sytuacji próbowałby go jakoś pocieszyć, rozweselić, jednak teraz nie umiał się zdobyć na coś takiego. Było mu go żal, iż zmarnował sobie życie i nie ma szans aby naprawił swój błąd. Tomlinson nie mógł sobie pozwolić na dalsze usprawiedliwianie chłopaka, nie chciał aby uczucia przysłoniły mu to co powinien zrobić. Niebieskooki uświadomił sobie, że nie tylko Harry będzie cierpiał, on także będzie odczuwał ból i nie ma pojęcia jak sobie z tym poradzi. Spojrzał na niego dyskretnie, jednak zobaczył tylko chłopaka, który się zgubił i potrzebował pomocy, dla Louisa to było zbyt wiele. Zatrzymał się gwałtownie, brunet poszedł kilka kroków do przodu, jednak gdy zobaczył, że z nim nie idzie odwrócił się w jego stronę.
- Przepraszam, ale muszę już iść - rzucił i pobiegł jak najszybciej, ciągnąc na sobą Aresa.
Gdy pokonał kolejny zakręt pozwolił sobie aby zatrzymać się na chwilę i obejrzeć się za siebie, aby zobaczyć czy Harry go gonił. Ucieszył się, że jednak jego obawy się nie sprawdziły i Styles dał mu spokój, miał wrażenie, że chłopak po prostu się tego nie spodziewał i jego szybka reakcja oraz ucieczka zagwarantowały udane uwolnienie się od bruneta. Rozejrzał się dookoła i nie widząc niczego ani nikogo podejrzanego zaczął iść szybkim krokiem, mógłby dalej biec, jednak obawiał się o swojego pupila, który szedł coraz wolniej.
W oddali widział już swój dom, był coraz bardziej szczęśliwy, że udało mu się bezpiecznie dotrzeć gdy nie wiadomo skąd pojawił się przed nim Styles.
- Jak t-ty to z-zrobiłeś?
- Nie ważne - odparł przybliżając się do szatyna.
- Nie podchodź - wyszeptał cofając się.
- O co ci chodzi? - spytał.
- Wiem co zrobiłeś - rzucił, gdy tylko te słowa opuściły jego usta zaczął żałować, że powiedział coś takiego. Zaczął wyobrażać sobie co teraz zrobi z nim Harry, powinien znowu zacząć uciekać, ale był zbyt wystraszony by zrobić cokolwiek. Bał się i nie umiał tego ukryć, mógł tylko mieć nadzieję, że brunet nic mu nie zrobi. Wcześniej mu pomagał, więc istniała mała nadzieja, iż pozwoli mu odejść, mógłby nawet obiecać, że nic nie zrobi z tym co widział, bo chciał tylko wrócić do domu.
CZYTASZ
Secrets // Larry Stylinson
ФанфикLouis myślał, że kolejny rok będzie taki sam, czyli problemy w domu, szkole, udawanie kogoś kim nie jest - wiecznie uśmiechniętym nastolatkiem. Wszystko się zmienia gdy w jego życiu pojawia się Harry.