Rozdział 2

59 4 1
                                    

-Ej! -krzyknęła mi do ucha Majka -on się na Ciebie patrzy! Kontynuowała z iskierkami w oczach.
-Na nas, Maja. Na nas! Nie na mnie.
-Ale do Ciebie puścił oczko, nie do mnie. -powiedziała mrugając.

Postanowiłam nie odpowiadać.
Ćwiczyłyśmy jeszcze jaką godzinę.
Gdy miałyśmy iść do szatni, chłopak, który się na mnie...
Nie! Nie! Nie na mnie tylko na nas!
A wracając, miałyśmy iść do szatni kiedy usłyszałyśmy:
-Nieźle. -powiedział ten chłopak po czym wyprzedził nas i wszedł do męskiej szatni.

Stałyśmy tak chwilę wysyłając sobie zszokowane spojrzenia. "Obudziła" nas dopiero sprzątaczka mówiąc głośno : przepraszam.
Rozstąpiłyśmy się jak morze przed Mojżeszem, dzięki czemu ta siwowłosa kobieta z szczotką do kibli w lewej ręce mogła przejechać wózkiem z kilkoma miotłami i dużym workiem na śmieci.

Poszłyśmy do szatni, przebrałyśmy się i zbiegłyśmy (bo siłownia miała parter i dwa piętra)na dół do "stołówki" bo byłyśmy bardzo głodne.
_____. _____. _____. _____. _____. _____. ____

Zamówiłyśmy dietetyczne ciastka, które i tak pewnie miały mnóstwo kalorii a do tego wodę z cytryną.

Gdy czekałyśmy na jedzenie, patrzyłam się na Majkę, która nagle zrobiła minę w stylu ucieszonego ułomnego dziecka i patrzyła się na drzwi do "stołówki".
Zdezorientowana spojrzałam się w tamtą stronę i zobaczyłam tego chłopaka jak szuka wolnego stolika, przyłapałam się na wpatrywaniu się w niego. Akurat patrzyłam na jego twarz, kiedy nagle się odwrócił. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nienawidzę tego.
Momentalnie odwróciłam się i szarpnęłam moją przyjaciółkę za rękę co sprawiło, że się na mnie spojrzała z pytającym wyrazem twarzy.
-Nie patrz się tam! -krzyknęłam szepcząc.
-Oj dlaczego? - zaśmiała się.

Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć ale w tym samym momencie kelner przyniósł nasze zamówienie. Majka nie zaczeła mówić, jej otworzone usta wygięły się w szeroki uśmiech a oczy rozszerzyły się jakby była pod wpływem narkotyków. Patrzyła się na jedzenie jak alkoholik na wódkę.

-Żyjesz? -pstryknęłam jej palcami przed twarzą.

-Tak... -i zaczęła się śmiać, bez powodu. Może oczy rozszerzyły się jej nie ze względu na szczęście z powodu jedzenia tylko naprawdę coś ćpała. Nieważne. Od razu zaczęłam się śmiać razem z nią. Jej śmiech był zaraźliwy, więc po prostu musiałam się śmiać.
Prawdopodobnie wszyscy się na nas patrzyli, ale mam to gdzieś.
Nie! Nie nie nie i jeszcze raz nie!
Nie mam gdzieś tego, że on się na nas patrzy! Dlaczego? Nie wiem, ale tak było.

Wzięłam z talerza ciastko i wepchnęłam jej je do ust.

-Ogarnij się! -znowu szepnęłam.

-On Ci się podoba. -ciągle mówiła Majka podczas gdy jadłyśmy.

-Nie. -ciągle odpowiadałam.

-Oj tak i to bardzo. -próbowała wmówić mi kto mi się podoba. No to fajnie.

-Zimno Ci. -stwierdziłam.

-Co? Nie. -zdziwiła się moim pytaniem a raczej stwierdzeniem.

-Tak i to bardzo. -powtórzyłam jej słowa.

-Skąd niby wiesz co czuję?! -zapytała lekko wkurzona.

-A skąd Ty wiesz co ja czuję? - niech się teraz zastanawia.

-Ok, ok, ok. On -pokazała palcem wskazującym na chłopaka siedzącego kilka stolików za mną -Ci się nie podoba. -i na tym zakończyła.

-Widzę, że się rozumiemy. -uśmiechnęłam się wypowiadając te słowa.

____. ____. ____. ____. ____. ____. ____. ____

-Halo? -wydukałam kiedy odebrałam telefon. Nawet nie spojrzałam kto dzwonił. Po prostu odebrałam.

-Hej Wika! Idziemy dziś na zumbe do tej siłowni, na której wczoraj byłyśmy? -prawie krzyczała, podekscytowana Majka.

Spodziewałam się, że to ona dzwoni.
Bo kto normalny dzwonił by w poniedziałek o 5.00 rano?

-Po pierwsze -podniosłam do góry kciuka, którego Majka i tak nie widziała -jest 5.00 rano. Po drugie -podniosłam do góry palca wskazującego i kontynuowałam -jest poniedziałek. Po trzecie -podniosłam środkowy palec i mówiłam dalej - niestety jeszcze musimy chodzić do szkoły. -opuściłam palce i czekałam na jej odpowiedź.

-Faktycznie! -wrzasnęła do słuchawki -Ale może po szkole...? Co ty na to?-nie dawała za wygraną.

Moja kochana Maja. Namawia mnie na coś czego nie chcę a potem jestem zadowolona z tego, że dałam się namówić.

-W sumie możemy iść, -uśmiechnęłam się sama do siebie -ale, o której to jest? -zapytałam nadal zaspana.

-O 17.00, a lekcje kończymy ooo... -przerwała na chwilę, prawdopodobnie poszła zobaczyć plan lekcji. -o 14.35, więc możemy iść po szkole od razu do mnie. -powiedziała cały czas podekscytowana.

-Pójdę na tą zumbe ale po szkole nie idziemy do Ciebie, idziemy na zakupy. -znów uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Okeyyy.. -pewnie znowu rozszerzyły się jej oczy.

Uwielbiałyśmy chodzić razem na zakupy.

-Dobra, ja już kończę, pójdę jeszcze trochę pospać, -przerwało mi ziewnięcie -pa. -rozłączyłam się.

Chciałam położyć telefon na szafce nocnej... Ale chyba mi się nie udało.

Usłyszałam jak coś spada na podłogę.

-Nie, błagam nie! -mówiłam sama do siebie.

Byłoby źle gdybym popsuła czwartego z rzędu IPhone'a. Majka też ma już czwartego. Zawsze niszczyłyśmy je razem. Jakieś pięć miesięcy temu byłam na wycieczce szkolnej do Paryża. Moja przyjaciółka też oczywiście tam była. Trzeciego dnia wycieczki płyneliśmy statkiem, ja i Maja robiłyśmy sobie zjdęcia, kiedy nagle ktoś nas popchnął a nasze nowiusienkie IPhony wpadły prosto do Sekwany.

-Jeśli teraz podniosę ten telefon a on będzie zepsuty to się chyba zabiję. -powiedziałam prawdopodobnie do powietrza.

Podniosłam telefon i przeraziłam się, szybka popękała. Serce mi się zatrzymało. Chciałam przejechać palcem po pęknięciu kiedy okazło się, że to tylko włos.

-Matko Kochana! -zaczęłam się drzeć ze szczęścia.

Spojrzałam na godzinę. Była 5.40.

Nastawiłam budzik na 7.05 i poszłam spać dalej.

____. ____. ____. ____. ____. ____. ____. ___.

-Dzień dobry klaso. -powiedział Szczupak gdy wszedł do klasy.

Wszyscy mówią na niego Szczupak bo jego nazwisko brzmi Szczupiński.

Jest to nauczyciel biologii a zarazem wychowawca mojej klasy.

-Dzień dobry. -wydukali wszyscy.

-Niedługo do naszej klasy dołączy nowy uczeń. Nazywa się Kuba, mam nadzieję że będziecie dla niego mili. -skończył temat nowego ucznia i zaczął omawiać dzisiejszy temat.

Kuba... Bardzo ładne imię. Można powiedzieć, że moje ulubione jeśli chodzi o męskie imiona.

-Ciekawe jak on wygląda? -usłyszałam za sobą szepty innych dziewczyn z klasy.

____. ____. ____.____. ____. ____. ____. ____.

-Chodźmy do sklepu. -zaproponowała Majka a ja się zgodziłam.

Chciałam kupić sobie jakąś drożdżówkę albo pączka bo oczywiście zaspałam i nie zdążyłam zjeść śniadania.

-Patrz kto to! -szepnęła Maja pokazując palcem wskazującym na... O Boże!?

-------------------------------------------------------------
To kolejny rozdział książki "Chłopak z siłowni".
Mam nadzieję, że się wam spodobał

Często spotykany Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz