Rozdział I

119 7 3
                                    

Za każdym razem gdy otwieram oczy, myślę, że będzie dobrze. Jeżeli to prawda, że "nadzieja matką głupich" to jestem naprawdę bardzo głupia. Neomi znów pierdolisz głupoty, powiedziałam sama do siebie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam z wieszaka szkolny mundurek i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele. Lubiłam to uczucie ciepła. Czułam się... dobrze. Nie bałam się o nic. Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie i zdałam sobie sprawę z tego, że zostało mi 30 minut żeby się przygotować i dojść do szkoły. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam się, założyłam czystą bieliznę i włożyłam na siebie mundurek. Podeszłam do zlewu i umyłam zęby. Włosy wysuszyłam i zaplotłam z nich kłosa z boku. Spojrzałam w lustro i sięgnęłam do kosmetyczki po maskarę. Szybko pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Za 15 minut zaczynała się pierwsza lekcja. Nie zdążę, pomyślałam i w tym samym czasie złapałam za torbę z książkami i wybiegłam z domu. Biegłam tak szybko jak mogłam. Po dłuższym czasie zmęczyłam się i zaczęłam iść szybkim krokiem. Weszłam do szkoły dokładnie wtedy, gdy zadzwonił dzwonek. Podeszłam do swojej szafki zostawiłam książki i wzięłam książkę od chemii, ponieważ ten przedmiot miałam pierwszy. W klasie usiadłam na ostatniej ławce przy oknie. Lekcja minęła szybko. Tak jak reszta. Gdy już miałam wyjść ze szkoły podeszła do mnie ładna blondynka o niebieskich oczach. Zdaje mi się, ze jest w radzie uczniowskiej.

- Hej- odezwała się- Jestem Jasmine, a ty jesteś Neomi, prawda?- zapytała.

-Emm. Tak- odpowiedziałam zmieszana.

- Mogłabym cię prosić o małą przysługę?- zapytała pełnym nadziei głosem.

- Em.. No dobrze. - Co miałam do stracenia? Tę znajomość? I tak nie byłoby mi szkoda.

- Chodzi o to, że w radzie uczniowskiej brakuje nam jednej osoby odkąd Sarah Meyers wyprowadziła się do innego miasta- Sarah? Ach, ta Sarah. Dziewczyna z Japonii. Przynajmniej sprawiała takie wrażenie swoim wyglądem. - I czy mogłabyś wstąpić na jej miejsce? Oczywiście to podwyższy ci oceny, ale będziesz musiała od 8 do 18 przebywać codziennie w szkole. Nie martw się. Nie będziesz sama. Jest jeszcze Erica, Kumiko i Peter. - uśmiechnęła się do mnie.

- W sumie to co mi szkodzi? Zgadzam się. - odpowiedziałam jej miłym tonem głosu.

-Super! Chodź zaprowadzę cię do pokoju rady uczniowskiej- powiedziała.

Gdy weszłyśmy do pokoju przy stole siedziała już Kumiko Iro, Erica Davies i Peter Wiliams. Wszyscy równocześnie powiedzieli mi "Cześć" i powiedzieli, żebym opowiedziała coś o sobie. Co ja mam niby o sobie powiedzieć? O tym, że mnie mama nie kocha? O tym, że nigdy nie miałam przyjaciół, ani nawet znajomych?

-Emm.. Więc.. Nigdy nie miałam przyjaciół więc nie wiem co powiedzieć..

-Powiedz o swoich zainteresowaniach. - zachęciła mnie Kumiko.

-Co lubię robić? - zapytałam sama siebie. - Ymm.. Więc.. Lubię malować. -

A co najczęściej?- zapytała Jasmine.

- Krajobrazy.. Lubię też gotować i pisać opowiadania...

- Ooo fajnie! - odezwał się Peter.

- Tak... - uśmiechnęłam się - Więc co w sumie będę robić w tej radzie uczniowskiej? - zapytałam zaciekawiona.

- Będziesz rozwiązywać problemy w szkole. Taki jakby detektyw. - odpowiedziała mi Jasmine.

- Okej, podoba mi się. - uśmiechnęłam się do nich wszystkich.

Cztery godziny z nowymi znajomymi minęły szybko i przyjemnie. Nie chciałam się z nimi rozstawać, ale nie miałam wyboru, bo woźny za pół godziny miał zamknąć szkołę. Gdy się żegnaliśmy Peter zapytał się mnie czy chcę aby mnie odprowadził do domu. Powiedziałam, że nie ma takiej potrzeby. Wychodząc z budynku Jasmine dała mi klucz do pokoju rady uczniowskiej i powiedziała, cytuję, że "mam go pilnować jak oka w głowie." Zaśmiałam się, ale jej wyraz twarzy był bardzo poważny. Trochę się jej przestraszyłam, ale obiecałam, że będę go pilnować. Powolnym krokiem szłam ulicą. Wokół nie było żywej duszy. Trochę się przez to wystraszyłam, ale okej. Dam sobie radę. W końcu chodzę tędy codziennie. Ale nigdy nie po zmroku, odezwał się głos w mojej głowie. Nerwowo się zaśmiałam i szłam dalej. W końcu skręciłam w uliczkę o którą najbardziej się obawiałam. Było tam cholernie ciemno. Stanęłam przy zakręcie. Wytężyłam wzrok spoglądając w ciemność. Nic podejrzanego nie zauważyłam, więc ruszyłam w głąb uliczki. Szłam i szłam i za chwilę miałam wyjść na jasno oświetloną ulicę, gdy nagle usłyszałam jak ktoś zeskoczył z budynku obok. Coś mną wstrząsnęło. Nie mogłam iść dalej... Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Za mną stała jakaś osoba... Bałam się odwrócić i nie potrafiłam normalnie oddychać. Odwaga gdzieś zniknęła. Gdy już zdobyłam się na to by się odwrócić, poczułam ostry ból na mojej szyi, jakby ktoś we mnie wbił dwie igły... Źrenice mi się rozszerzyły, a potem... Potem nie czułam już nic. Zemdlałam...

W cieniu kłamstwa.Where stories live. Discover now