*13*

5.4K 247 2
                                    

Była 7:29, a ja właśnie biegłam w stronę garaży, które były koło mojej kamienicy. Ot, takie gigantyczne garaże dla bogaczy, wielkości jednego boiska do piłki nożnej przy szkole.
Nick już czekał na mnie.
- Hej - przywitałam się.
- O cześć. No to kogo samochodem jedziemy? Bo jak coś to ja mam lambo i będzie szybciej, jak nim pojedziemy.

A to cwaniaczek! Myśli, że ja jakimś gruchotem jeżdżę? To się facet zdziwi!
- Chodź, jedziemy moim - mruknęłam i poszłam w stronę swojego garażu.
- Jak chcesz - powiedział lekko rozbawiony, zapewne czekając, aż zobaczy mojego "rupiecia".
Stanęliśmy przed bramą, która przez naciśnięcie mojego pilota, zaczęła się otwierać.
Mam tylko nadzieję, że Rin nie odezwie się ani słowem i będzie udawał zwykły samochód.
- Przywitaj się z moim Maserati - powiedziałam z uśmiechem i puściłam oczko do Nick'a. Ten tylko lekko się uśmiechnął, wciąż zaszokowany patrząc to na mnie, to na maszynę.
Widocznie słów mu trochę zabrakło, ale nie przejęłam się tym zbytnio.
- Wsiadamy?
- Yyyyy... pewnie - powiedział.

Podczas jazdy próbowałam prowadzić normalnie. Niestety Rin (o którym nadal nie wiedział Nick) skutecznie mi to uniemożliwiał.
Przez prawie całą drogę, czułam się jak na torze wyścigowym.
Szybkie skręty, prędkość ponad 230 km/h... Nick przez cały ten czas patrzył na mnie jak na wariatkę, a ja z wymuszonym uśmiechem na ustach, udawałam, że to jednak ja prowadzę.
Cholerne Maserati!

Z gracją zaparkowałam przed firmą Erick'a, hamując w ostatnim momencie.
- No to jesteśmy - mruknęłam.
- Widać, że lubisz ostrą jazdę - powiedział mój sąsiad i się zaśmiał.
- Tiaaa... - westchnęłam i wysiedliśmy z samochodu.
Chwilę później szliśmy już jednym z korytarzy w budynku. Było to miejsce bardzo przestronne, w jasnych i przyjaznych barwach.
Wszędzie pełno roślin i wiszących szkiców różnych budynków.
Patrzyłam na to wszystko podekscytowana, a Nick na moją minę tylko kręcił głową.
W końcu weszliśmy do bardzo dużej sali. Stało tu kilkanaście dużych biurek z laptopami, szkicownikami i wieloma innymi rzeczami.
Niby było tego wszystkiego dużo, ale i tak zostawało wszędzie masę przestrzeni.
- Chodź to poznasz mojego przyjaciela i wspólnika - powiedział Nick i przeszliśmy do korytarza obok.
Były tutaj tylko dwie pary drzwi, prowadzące do dwóch gabinetów.
- Ten po lewej jest mój - mruknął do mojego ucha chłopak - A ten po prawej jest Chrisa.
Przed oczami pojawiła mi się scena z przed klubu, ale nie dałam nic po sobie poznać. Przecież jesteśmy kilkanaście tysięcy kilometrów z tamtąd. Jest wielu ludzi o takim imieniu.

Nick zapukał do gabinetu swojego przyjaciela i już po chwili, byliśmy w środku.
Jak tylko Go zobaczyłam, stanęłam jak wryta.
Kurwa. Niemożliwe.
Przy biurku siedział ten sam chłopak, co się wtedy do mnie dobierał pijany.
Zdenerwowana i lekko wystraszona, ukryłam się za plecami przyjaciela, nim tamten mnie zobaczył.
- Chris! Chcę Ci przedstawić moją nową asystentkę! - zawołał uradowany Nick.
- Tak? A gdzie ona jest? - spytał jego wspólnik, lekko sarkastycznym tonem.

Wyszłam zza pleców sąsiada i spojrzałam prosto w oczy chłopaka, stojącego za biurkiem.
Gdy tylko mnie zobaczył, jego oczy powiększyły się ze zdumienia:
- Mika... - wyszeptał.
-To wy się znacie? - spytał Nick.
Jak na zawołanie z moich oczu zaczęły płynąć łzy, których za nic nie mogłam opanować.
- Tak jakby... - wyszlochałam i odwracając się na pięcie, uciekłam z gabinetu.
Tak wiele emocji przepływało przeze mnie... Strach, ból, smutek, złość...
Kurwa. Poczwórne combo normalnie.
Tylko co teraz?
Biegnąc korytarzem, dotarłam na mały balkon. Był z niego przepiękny widok na jeden z parków w Santiago.

 Był z niego przepiękny widok na jeden z parków w Santiago

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłam na ławce i objęłam kolana ramionami.
Chwilę później poczułam, jak ktoś koło mnie siada.
- Hej, stało się coś? - usłyszałam męski głos.

Bo Tylko OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz