*20*

4.3K 215 5
                                    

Gorące wnętrze, nie ma co.
Przebrnęłam przez dawny salon, który już nie bardzo go przypominał i skierowałam się w stronę sypialni.
- Nick! Gdzie jesteś?! Nick! - krzyczałam, próbując się nie udusić od dymu.
Miałam szczerą nadzieję, że mojego chłopaka tutaj nie ma, ale jak to ja, zawsze miałam pecha.
- Mika! - głośno wykrzyczane moje imię i późniejsze kaszlenie uświadomiły mi, że jestem już dosyć blisko niego.
Po chwili dotarłam do drzwi od łazienki.
Mój Nick był w środku, a drzwi były ze stali nierdzewnej.
- Już jestem! - krzyknęłam.
- Ktoś mnie tu zamknął i nie mogę się wydostać! - trzask płonących mebli rozchodził się na okrągło.
Pieprzone drzwi ze stali.
Jak się dostać do środka?
- Nick odsuń się od drzwi! - powiedziałam i zaczęłam przeszukiwać swoje kieszenie.
Gdzieś tu musi być. Zawsze noszę to przy sobie.
Dym stawał się coraz gęstszy, a widoczność coraz gorsza. W końcu znalazłam moją ukochaną mini tubkę i wsadzając małą granulkę pewnej substancji w zamek, otworzyłam drzwi.
Uchyliły się z oporem i musiałam się nieźle nasiłować aby je otworzyć, ale od czego są te wszystkie treningi z Harrisonem?
Po wejściu ujrzałam Nick'a siedzącego na ziemi i kaszlącego co chwila.
Podbiegłam szybko do niego i podałam mu swoją chustkę. Przyłożył ją sobie do ust i nosa, a ja w tym czasie pomogłam mu wstać.
Razem przeszliśmy przez płonący apartament i wyszliśmy na korytarz, gdzie stali strażacy. Jeden z nich od razu zabrał ode mnie mojego chłopaka i poszedł z nim w kierunku stojącej niedaleko karetki.
- Wszystko w porządku? - spytał drugi.
- Tak - odkaszlnęłam i podeszłam do urządzenia odpowiedzialnego za ugaszanie pożaru.
- Nie da rady. Dużo osób próbowało to uruchomić i nic. Musiał się zawiesić system - strażak obok mnie zakasłał lekko - lepiej stąd chodźmy! - jak to ja, nie posłuchałam i zaczęłam przeskakiwać po serwerze. Po chwili wyskoczyła ikona, że do aktywacji potrzebny jest skan linii papilarnych.
Przyłożyłam palec wskazujący do skanera, a po chwili na całym korytarzu rozległo się głośne "accepted".
Nagle z sufitu, ze specjalnych zraszaczy zaczęła tryskać woda, a kanały odprowadzające zaczęły zasysać dym. Dosłownie.
Po kilku minutach na korytarzu nie pozostał ani jeden ślad, że jeszcze chwilę temu ludzie się tutaj prawie dusili.
- Jak Ty to...? - nim zdążył dokończyć pobiegłam w stronę karetki.
- Wszystko z nim w porządku? - spytałam jednego z sanitariuszy.
- Nie odniósł żadnych poważnych szkód, ale zostawimy go w szpitalu na jeden dzień obserwacji.
Ehhh, znowu ten szpital.
Nagle wszędzie rozległ się głośny komunikat: "Mikayla Denvers proszona do biura Emily Crusher"
Ehhh, znowu do tej suki.
Westchnęłam głośno z irytacji i skierowałam się w niestety, dobrze mi znane miejsce.

- Mikaylo... To nie był żaden przypadek, że nie dało się włączyć systemu gaszącego. Ktoś celowo spowodował pożar w Twoim apartamencie, gdy Nick był w środku - ledwo usiadłam w jej biurze, a już miałam ochotę jej przywalić. Ten jej wyniosły ton doprowadzał mnie do furii - niestety, wygląda na to, że to któryś z naszych pracowników. Nikt z zewnątrz nie ma tu wstępu. Aktualnie zaczął się proces prześwietlania każdej osoby, znajdującej się w naszej bazie.
- A kamery? - spytałam patrząc jej prosto w oczy.
Siedziała na fotelu przede mną, trzymając w dłoni kubek parującej kawy.
- Ktoś je wyłączył, zanim to wszystko się jeszcze zaczęło. To nie powinno się zdarzyć. Na szczęście Nick'owi nic nie jest - powiedziała, posyłając mi pocieszający uśmiech.
Na szczęście. Bo gdyby nie, to właśnie zeskrobywaliby Twoje szczątki z tych ścian.
Uśmiechnęłam się lekko do niej:
- Jaka jest gwarancja, że to się nie powtórzy?
- Nie ma żadnej gwarancji. Jeśli doszło do tego teraz, mimo iż notorycznie sprawdzamy naszych ludzi, to może i później. Proponuję odesłać Twojego chłopaka do domu.
- On nie zgodzi się wyjechać, jeśli ja tu zostanę - westchnęłam.
Nie widziałam żadnego wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji.
W każdej chwili, ktoś mógł go skrzywdzić, a ja nie potrafiłam cały czas go chronić i jednocześnie uczęszczać na te wszystkie cholerne treningi z Harrisonem.
Cholera.
Było jedno wyjście.
- Obawiam się, że nie ma... - zaczęła blondynka, ale jej przerwałam:
- A co, gdyby mu wyczyścić pamięć? - zapadła chwila ciszy. Dopiero po około minucie Emily zareagowała i wyglądała na bardzo zaskoczoną:
- Co?
- Zrobić to samo, co Wy mi wcześniej - powiedziałam, starając się nie przywołać żadnych emocji.
Już nie pamięta jak mi zrobili pranie mózgu?
- Robimy to tylko w ostateczności - stwierdziła i upiła łyk swojej kawy.
- To jest ostateczność - warknęłam.
Po kilku minutach, w czasie których się do siebie nie odzywałyśmy, wreszcie Emily podjęła decyzję:
- Zgoda, ale masz się z nim już nigdy więcej nie kontaktować, bo wszystko pójdzie na marne.
Pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia.
Co ja zrobiłam?

Przez cały czas od tamtej rozmowy, chodziłam przybita. Kocham Nick'a, a muszę pozwolić mu żyć beze mnie.
Dostałam tydzień wolnego, żeby spędzić go razem z moim chłopakiem i się z nim pożegnać.
Aktualnie był to już nasz ostatni wspólny dzień, a my siedzieliśmy razem w Cabo da Roca, w Portugalii.

Po spędzeniu tutaj 7 dni, mogę śmiało powiedzieć, że to jedne z najcudowniejszych miejsc na ziemi i chciałabym tutaj kiedyś zamieszkać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po spędzeniu tutaj 7 dni, mogę śmiało powiedzieć, że to jedne z najcudowniejszych miejsc na ziemi i chciałabym tutaj kiedyś zamieszkać.
Szkoda, że nie będę mogła z Nick'iem.

Z całego serduszka dziękuję za gwiazdeczki ❤️❤️❤️ i za komentarze ❤️❤️❤️ obydwie te rzeczy są mega motywujące do dalszego pisania, a o moim ciągłym uśmiechaniu się nie wspomnę 😄❤️
Już ponad 10 tys. wyświetleń i uwaga!!! Moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie ma #70 miejsce w kategorii ROMANS 😍😍😍😍😍😍
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję ❤️❤️❤️❤️❤️
Ps. Uwielbiam was 😂👌❤️

Bo Tylko OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz