"Najgorszy jest moment lądowania. To tak jakby ktoś podciął ci skrzydła" -Jolie

7 1 0
                                    

Oglądanie słońca gurującego nad Kalifornią, było od teraz bezsprzecznie ulubionym widokiem dziewczyny i szczerze miała nadzieję, że z przyziemnej perspektywy wygląda to równie dobrze, co z przestworzy. Próbowała się opanować, jednak widok chmur rozszczepianych przez skrzydło samolotu, sprawiało, że dziewczyna od dwóch godzin wpatrywała się z zapartym tchem i nosem niemalże przyklejonym do szyby. Gdyby nie Nancy, która miała ją bezpiecznie odeskortować, pewnie zapomniałaby o całym Bożym świecie. Jej gderanie było jednak wystarczające, by sprowadzić na ziemię. Młoda kobieta z jasnymi włosami związanymi w mysi ogonek i pyzatą twarzą, która widziała za dużo botoksu, była jedynym łącznikiem między jej rodzicami. Mimo, że przez rozwód postanowili nie rozwiązywać kancelarii prawniczej, nie mieli sobie nic do powiedzenia. Teraz leciała, by po dwóch latach życia na walizkach z matką, wrócić do poukładanego życia w San Fransisco. Tylko czy po tak długim okresie czasu da się wrócić do "stanu przed"? Filigranowa dziewczyna zatrzęsła się, gdy nadwozie dotknęło rozgrzanej słońcem płyty lotniska.
-Najgorszy jest moment lądowania. To trochę tak jakby ktoś podcinał ci skrzydła.- powiedziała wpatrzona w rozmyte światła latarni, które samolot mijał coraz wolniej.
- Ja tam nie wiem, może ma to jakiś metaforyczny sens? - Głos Nancy podpowiadał jej, że wcale go nie szukała, a jedyne z czym kojarzyło się lądowanie to koniec torsji, które męczyły ją przez dwie godziny.
Nie kontynuowała tej rozmowy. Spojrzała na nią z ukosa i zastanawiała się jak kobieta starsza od niej zaledwie o kilka lat, mogła wyzbyć się ostatnich resztek fantazji, oddając się w szpony trywialnej egzystencji.
***
Wysiadła chwiejnym krokiem i przeciągnęła się, wyprostowywując zastane kości. Mimo, że miała zaledwie sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i mogła spokojnie ułożyć się na fotelu w dowolnej pozycji, była cała zesztywniła. Ciepłe i parne powietrze otuliło ją niczym niewidzialna mgiełka i rozluźniło. Odetchnęła pełną piersią, a do jej nozdrzy wdarło się połączenie bryzy morskiej i wosku do desek, czyli mieszanki, która była wyczuwalna praktycznie wszędzie w tym mieście. Jej osobisty afrodyzjak.
Spojrzała na srebrny zegarek i odruchowo ziewnęła. Nie była zmęczona, ale gdy wskazówki pokazują czwartą nad ranem trudno o inną reakcję. Wodziła wzrokiem za sekretarką matki, która gorączkowo wystukiwała jakiś numer na służbowym telefonie. Znudzona obserwacją jej poczynań poszła odebrać bagaż.
Gdy doszły na parking już na nich czekał. Rzecz jasna nie mowa o ojcu dziewczyny, a o jego asystencie. Dawno go nie widziała, dlatego teraz wyraz jego zmęczonej twarzy, na której wyjątkowo nie widać było cienia charakterystycznej dla niego zgryźliwości, sprawiła, że dziewczyna poczuła spokój.I choć jak zwykle marudził coś pod nosem, to gdy dziewczyna go przytuliła, po raz pierwszy nie usłyszała, że gniecie mu krawat.
- Robimy postępy Antonio- powiedziała Jolie ze śmiechem, gdy ten asystował jej przy wsiadaniu do pojazdu. Odpowiedział gwałtownym trzaśnięciem drzwiami.
Opadła na miękkie siedzenie i przymknęła oczy, czując przyjemne ciepło. Otworzywszy je, zobaczyła kute ogrodzenie i otwierającą się przed nimi bramę.
***
Ciszę wypełniły jej kroki na marmurowej posadzce. Nie było go tu. Pewnie wróci wieczorem. Jak zwykle masa klientów była w potrzebie, a on niczym superbohater czuł się zobowiązany im wszystkim pomoc. Nigdy nie narzekała na to, że ten człowiek dużo pracuje, nawet wtedy gdy spędzał więcej czasu w kancelarii niż własnym domu. Czasami mijali się tylko w drzwiach. Nadchodziły też takie chwile, gdy miała ochotę zagrodzić mu wejście własnym ciałem, albo lepiej -wsadzić mu dłoń między futrynę a drzwi.
Weszła na górę krętymi schodami i zatrzymała się przy białych drzwiach . Dotknęła ich delikatnie i przejechała po bruzdach na starym drewnie. Wtedy właśnie przemknęło jej przez myśl, że te drzwi były świadkiem wszystkich wydarzeń rozgrywających się poza zasięgiem domowników, przez większość jej nastoletniego życia. Sekrety z przyjaciółkami, imprezy, pierwsi chłopcy. Nic dziwnego, że napis "POKÓJ KSIĘŻNICZKI" wywołał u niej łzy szczęścia. Nacisnęła klamkę i z cichym zgrzytem dawno nieużywanych zawiasów otwarła drzwi.
Zaniemówiła. Patrzyła na różowe ściany i wszędobylskie pluszaki, cisnące się na każdy mebel w pokoju. Co on znowu najlepszego wymyślił?
***
Łazienkę wypełnił cichy syk wody ulatującej z kranu. Usiadła na obrzeżu porcelanowej wanny i patrzyła jak ta szybko się zapełnia. Westchnęła, gdy powoli zanużyła się w ciepłej wodzie. Spojrzała na chude ręce, oświetlone jedynie przez rozstawione wszędzie świece zapachowe i powoli budzące się do życia słońce. Przejechała długimi palcami po ramionach i obojczykach, by zatoczyć koło pod małymi piersiami. Przeniosła się na brzuch i zjechała po udach, aż do kostek, jakby chciała poczuć każdą część swojego ciała. Zamknęła oczy i dopiero, gdy pozostałe zmysły wyciszyły się, poczuła subtelny zapach róż. Spojrzała na umywalkę, obok której stał kosz z kwieciem w wyblakłym niemalże kolorze. " Oh tato, pamietałeś" wyszeptała cicho, wzruszona, że ojciec notował w głowie tak pozornie błahe szczegóły, jak ten, że uwielbiała róże herbaciane, a nie te czerwone. Poczuła, że wreszcie może być z człowiekiem, którego kocha nad życie i zawsze uważała za wzór. Nigdy nie winiła ojca, że zostawił matkę i postanowił ułożyć sobie życie na nowo. Postąpił słusznie, a nie jego winą było to, że zabroniła mu kontaktu z jedyną córką. Zawsze zajmowała w ojcowskim sercu najważniejsze miejsce. Zanużyła się cała pod wodą i wstrzymując oddech na parę chwil, uciekła od otaczającej ją rzeczywistości; Alkoholizmu matki i czeredy kochanków z którymi nawet się nie kryła. Zapach gorzkich łez i dźwięku wymierzanego policzka. Odgarnęła czarne włosy do tyłu, powierzchownie przeczesując je palcami. Teraz to wszystko odchodziło w niepamięć.Uśmiechnęła się do zniekształconego odbicia w którym widniała zmęczona, ale szczęśliwa nastolatka. Nastolatka, która przyjechała do nowej-starej szkoły, by spotkać nowych-starych przyjaciół i rozpocząć nowe życie, pozostawiając stare w tyle, gdzieś między Nevadą, a Teksasem.
***
~
W końcu zabrałam się do sklecenia pierwszego rozdziału i odsłaniam przed wami trochę Jolie. Mam nadzieję, że ten fragment przypadł wam do gustu i zapragniecie poznać dalszy ciąg historii.
Od razu mówię, że trudno mi się określić co do częstotliwości wrzucania postów, jednak mam nadzieję, że uda mi się to robić regularnie, :))
W razie jakichś pytań do mnie, zapraszam do pisania wiadomości. Napewno znajdę chwilkę żeby odpisać ;)
~Alena xx

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 31, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A co gdyby?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz