Część 1

249 11 0
                                    

-Eh... i jak ja się tu odnajdę? - powiedziałam wychodząc z taksówki.

Właśnie co przyleciałam (oczywiście samolotem) do centrum Korei Południowej, czyli Seulu. Co najlepsze, nie znałam tu nikogo. Nawet podstaw koreańskiego. Przyleciałam tu tylko z jednego powodu. No... może z dwóch. Pierwszy i najważniejszy to uciec od mojego EX, który na szczęście został w Polsce, a drugi (też bardzo ważny) to poznać moich idoli - EXO. Więc krótko mówiąc uciekłam ze swojego ojczystego kraju w poszukiwaniu marzeń i spokoju. Właśnie szłam przez wąskie uliczki Seulu, gdy nagle na kogoś wpadał. Szybko się ogarnęłam i zauważyłam, że przede mną stoi nie kto inny tylko Chen z EXO M!

-M...M...Mianhe! Mianhe! - zaczęłam gorączkowo przepraszać i odsuwać się w tył.

-Czekaj! Stój!

Wybiegłam na ulicę i... BUM! Wpadłam pod rozpędzony samochód. Nagle poczułam tępy ból w klatce piersiowej. Upadłam na ulicę. Czułam jak ulatuje ze mnie życie. Już po chwili straciłam przytomność, a jedynym obrazem jaki pamiętam jest twarz wokalisty.

~CHEN~

Gdy szedłem z chłopakami z próby w stronę dormu ktoś na mnie wpadł. To była młoda dziewczyna (chyba w moim wieku), europejka (poznałem po dużych oczach). Od razu wpadła mi w oko. Ale dosyć tego... widziałem w jej oczach strach. Zapewne mnie rozpoznała pomimo kapturu, czapki i maski. Zaczęła gorączkowo mnie przepraszać i odsuwać się w tył prosto pod pędzące auto.

-Czekaj! Stój! - krzyknąłem.

Jednak nie zdążyłem . Dziewczyna odbiła się o maskę pojazdu i upadła na jezdnie. Szybko do niej podbiegłem i próbowałem jej jakoś pomóc. Zauważyłem, że ktoś już dzwoni po karetkę, więc krzyknąłem do Tao:

-Tao! Szybko! Zatrzymaj czas! TERAZ!

Tak jak powiedziałem, tak makane zrobił. Czas nagle stanął tak jak w zepsutym zegarze. Tylko nie my. Tak, zgadza się. Każdy z nas ma swoje moce. Dlatego też poprosiłem Laya, aby uzdrowił dziewczynę.

-Hyung! Spójrz. - powiedział Luhan.

Chłopak pokazał mi nieśmiertelnik zawieszony na jej szyi. Było na nim wygrawerowane jej imię i nazwisko.

-Misaki Mei. Pięknie. - powiedziałem.

Nie powiem zdziwiło mnie to trochę. Może jest to dziewczyna z Europy, ale jak dla mnie trochę dziwne to imię ma. No cóż... gdy Lay skończył swoją „brudną" robotę zanieśliśmy dziewczynę do siebie, ponieważ nadal nie odzyskała przytomności.

~MEI~

Gdy się obudziłam i podniosłam do siadu poczułam silny ból z tyłu głowy więc natychmiast opadłam na poduszkę. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale po prostu nie mogłam. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie jestem sama.

-Dobry wieczór Misaki. - powiedział jakiś chłopak trzymający tackę z jedzeniem.

-Raczej dzień dobry... - prychnęłam.

-Spójrz, która jest godzina. - poradził chłopak

Spojrzałam na swój telefon, który leżał na szafce nocnej. Było grubo po 18.00. Na telefonie wyświetliło mi się ze 100 nieodebranych połączeń.

-O matko! - tak... to był mój były chłopak. Czym prędzej zerwałam się z łóżka, ale zaraz tego pożałowałam.

-Spokojnie. Połóż się. Już go poinformowałem, że nic ci nie jest. Był bardzo wkurzony. Mówił też, że masz jak najszybciej wrócić do niego. Trochę natarczywy gość z niego...

Po raz pierwszy spojrzałam na niego. Trochę mnie zdziwił widok chłopaka bo był taki...znajomy. Miał na sobie czarną maskę i full capa.

-Nigdzie nie wracam! Nie wrócę do tego sadysty! - wrzasnęłam.

-Czemu go tak nazywasz? - chłopak usiadł na skraju łóżka.

-A co cię to obchodzi?! W ogóle co ja tu robię i kim ty do cholery jesteś?! - trochę mnie poniosło - Mianhe. - spuściłam głowę. Było mi wstyd. Ja na niego krzyczę, a on może uratował mi życie i opiekuje się mną.

-Nic nie szkodzi. Ja jestem... - chłopak ściągnął maskę i nakrycie głowy. - Kim Jong Dae, a ty to Misaki Mei. Miałaś wypadek, ale wszystko już jest dobrze.

Dobra teraz to mnie zamurowało. Skąd on znał moje imię? Przecież mu nic nie mówiłam! Skądś jednak kojarzę tą osobę... ale nie wiem skąd.

-Ale... jak ja tu... powinnam być w szpitalu!

-Niepotrzebnie. - powiedział twardo. - Pamiętasz coś?

-Niewiele... ale przede wszystkim nie pamiętam samego wypadku.

-Chłopak wyraźnie się zdziwił i zarazem zmartwił. Podał mi tacę z jedzeniem i piciem, którą wcześniej przyniósł.

-Teraz zjedz trochę i odpoczywaj. Niedługo ktoś do ciebie zajrzy. - powiedział Jong Dae i na odchodne posłał ci zniewalający i podtrzymujący na duchu uśmiech.

Tak jak kazał mi chłopak zjadłam kanapki i wypiłam kakao przy tym rozkoszując się słodkim smakiem napoju. Po chwili usłyszałam dość głośną rozmowę 2 chłopaków.

-Co się stało Chen - zapytał jeden z nich.

„-Chen? Ciekawe kto to..."

-Lay... mam wyrzuty sumienia. Ten wypadek to przeze mnie.

„-I wszystko jasne ;-;."

-Rozumiem cię, ale co z tym zamierzasz zrobić?

-Na pewno nie wypuszczę jej stąd choćby na krok puki nie wyzdrowieje i nie przypomni sobie wszystkiego. - Chińczyk powiedział to bardzo przekonująco.

-O tym to chyba będziesz musiał pogadać z Kris'em.

-Po co? I tak zaraz go tu nie będzie.

-Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Porozmawiaj z nim jeszcze.

- No dobrze.

Słyszałam całą ich rozmowę. Odsunęłam się od drzwi i usiadłam na łóżku.

„-Nie wiem gdzie jestem, co się wcześniej stało i w ogóle nic nie wiem o nich! Co ja teraz zrobię?!"

Moim jedynym lekarstwem jesteś ty! ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz