Nie zważając na szepty innych uczniów, które ewidentnie dotyczyły mojej osoby, z głową podniesioną do góry dumnie podążałam do sali, w której za chwile miała odbyć się matematyka. Zajęłam ostatnią ławkę pod oknem, która była moją ulubioną ze względu na to, że spokojnie mogłam przespać całą lekcje bez jakichkolwiek uwag nauczycielki. Wraz z dzwonkiem, do klasy weszli pozostali uczniowie a w tym Alison, z którą niestety musiałam dzień w dzień przebywać w jednej sali lekcyjnej co najmniej siedem godzin. Dziewczyna obdarzyła mnie pełnym nienawiści spojrzeniem po czym zajęła miejsce obok klasowej barbie. Nic dziwnego, że dziewczyny dobrze się dogadują, w końcu obie nie grzeszą rozumem. Lekcja ciągnęła się w nieskończoność, gdy ktoś zapukał do drzwi- pewnie jakiś nauczyciel. Przygotowana na wejście pana od biologii, który dosyć często zaglądał do nas na lekcje matematyki, zdziwiłam się, gdy w drzwiach ujrzałam chłopaka w naszym wieku. Nie byłoby to takim zdziwieniem, gdyby nie fakt, że zupełnie go nie kojarzę a przysięgam, że zarówno ja, jak i mój pamiętnik znamy każdego w tej szkole. Ręka pani Smith spoczywająca na plecach wysokiego bruneta, dosłownie wymusiła na nim wejście na środek klasy. Chłopak pod względem wyglądu był idealny, czego potwierdzeniem były głośne westchnięcia pochodzące od zapatrzonej w nastolatka, żeńskiej części klasy:
-Hej wszystkim, jestem Alex i wygląda na to, że przez kolejne dwa lata będę chodzić z wami do klasy- chłopak rozejrzał się po klasie, po czym z uśmiechem na twarzy zapytał nauczycielki, gdzie ma usiąść.
-Wygląda na to, że jedyne wolne miejsce jest koło Isabelle w ostatniej ławce pod oknem- Alex spojrzał w moją stronę a następnie odprowadzony przez wzrok pani Smith, zajął miejsce obok mnie.
-Isa? Isa Davis?- gdy chłopak spytał, zaczęłam się zastanawiać skąd zna moje nazwisko. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wtedy moje tętno wzrosło do granic możliwości.
-Cooper? Przecież ty mieszkałeś w Kalifornii?!- dosłownie wykrzyczałam, gdy zorientowałam się z którym Alexem rozmawiam.
Miałam wrażenie, że moje serce zaraz opuści swoje dotychczasowe miejsce, które zajmowało przez 16 lat. Gdy chłopak wszedł do klasy nie widziałam jego twarzy z bliska, jednak gdy popatrzyłam mu prosto w oczy, zrozumiałam, że koło mnie siedzi osoba, z którą spędziłam najpiękniejsze jak dotąd chwile w swoim życiu.
W gimnazjum jak większość dziewczyn w moim wieku miałam nadzieję, na znalezienie osoby, na której będę mogła polegać i której będę mogła zaufać. Jak się okazało, bardzo szybko natrafilam na osobę naprawdę bliską mojemu sercu. Alex był kapitanem szkolnej drużyny, za którym szalała większość dziewczyn z naszej szkoły, czemu się nie dziwię, bo chłopak jest bardzo przystojny. Wysoki brunet o hipnotyzującym spojrzeniu, niedługo po rozpoczęciu trzeciej klasy został moim chłopakiem. Ostatni rok gimnazjum były dla mnie wspaniałym przeżyciem, którego mam nadzieję nigdy nie zapomnę. Niestety, jak mówi znane nam wszystkim przysłowie 'wszystko co dobre, szybko się kończy' musiałam wyprowadzić się z Kalifornii a ja i Alex musieliśmy się pożegnać na zawsze. Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące a ja nadal nie mogłam się otrząsnąć po stracie tak ważnej dla mnie osoby, jaką był Cooper. Nawet nie było możliwości, żebym mogła odwiedzić chłopaka, ponieważ dzieliło nas sześć tysięcy kilometrów.
Gdy po roku nieobecności chłopaka w moim życiu, pogodziłam się z tym, że już nigdy go nie zobaczę, ten wtargnął w moje życie niszcząc wszystko, co udało mi się wcześniej zbudować. Mimowolnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach, ograniczając mi jakąkolwiek widoczność. Jak najszybciej wstałam z krzesła i nie zważając na nawoływania nauczycielki opuściłam klasę.
CZYTASZ
Od chęci się zaczyna
Teen FictionMacie tak czasami, że czujecie, że już nie dajecie rady? Że ludzie którymi się otaczacie źle na was wpływają? Chcecie coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiecie jak? Uwierzcie mi, że mam tak samo.