IV

21 3 0
                                    

Zaczęliśmy się w pośpiechu pakować. Lojen mi w tym pomagała, bo ja nawet nie wiedziałam co gdzie mam w pokoju, ani co powinnam wziąć. Niby ona nie była Wojowniczką i nie chciała nią być, ale szybko znalazła wszystko co było mi potrzebne i spakowała to w nie największy worek. Miałam tylko dwie pary ubrań, więc oczywistym było to, że będziemy musieli robić pranie.

Sama się dziwiłam czemu nie jestem tym wszystkim przerażona, no bo przecież nagle przestałam cokolwiek pamiętać, miałam wyruszyć w (jak się dowiedziałam) bardzo daleką podróż z chłopakiem, o którym właściwie nic nie wiedziałam, po pakunek, który zawierał coś cennego, ale nie mogłam się dowiedzieć co.

Może nie byłam tym wszystkim zachwycona, ale przerażona też nie byłam.

***

- Uważaj - syknął Derin, łapiąc mnie, kiedy potknęłam się o korzeń.

- Dzięki - poczułam, że policzki mi czerwienieją i cieszyłam się, że nie może tego zobaczyć przez ciemność.

Już po cichu przeszliśmy do czegoś na wzór stajni, chociaż zamiast koni były w niej pegazy. Stworzenia te były trochę większe od koni i większość z nich była ciemnej maści, miały majestatyczną postawę, jednym słowem były piękne.

Kiedy w osłupieniu rozglądałam się na boki, poczułam, że od tyłu jeden z nich trąca mnie łbem. Odwróciłam się i zobaczyłam cudownego, czarnego pegaza wpatrującego się we mnie dużymi, ciemnoniebieskimi oczami. Poczułam się jakbym go znała...

- Osiodłaj go - głos Derina wybił mnie z osłupienia. Chłopak podał mi siodło.

Osiodłałam pegaza nawet o tym nie myśląc, po prostu zrobiłam to odruchowo.


Przepraszam wiem, że ten jest strasznie krótki. Następny będzie dłuższy, ale niestety nie wiem kiedy będę mogła go wstawić.

Czemu straciłam wspomnienia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz