1: Upiorne przygotowania

957 54 5
                                    

W XIX-wiecznej Anglii zbliżał się czas Halloween. Z tej okazji, hrabia Ciel Phantomhive oraz jego narzeczona szykowali się na to, aby pójść po cukierki. Wszystko działo się w domu Elizabeth, kuzynki, a jednocześnie przyszłej żony młodego szlachcica. W wielkiej rezydencji rodziny Midford została tylko służba i wcześniej wspomniana para. Reszta rodziny wyjechała, nie widząc żadnej uciechy w dziecinnych rozrywkach. Lizzy stroiła się wtedy przed lustrem, a w jej pokoju panował półmrok. Trochę światła dawała jedynie pojedyncza świeca.
- Myślę, że pasuje mi to przebranie zniszczonej, porcelanowej laleczki, nie sądzisz? - zaczęła blondynka, zwracając się do chłopaka. Jednocześnie wygładziła fałdę na sukience, która wyglądała, jakby została zabrana jakiejś starej lalce. Była rozłożysta i biała. W zasadzie powinna być w kolorze śnieżnego puchu, ale na potrzeby aktualnego przebrania, została specjalnie pobrudzona.
- O wiele bardziej wolę ciebie w normalnym stroju. Zwyczajnie nie pasują ci te upiorne dodatki. I... czy możesz zapalić światło? Nie mów mi tylko, że bawisz się w to całe Halloween na poważnie - burknął Ciel.  

Jego zdanie na temat tego święta było gorsze niż złe. Uważał, że to całe ''Halloween'' było przeznaczone tylko dla małych dzieci, ale nie chciał robić przykrości swojej narzeczonej. W ostatnim czasie mieli mało okazji do spędzenia razem czasu, przez ciągłe listy i zadania od Królowej Wiktorii. Postanowił więc jakoś przecierpieć tamten dzień u jej boku, nie zważając na niecodzienne wymysły partnerki. Sam jeszcze nie był w żadnym przebraniu.
- Lizzy? Czy mogłabyś rozjaśnić nieco to pomieszczenie? - spojrzał pytająco na blondynkę. - Dodatkowo... Chyba nie będziesz mnie na siłę wciskać w żaden irracjonalny kostium, prawda?
- A czemu nie? W tym cały sens tej zabawy! - zachichotała. - I nie, nie zapalę więcej świeczek, bo nie byłoby wtedy tego mrocznego klimatu - skwitowała radośnie zielonooka. - Wracając do stroju, wolisz przebrać się za czarodzieja, wampira, czy wilkołaka?  
Lizzy przybrała zamyślony wyraz twarzy. Wskazała na kostiumy, które były wówczas idealnie rozłożone na jej łóżku. Tkaniny wolno opadały wzdłuż pościeli, zatrzymując się parę centymetrów nad podłogą. Ciel spojrzał na nie krytycznie.
- Nie lubię być nadmiernie owłosionym i raczej nie widzi mi się machanie różdżką jak jakiś idiota... A seplenienie ze sztucznymi kłami również nie należy do przyjemnych doświadczeń - podsumował niezadowolony, rozważając wszystkie możliwości, jakie przyszły mu do głowy. Chłopak był nieubłagany - nie podobała mu się idea Halloween i nie w głowie były mu przebieranki. - Wracając do światła... Zapal je, bo jeszcze albo ty, albo ja zrobimy sobie krzywdę, bo się o coś przewrócimy - powiedział poważnym tonem.  

Nie miał nastroju na takie wygłupianie się. Jedyny pozytyw, jaki dostrzegał w tej całej sytuacji, to słodycze. W końcu mieli je niebawem zebrać. Lizzy niemrawo skinęła głową, widząc jego reakcję. Postanowiła pójść na ugodę i wzięła do rąk niewielkie pudełeczko z zapałkami. Umiejętnie zapaliła knot jeszcze kilku świeczek. Nie chciała się kłócić.
- Więc kim chcesz być tego wieczoru? - zajęczała smutno. - Demonem?!
Młody hrabia mimowolnie parsknął śmiechem. Wyobraził sobie siebie w stroju lokaja oraz całkowicie ucharakteryzowanego na Sebastiana. Wiedział jednak, że nie może nic mówić o kontrakcie. Nie wolno było mu wydać sługi oraz swojej osoby. I to jeszcze tak łatwo.
- Całkiem ciekawy pomysł. Jak więc wyobrażasz sobie demony? Możesz nawet pobawić się trochę moim wyglądem - mruknął. -Zainteresowałaś mnie mimowolnie.

Lizzy była dość zaskoczona, że Ciel diametralnie zmienił postawę. Obserwowała go uważnie, wyczytując z jego twarzy nutę ciekawości. Zmieszała się odrobinę. Aż dziwne, że zgodził się na coś takiego... Wróć. Więcej! Sam to zaproponował! Blondynka zamyśliła się nieco, pragnąc udzielić najstosowniejszej odpowiedzi.
- Wydaje mi się, że mają czarne ubrania i ostre pazury. Włosy pewnie też w tym kolorze, najpewniej jakoś krótko obcięte. Do tego czerwone, świecące w nocy, oczy... - zaczęła wymieniać, ale po chwili przerwała, spoglądając na chłopaka poważnym wzrokiem. - Wiem jedno, na pewno są to najokropniejsze stworzenia na świecie.
Po tych słowach, narzeczona Ciela roześmiała się serdecznie. Nie umiała zachować powagi na zbyt długo. Młody hrabia musiał w duchu przyznać, że również był niesamowicie rozbawiony jej wizją. Do tego stopnia, że z trudem panował nad cisnącym się na usta, złośliwym uśmiechem. Piękna ironia. Gdyby tylko nieświadoma dziewczyna dowiedziała się wreszcie, że miała wiele razy styczność z samym demonem... 

Gdy dziewczyna uspokoiła swój oddech, jeszcze raz zapytała swojego przyszłego męża o to, czy aby na pewno udziela jej pozwolenia na ucharakteryzowanie go, biorąc do rąk szkatułkę z przeróżnymi, damskimi mazidłami.
- Jasne. Możesz mnie umalować. Tylko nie przesadzaj. Nie chcę mieć tony twoich kosmetyków na twarzy - odparł, jednocześnie kołysząc głowę w przód i w tył na znak aprobaty.
Lizzy w odpowiedzi skinęła głową, po czym w podskokach wybiegła z pokoju. Wróciła po jakiejś minucie, niosąc ze sobą czarny, stary płaszcz, który należał do jej starszego brata, Edwarda.
- Najpierw zajmiemy się ubraniem... Ściągnij swoją marynarkę i załóż to. Płaszcz jest długi, więc będzie przypominał pelerynę - powiedziała radośnie i podała Cielowi trzymany przez nią element garderoby. - Tylko szybko. Muszę jeszcze zdążyć cię umalować, a przecież już niedługo idziemy na "cukierek albo psikus".
Ostatnie słowa blondynka wyśpiewała melodyjnie. Po chwili jednak o czymś sobie przypomniała i znów zniknęła w ciemnym korytarzu.
- Cukierek albo psikus? Lizzy, to takie dziecinne! - zbulwersował się chłopak, wychylając się zza drzwi. Nie krył niezadowolenia, jednak posłusznie zdjął swoją marynarkę i włożył ''pelerynę''. - Skoro tak chcesz, zrobię ci przyjemność, ale to bezsensowne. Tylko małe dzieci chodzą na cukierki - dodał ponuro, przewieszając jednocześnie swoją marynarkę przez krzesło.
- Nie przesadzaj! Edward, kiedy był w naszym wieku, też chodził ze mną na cukierki -zakrzyknęła Lizzy, wynurzając się z ciemnego korytarza.

Trzymała w ręku kilka starych pędzli i położyła je na swoją drewnianą, ozdobną szkatułkę, na której sam widok, Ciel skrzywił się, żałując swoich słów. Elizabeth pokazała ręką na swoją biało-różową toaletkę i nakazała chłopakowi usiąść. Poprosiła też, aby nie spoglądał w lustro. Młody hrabia nie mógł jednak oderwać wzroku od zwierciadła, więc w ostateczności, blondynka zasłoniła je jedną ze swoich pastelowych narzutek.
- Tylko pamiętaj - bez przesadyzmu - zaczął, spoglądając na dziwaczne kosmetyki i buteleczki, jakie Lizzy wyjmowała z drewnianego pudła. - Nie chcę wyglądać jak jakaś szkara-... Ach, już mniejsza z tym - westchnął zrezygnowany, przewracając oczami. Zamknął je po chwili, czekając na efekt pracy dziewczyny, który... odrobinę go przeraził. Po jakimś czasie narzeczona pozwoliła mu otworzyć oczy, odsłaniając lustro. To, co w nim ujrzał, było straszne. Wyglądał jak zupełnie inna osoba.
- Lizzy! Coś ty ze mną zrobiła?! - zapytał wystraszony, oglądając się w lustrze. Prędko pożałował swojej decyzji o tym, że to akurat ona miała go pomalować na Halloween.
- Widzisz? Przeraziłeś się sam siebie! To dobry znak - zachichotała blondynka. - A teraz weźmy dyniowe koszyczki i idźmy podbijać cukierkowy świat! - dodała, wskakując na łóżko i jednocześnie przybierając pozę zwycięzcy.

Halloween's Bride || KuroshitsujiWhere stories live. Discover now