6: Nawiedzony hotel

262 35 1
                                    

Młody hrabia instynktownie schował zranioną od chwastów rękę do kieszeni, aby Lizzy nie zaczęła się niepotrzebnie zamartwiać. Westchnął jedynie pod nosem, że zgadza się na pomysł blondynki, gdyż zwyczajnie był myślami gdzie indziej. Nie miał nawet siły na protestowanie. Dobijała go myśl o kończącym się mu czasie. Z każdą minutą, a nawet sekundą był coraz bliżej. Jakim cudem wcześniej się tego nie bał? Jego pewność siebie uleciała z chwilą zobaczenia nagrobka. Zdawałoby się, że była to jedyna rzecz, jaka po nim została. Razem z Lizzy został zapomniany, a ich grób stał brudny i zarośnięty. Nie chciał nawet o tym myśleć.
- Moje pomysły nie dały efektu, więc daję ci okazję do wykazania się - mruknął zrezygnowany, spoglądając na fasadę hotelowego budynku.
Hotel miał wiele pięter i dość dobrze prezentującą się konstrukcję, chociaż zdecydowanie różniła się od tych starych budowli z ich czasów. Zdawałoby się nawet, że z najwyższych pięter można było dostrzec Big Bena.  

Para weszła do środka. Wnętrze wydawało się przytulnym miejscem. Ciel, niewiele mówiąc, podał Elizabeth swoją sakiewkę, mówiąc, aby ona zaczęła rozmowę. Nawet w ich czasach rezerwacja hotelowa na jego nazwisko była dość nieprzyjemnym doświadczeniem, kiedy recepcjonista nie wierzył, że to właśnie o niego chodziło. Lizzy niepewnie podeszła do recepcji, gdzie siedziała dość sympatycznie wyglądająca kobieta w średnim wieku.
- Przepraszam... czy tymi pieniędzmi można zapłacić? - zaczęła nieśmiało, wysypując parę starych, srebrnych szylingów z ciężkawej sakiewki.
- Wielkie nieba! Dzieci, skąd wy macie takie stare monety? - zapytała zdziwiona kobieta, oglądając monety, które pokazała jej Elizabeth.
- Mówiłem, że waluta się zmieniła - mruknął cicho chłopak, w kierunku blondynki. - Jakoś same wpadły nam w ręce. Tak więc, czy szanowna pani raczyłaby odpowiedzieć na pytanie mojej narzeczonej? - odezwał się do kobiety z poważną miną.  

Dzień należał do tych bardziej męczących i z miłą chęcią położyłby się dawno do łóżka. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie tylko waluta uległa zmianie, ale i zwyczaje, gdyż na jego słowa, recepcjonistka wybuchnęła śmiechem.
- Narzeczona? Jejciu, dzieci wymyślają coraz to bardziej niedorzeczne rzeczy. Cóż, faktycznie waluta tutaj jest inna, jednak przyjmę je. Widzę, że są bardzo stare. Wydają się dużo warte. Mogłabym rzec, że nawet drogocenne patrząc na rok, w którym je wybito - powiedziała i uśmiechnęła się, chowając niesforny, rudy kosmyk włosów za ucho. -To na ile nocy chcielibyście zostać?
- Na tę noc na pewno. W razie czego również drugą chcielibyśmy zarezerwować - zamyślił się nieco chłopak, słysząc to, co powiedziała recepcjonistka. Przez myśl przeszła mu próba oszukania ich. Kobieta mogła wziąć zdecydowanie więcej, niż się należało. Przeliczył wzrokiem pieniądze na dłoni Lizzy, dokładając jeszcze parę szylingów. Odrobinę mniej, niż zapłaciłby za pokój w ich czasach. - To chyba będzie idealna równowartość jakiegoś przyzwoitego pokoju. I... życzyłbym sobie, aby szanowna pani nie śmiała się z naszego statusu. - mruknął po chwili, kładąc pieniądze na ladę.
- Bardzo przepraszam, ale rzadko się widzi, żeby nastolatki były w tak poważnym związku - dodała z pogodną miną, biorąc bez zawahania wszystkie monety, jakie wręczył jej hrabia. - Jaki pokój byście sobie życzyli? Z łożem małżeńskim czy dwie jedynki? - zapytała, spoglądając na Ciela. Zauważyła, że to jednak on podejmował decyzje.
- Obojętnie, chociaż wolałbym, aby każdy z nas miał trochę przestrzeni dla siebie - powiedział zmieszany. Wizja dzielenia łóżka z Lizzy nie prezentowała się zbyt przyjemnie, aczkolwiek jego zmęczenie osiągało apogeum. Z tego powodu w zasadzie było mu wszystko jedno. Chciał po prostu iść spać. - Tylko lepiej, żeby nasz pokój nie był jakąś klitką - dodał nieufnie.
- Oczywiście - odparła kobieta, biorąc do ręki krwistoczerwony notesik.  

Zanotowała w nim coś i szybko odłożyła na miejsce, a następnie z jednej z wielu małych szafek wyjęła klucze do pokoju i zaprowadziła parę do wielkiego apartamentu na ostatnim piętrze. Sprawnie otworzyła drzwi, pokazując nowoczesny, przestronny pokój, w którym znajdowały się dwa łóżka, które wyglądały na bardzo wygodnie. W wielkim, częściowo zasłoniętym żółtą zasłoną oknem, widać było podświetlonego Big Bena.
- Za te pieniądze, które mi daliście, nie mogłam dać skromniejszego pokoju. To byłoby nieuczciwe - oznajmiła, podając chłopakowi klucz. - Życzę miłej nocy - dodała cicho, wracając do recepcji.

Ciel ścisnął w dłoni klucze do pokoju, spoglądając na oddalającą się recepcjonistkę. Pomylił się co do niej i na szczęście żadna z jego obaw się nie sprawdziła. Młody hrabia zamknął drzwi za Elizabeth i podszedł do okna, chwytając zadrapaną dłonią żółte zasłony. Przyglądanie się panoramie przyszłego Londynu wprawiało go w melancholijny nastrój.
- To miejsce jest takie znajome i obce zarazem. Aż dreszcze mnie przechodzą. Tam, gdzie była kiedyś cukiernia, nic już nie ma... - zaczął, zasłaniając okno. - Jest już bardzo ciemno. Proponuję iść spać. Które łóżko wybierasz?
- Tooo! - pisnęła radośnie blondynka, która bez większego namysłu podbiegła do łóżka, które stało najbliżej okna. - Ten pokój jest piękny! - dodała z uśmiechem, oglądając resztę pomieszczenia. Po chwili wstała i pobiegła do łazienki, zachwycając się jej wystrojem. - Patrz, tu jest nawet wanna z bąbelkami! Przyszłość jest ekscytująca! - zachichotała.
- A wcześniej tak narzekałaś. Zresztą... ja też - przyznał, przewracając oczami. Ciel przewiesił przez krzesło swój halloweenowy płaszcz, w który ubrała go jego narzeczona i westchnął ciężko. - Ja... chyba chciałbym tu zostać - powiedział cicho, sądząc, że gdyby został w przyszłości, uratowałby się. Nadal pragnął zemsty, jednak nie wiedzieć czemu, nagle zaczął bać się swojego lokaja, jak i samej śmierci.
- W sumie, nie jest tutaj tak źle. Zdecydowanie za dnia wszystko będzie wyglądać lepiej, ale... rodzice będą się pewnie martwić - podsumowała zmartwiona blondynka, spoglądając na chłopaka. Po chwili przysiadła się do niego na łóżku, uśmiechnęła się ciepło i mocno go przytuliła. - Ale jeżeli taka jest twoja wola, możemy tu zostać na tak długo, jak chcesz.

Halloween's Bride || KuroshitsujiWhere stories live. Discover now