To coś w Tobie.

32 2 2
                                    

Razem z chłopakami znów wybieraliśmy się na imprezę. Tylko tym razem naprawdę chciałem na nią iść. To była coroczna impreza połowowrześniowa. Organizowała ją Rose i jeżeli się na niej nie pojawiłeś to automatycznie byłeś uznawany za frajera, oczywiście aż do następnych połowowrześniowinek. Zabawa ta nie różniła się niczym od innych. Jedyne jej cechy szczególne to nazwa. Około godziny dwudziestej drugiej doszliśmy pod dom Rose. Doszliśmy, ponieważ Harry tego wieczoru miał zamiar się upić, więc i tak zostalibyśmy bez kierowcy. W sumie co z tego, że ma prawo jazdy jak i tak nigdy go nie ma jak jest potrzebny. Pomyślałem wspominając ostatnią imprezę.

-Cześć chłopaki!-krzyknęła Rose i przywitała się z każdym z nas całusem w policzek. Niestety przy mnie jak zwykle zatrzymała się na dłużej.-Niall tak dawno Cię nie widziałam! Czyżbyś zapomniał o przyjaciółce z dzieciństwa?

-Po prostu nie miałem czasu-wymusiłem uśmiech.

Dziewczyna wpuściła nas do środka. Oczywiście, że nie zapomniałem o "przyjaciółce z dzieciństwa". Przecież nie zapomina się osoby, która chciała cię nakarmić prochami, żeby móc się z Tobą przespać. Rose była we mnie zakochana od paru już ładnych lat, ale niestety dla niej bez wzajemności. Nie chodzi o to, że czegoś jej brakowało- przynajmniej jeśli chodzi o urodę. Była po prostu nijaka. W dzieciństwie raczej mi nie robiło z kim sobie buduję babki z piasku czy tego typu rzeczy. Do tego raczej wystarczy mieć dwie ręce, a Rose i tak czasem spieprzyła nawet to.

-Dobra. Dziś bawimy się osobno. Są tu naprawdę dobre laski, a ja nie zamierzam z tego zrezygnować- powiedział Liam machając przed nami łapami.

-Stary przecież wiemy, że lubisz mieć kutasa w dupie-zaśmiał się Lou.

-Jeżeli chcesz to Ty zaraz możesz go poczuć. Biegnij do Tess, niech Cię odrzuci kolejny raz.

To mogło się przerodzić w większą wojnę, więc postanowiłem się po prostu oddalić. Może to wcale nie był taki zły pomysł z tymi dziewczynami? Ostatni raz całowałem się jakieś dwa miesiące temu i to z Rose. Czas było to naprawić. Rozglądałem się po zatłoczonym salonie w poszukiwaniu dziewczyn i wtedy zobaczyłem ją. Elaine. Siedziała w fotelu. Miała założoną nogę na nogę i popijała czerwone wino z kieliszka. Serio? Serio za każdym razem jak ją zobaczę musi być w jakiejś seksownej pozie? Przecież to niedorzeczne. Ona również mnie zauważyła. Uśmiechnęła się po czym wstała, żeby podejść do mnie.

-Hej.

-Hej.

Po tym jak się przywitaliśmy staliśmy w ciszy przyglądając się sobie. Miałeś się od niej trzymać z daleka Niall. Powtarzałem sobie.

-Chcesz się stąd zerwać?-spytała w końcu.

-Z Tobą? Raczej nie. Poza tym dopiero co zaczęła się impreza.

-Czyżbyś się bał, że zostaniesz frajerem misiu bo nie będzie Cię na połowowrześniowinkach? Spokojnie. Co roku się z tego zrywam i dalej jestem cool.

-Może dlatego, że dajesz wszystkim dupy? - zapytałem szczerze zirytowany. Cofnęła się o krok.

-Urocze- odrzekła tylko choć mogłem przez chwilę zauważyć w jej oczach ból. Odwróciła się na pięcie i za chwilę całowała się już z jakimś gościem w kącie. Prychnąłem pod nosem. Jak na zawołanie pojawiła się obok mnie Rose. Nie miałem ochoty słuchać jej gadania, więc przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem ją namiętnie całować. Wszystkim wolno, więc mi też. Poza tym skoro ta puszczalska zdzira może to ja też. Tylko dlaczego przejmowałem się nią w jakikolwiek sposób? Kiedy odkleiłem się od "mojej przyjaciółki" ktoś zaczął krzyczeć o siedmiu minutach w niebie i Bogu dzięki bo Rose zamiast rzucić czymś w stylu "Kocham Cię" pociągnęła mnie w stronę całego zamieszania. Wrzuciliśmy karteczki z imionami do kapeluszy. Jeden dla chłopaków, drugi dla dziewczyn. Pierwsza była oczywiście Rose z jakimś gościem, którego znała z wakacji. Była niepocieszona, że nie trafiłem się jej ja.

-Słuchajcie ludziska zmieniamy trochę zasady. Wygrywa ta osoba, która zdobędzie stanik bądź majtki osoby ze swojej pary. Przegrany będzie musiał zjeść cytrynę-zakrzyknął murzyn, który prowadził całą zabawę, a reszta zaczęła klaskać na co tylko przewróciłem oczami. Rose wyszła z szafy po siedmiu minutach z majtkami tego gościa, a on nie wydawał się niezadowolony z tego, że je swoją karną cytrynę. Blondynka wróciła na swoje miejsce obok mnie.

-Ej kotek zostało Ci trochę spermy w kąciku ust- puścił jej oczko rudy gość stojący z jej drugiej strony. Zaśmiałem się. Same puszczalskie zdziry, o ironio. Następny był Lou z Tess. Czuję, że będzie to przeżywał cały tydzień, a jeżeli mu obciągnie to przez rok. Jednak żadne z nich nie zdobyło bielizny drugiego. Wyglądali na skrępowanych. Usłyszałem swoje imię- super ciekawe kto mi się trafi.

-iiiiii....Elaine!

Westchnąłem.

-Stary dziś widzę bez wyzwań-poklepał mnie po ramieniu Zayn. Chyba nasza mała seks księżniczka była dość popularna. Przepuściłem ją w wejściu do szafy. Szafa była typowo amerykańska. Duża na tyle, że zmieściłyby się w niej trzy osoby. Usiadłem w niej opierając plecy o bok, a Elaine zrobiła to samo po drugiej stronie. Co teraz?

-Chcesz mój stanik?

-CO?

Czemu ona zawsze mnie zaskakiwała?

-Chcesz mój stanik?-zapytała ponownie przewracając oczami.-Bo wiesz inaczej nie wygrasz.

-A co nie obciągniesz mi?

-Nie. Mam nową zasadę: Nie obciągam Horan'owi.

-Cóż mój brat będzie niepocieszony.

Zaśmiała się. Wyprostowała nogę, która otarła się o moją. Spojrzałem w tamtą stronę. Cholera jakie ona miała nogi. Siedzieliśmy bez słowa przyglądając się sobie. Była bardzo ładna. Podobał mi się jej oczy i jej włosy i jej uśmiech, była zdecydowanie w moim typie.

-Coś ciekawego? -zapytała cicho.

-To coś w Tobie.-powiedziałem sam nie wiem czemu.

-Minuta!!- krzyknęli ludzie z imprezy. Zerwałem się i ściągnąłem  z niej stanik bez zdejmowania jej bluzki. Powiedzieć, że była w szoku to mało. Wyskoczyłem z szafy kiedy czas się skończył, więc wszyscy zaczęli wiwatować.

-Ja zjem cytrynę za naszą księżniczkę, myślę że jej usta już wystarczająco się napracowały w szafie-puściłem jej oczko,a jej dosłownie opadła szczęka. Podczas jedzenia zauważyłem że Elaine wybiegła z domu. Udałem się za nią. Siedziała na huśtawce w ogródku.

-Czego?-warknęła kiedy podszedłem bliżej.

-Coś nie tak? Przecież niczego nowego się nie dowiedzieli.

Wstała z huśtawki i zaczęła mnie okładać pięściami.

-Nic o mnie nie wiesz! Może po prostu się pogubiłam! Kiedy zobaczyłam Cię na tamtej imprezie poczułam, że jesteś inny niż wszyscy. Czemu zawsze się kurwa mylę?!

Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocno. Poczułem się podle. Zachowałem się jak sukinsyn.Oddychała ciężko ale nie płakała. Po chwili odsunęła się ode mnie.

-Myślę, że już się więcej nie powinniśmy spotykać i ze sobą rozmawiać-powiedziała.

-Pójdziesz ze mną na randkę?

Śmiała się tak głośno i mocno, że aż złapała się za brzuch.

-Ty jesteś nienormalny -wydyszała w końcu.-Ja się nie bawię w randki itp.

-To w ramach przeprosin.

-Od kiedy puszczalskie zdziry się przeprasza za to, że są puszczalskimi zdzirami?

Trafna uwaga.

-Po prostu się zgódź.

-Zgadzam się-wyjęła mi z kieszeni telefon, wpisała tam swój numer po czym odeszła.


Tears and rosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz