jeden

147 18 0
                                    

Pożegnałam się z moim najukochańszym Nowym Yorkiem i wsiadłam na pokład samolotu do Paryża. Mama miała czekać na mnie na lotnisku. Po trzech latach terapii psychologicznej miałam wrócić do miasta gdzie rozpoczął się mój koszmar. Kiedyś byłam małą, grubą dziewczynką z aparatem na zębach i niebieskimi pasemkami w króciutkich blond włosach. Ubierałam się w dresy i szerokie bluzy. Dodajmy fakt, że w szkole wszyscy się ze mnie nabijali i byłam prześladowana przez jednego chłopaka. Musiałam tam wrócić i zacząć nowe życie. Miałam pójść do nowego liceum gdzie nie spotkam nikogo znajomego. Cieszyłam się mama miała nowego faceta z którym mieszkała. Miałam mieć nowy, podobno ogromny pokój z balkonem. To wynagradzało mi powrót do tego miasta. Włączyłam moją ulubioną playlistę i zasnęłam. Obudziła mnie potrząsająca za ramię pani, która przez cały lot siedziała obok mnie.
-Dotarłyśmy Słodziutka- powiedziała delikatnie. Nie lubiłam jak ktoś tak do mnie mówił, ale to tylko starsza pani.
Wysiadłam szukając wzrokiem szczupłej sylwetki mojej mamy. Dostrzegłam ją i szybko podbiegłam do niej, aby po chwili wpaść w jej czułe i ciepłe ramiona. Stałyśmy tak chyba z godzinę, aż przeszkodził nam jej ,, przemiły " facet. Już sam jego wygląd mi się nie podobał. Miał brązowe włosy i oczy , a na ramionach mnóstwo tatuaży. Mama nigdy nie przebierała w takich mężczyznach, ale cóż zrobić.
- Jestem Al, a ty Rosalie? Wyglądasz dużo ładniej niż na zdjęciach!- powiedział, żeby po chwili mrugnąć do mnie. Wzdrygnęłam się lekko i podałam mu dłoń, którą obrzydliwie pocałował, zaśliniając mi całą rękę. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu przychodzący do mnie SMS. Przeprosiłam ich i odczytałam wiadomość.
NIEZNAJOMY:
Kochana, radzę Ci uciekać gdzie popadnie. Widzę, że facet potrafi nieźle obślinić. Ja bym Cię całował gdzie indziej. Chociaż rączki też masz pociągające.
Rozejrzałam się, ale nikt nie patrzył się w moją stronę. Cholera. Ktoś miał mój numer i mnie obserwował.
-Pójdę kupić kawę, jestem padnięta. Wziąć wam coś?- pokiwali przecząco głowami, a ja pobiegłam w stronę sklepu. Po drodze wpadłam na kogoś, ale tylko prychnęłam i chciałam pójść dalej ale ktoś mocno pociągnął mnie na nadgarstek zatrzymując w miejscu. Odwróciłam się. Boże. Wszędzie poznałabym ten szyderczy uśmieszek i zielone oczy.
-Może tak przepraszam ?- syknął ciagnąc mnie w stronę toalet.
- Nie.- odwarknęłam, wyrywając mu rękę.Wzmocnił uścisk, mocniej mnie pchając.
- W takim razie przeprosisz mnie w inny sposób.- powiedział wymownie zerkając na mój biust.
- Idiota.- wrzasnęłam w końcu oswobadzając rękę. Odwróciłam się i odeszłam w stronę mamy, ale po chwili stanęłam w miejscu gotując  się ze złości. Ten dupek złapał mnie za tyłek. Nie myśląc ani sekundy nad tym co chce zrobić odwróciłam się i z całej siły uderzyłam go z prawego sierpowego w twarz. Knykcie strasznie mnie piekły, ale uderzyłam jeszcze raz i spokojnym krokiem wróciłam do rodziców.

NO/YES LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz