Tydzień później
Opuściwszy salę od chemii udałam się prosto do szatni. Kiedy już do niej dotarłam, zobaczyłam Davida opartego plecami o moją szafkę. Odwrócił się do mnie, jednocześnie uśmiechając się szeroko.
- Czekałem na ciebie.
- Na mnie, a po co? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Przejdę do rzeczy, i od razu powiem ci że chcę złożyć ci pewną propozycję. -powiedział odsuwając się od szafki i tym samym dając mi do niej dostęp. - Jesteś tu nowa, z czego łatwo jest mi wywnioskować, że nie znasz miasta. Pomyślałem, że jutro skoro mamy wolne bo odmalowują sale, mógłbym zabrać się na wycieczkę. - od razu gdy skończył, zaczęłam analizować propozycję. Tak jak on wcześniej, oparłam się plecami o metalowe drzwiczki. Książki które trzymałam w rękach, bardziej przycisnęłam do piersi. Chłopak stał raptem dziesięć centymetrów ode mnie, co mnie z lekka stresowało, ale starałam się o tym nie myśleć. Zaproponowana wycieczka, wcale nie była złym pomysłem, ponieważ mimo tego że przyjechałam tu miesiąc temu, to nie miałam okazji do tego by choć trochę poznać Londyn.
- Dlaczego miałabym się zgodzić?- zapytałam.
-Ponieważ jestem świetnym przewodnikiem. - mówił w dalszym ciągu z uśmiechem na twarzy. - I jest to też dobra okazja do tego, bym mógł cię lepiej poznać. A wiedz, że bardzo mi na tym zależy. To jak? - Zastanawiając się nad odpowiedzią, nawet nie zorientowałam się, że przygryzłam dolną wargę. Myślałam nad tym co się wydarzy, a co jeśli stanie się coś złego? Nie, nie mogę tak mówić nawet w głowie, bo jestem zbyt ciekawa. Nie wiem tylko czy Ryan się zgodzi. Nie mogę go o tym nie poinformować, i tak zobaczyłby że mnie nie ma z wtedy miałabym kłopoty. Ostatecznie ciekawość wygrała. Skierowałam wzrok na bruneta, po czym z wesołym grymasem odpowiedziałam.
- Dobrze...ale wiedz, że to nie jest żadna randka. - odparłam stanowczo. Zaśmiał się, co ponownie wprawiło mnie w stan zawstydzenia. Nachylił się nad moim uchem, po chwili szepcząc.
- Będę z samego rana. Już nie mogę się doczekać, kwiatuszku. - oznajmił, nawet nie zdążyłam zareagować kiedy poczułam jak całuje mnie w policzek i odchodzi, a zaraz potem rozlega się dzwonek na lekcje.
***
-Widzę cię tutaj codziennie. - powiedziałam do blondyna lekko unosząc głowę do góry, ponieważ mój wzrok, znajdował się na wysokości jego ust.
- Niedługo mamy zawody. Muszę dużo ćwiczyć, niedługo przyjdzie też David. - mówił jednocześnie obracając piłkę w dłoniach. - Lubisz grać w kosza? - zapytał spoglądając na mnie.
- Nie...jakoś nie ciągnie do tego szczególnie. - odpowiedziałam, zaraz potem uśmiechając się delikatnie co zostało odwzajemnione przez chłopaka.
- Mogę cię nauczyć!- wykrzyknął wyraźnie podekscytowany. Wytrzeszczyłam oczy, i po chwili zaczęłam protestować. Próbując jakoś się z tego wymigać, skłamałam że mam lekcje, ale wtedy przypomniałam sobie że właśnie je skończyłam. Rozbawiony moją wpadką, zaśmiał się, chwycił mnie za nadgarstek i zaciągnął pod sam kosz. Chciał zobaczyć to jak rzucam, tak więc zrobiłam. Ani razu nie trafiłam do kosza.
- Chodź, pokażę ci jak to się robi. - Już po kilku sekundach stał za mną. Ułożył okrągły przedmiot w moich rękach, a potem bardzo ostrożnie przyłożył dłonie do łokci i uniósł minimalnie w górę zgięte pod kątem. Czułam jak jego klatka piersiowa dotyka moich pleców. Odruchowo odwróciłam głowę w prawo, i wtedy zauważyłam że jego twarz znajduje się bardzo blisko. Spostrzegłam też że jest zmieszany, oraz to, że jego serce przyśpieszyło bicie, ale nie mogłam dojść dlaczego. Zacisnął usta w cienką linię, lecz po chwili otworzył je i powiedział głosem ściszonym prawie do szeptu. - Teraz...możesz rzucić. - zrobiłam to. Nie musiałam długo czekać, by zobaczyć jak piłka wpada przez metalowy pierścień, przelatuje przez siatkę i z powrotem upada na boisko. Zadowolona z tego, że mi się udało, pisnęłam i zaczęłam klaskać.
- Trafiłam! - krzyknęłam i bez wahania oplotłam ręce wokół szyi Jacksona, przytulając się do niego. Może się wydawać, że trochę przesadnie reaguje, ale ja jeszcze nigdy nie trafiłam do kosza, n i g d y. Dlatego tak bardzo cieszy mnie ten pierwszy raz. Blondyn pogłaskał mnie po plecach, i zaraz po tym odsunęłam się na pewną odległość. Chłopak gwałtownie wciągnął powietrze, patrząc na mnie wzrokiem którego nie potrafiłam rozszyfrować. Sięgnął ręką do tyłu i podrapał się po karku.
- Bardzo dobrze... - mówił. Nie musiałam się wysilać, by zauważyć że jest zestresowany.
Jackson
Kurwa, co się ze mną dzieje?!
Rachel
Pomyślałam, że może jeśli pójdę to się uspokoi. Kiedy tylko ta myśl przyszła mi do głowy, oznajmiłam że brat na mnie czeka i muszę już iść. Nie do końca było to kłamstwem, bo faktycznie poinformowałam Ryana że wrócę wcześniej. Uniosłam dłoń i uśmiechnęłam się prawie niezauważalnie a po sekundzie odwróciłam się i opuściłam boisko.
Gdy znalazłam się przy drzwiach, nie czekając po prostu je otworzyłam. Wtedy ujrzałam coś, co spowodowało że moje dzisiejsze śniadanie podeszło mi do gardła. Ryan i Emily trwali w uścisku a ich usta połączone były w pocałunku. Westchnęłam cicho i weszłam do środka. Odsunęli się od siebie, a ja napotkałam spojrzenie brata, który przywitał mnie słowami:
- O dobrze że jesteś. Zaprosiłem Emily, byśmy mogli usiąść i w spokoju porozmawiać. - zmarszczyłam brwi.
- Ja...nie mogę. Muszę się uczyć. - odparłam. Tym razem, naprawdę skłamałam. Nie chciałam, ale jeszcze gorsze było to, że miałabym teraz siedzieć i rozmawiać z nim o moich relacjach z jego dziewczyną.
- To nie zajmie długo. - Przewróciłam oczami, odłożyłam plecak obok kanapy i usiadłam na niej tuż przy Emily. Ryan zaś zajął miejsce naprzeciwko nas, na niskiej szklanej ławie do kawy. Nie patrzyłam ani na niego, ani na Emily, mój wzrok skierowany był na dłonie które trzymałam na kolanach.
- Dziewczyny...ostatnio zauważyłem, że między wami nie jest najlepiej. Nie chcę aby tak było, bo obie jesteś dla mnie ważne. Rachel...ty jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, kocham się ponad wszystko. Emily, ty też stanowisz bardzo dużą część mojego świata. A wy razem, tworzycie cały mój świat. Dlatego niepokoi mnie fakt, że nie akceptujecie siebie nawzajem. - mówił raz zerkając na mnie, raz na nią.
- Przestań, to nie ma sensu. Ja...nigdy nie mówiłam ci, dlaczego tak naprawdę nie akceptuje waszego związku. Chodzi o to, że teraz jesteś praktycznie jedyną bliską mi osobą. Kimś kto jest zawsze przy mnie, komu mogę w pełni ufać, z kim mogę rozmawiać o wszystkim, przynajmniej kiedyś tak było. Zauważyłam, że od czasu kiedy zaczęliście się spotykać spędzacie ze sobą dużo czasu, a mnie nie poświęcasz go prawie wcale. Ale mimo wszystko, cieszy mnie to, że jesteś szczęśliwy i nie mogę oczekiwać tego, że się rozstaniecie z mojego powodu. Przepraszam. Nie chcę więcej poruszać tego tematu. Chciałam tylko, żebyś to wiedział... - po wypowiedzeniu tych słów, poszłam na górę.
Jackson
- Mamo...daj spokój. Przecież wyglądam dobrze. - powiedziałem zirytowany tym, że bez przerwy poprawia coś przy mojej koszuli. Nienawidzę ich nosić, ale teraz nie miałem wyjścia. - To tylko urodziny twojej siostry, po co mam się tak ubierać. - mówiłem z nadzieją, że zrezygnuje i pozwoli mi włożyć normalny T-shirt i dżinsy, czyli coś w moim stylu, ale ona tylko popatrzyła na mnie karcąco po czym zapytała rozglądając się po salonie.
- A gdzie jest Ellie? Zaraz musimy wychodzić. - zaproponowałem, że pójdę zobaczyć co robi. W kilku szybkich krokach, znalazłem się pod drzwiami jej pokoju. Zapukałem, ale nikt nie odpowiedział dlatego po prostu wszedłem. Dziewczyna leżała na łóżku ze słuchawkami w uszach. Westchnąłem i podszedłem do niej wyjmując słuchawki.
- Zostaw mnie. - wymamrotała.
- Mama chcę, żebyś zeszła na dół.
- Nigdzie nie idę. - odparła równie ponurym tonem jak za pierwszym razem. Usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem na nią.
- Co się dzieje? - zadałem pytanie ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Nastolatka milczała bezustannie wpatrując się w okno. Nie dziwiło mnie jej zachowanie, ponieważ jest niezmienne już od dwóch lat. Depresja. Nie wiem dlaczego, nigdy nie mówi mi co dzieje się w jej życiu, przynajmniej teraz. Kiedy do nich trafiłem, ona była najzwyklejszą ośmiolatką. Była szczęśliwa, Jednak wszystko zaczęło się psuć, gdy miała trzynaście lat. Coraz częściej chodziła smutna, nie raz nawet widziałem jak płakała. Ale chyba najgorsze w tym jest to, że kilka tygodni temu zobaczyłem na jej nadgarstku blizny. A kiedy ją o to zapytałem, nakrzyczała na mnie i uciekła do swojego pokoju. Staram się z nią rozmawiać, być przy niej ale ona ciągle mnie odpycha, i nie tylko mnie, Ignoruje każdego, kto się o nią troszczy. A ja, chcę jej tylko pomóc.
- To nie twoja sprawa. Nigdzie nie jadę. - ponownie wydałem z siebie ciche westchnięcie i wypowiedziałem ostatnie słowa, zanim opuściłem sypialnię.
- No dobrze. Powiem jej, że bardzo boli cię brzuch. Ale wiedz, że jeśli będziesz chciała porozmawiać, jestem tutaj.- wyszedłem.
Rachel
Następny dzień
Dzisiejszy dzień, zapowiadał się naprawdę dobrze. Za oknem świeciło słońce, a niebo było błękitne. Wstałam wcześnie, kiedy otworzyłam oczy wybiła godzina szósta. Postanowiłam przeznaczyć ten czas na przygotowanie się do wyjazdu. Nie wiem kiedy pojawi się David, nie powiedział mi tego dokładnie, dlatego nie wiem o której mam się go spodziewać. Wczoraj rozmawiałam z Ryanem, długo zajęło mi przekonanie go by się zgodził. Najpierw chciał, byśmy wyjaśnili sobie wszystko co dotyczy wczorajszego dnia. Obiecał mi, że postara się zmienić, na początku tego właśnie chciałam ale po dłuższy zastanowieniu stwierdziłam że to nie jest najlepszy pomysł. Bałam się że teraz zacznie zaniedbywać Emily. Ale nie chciałam już drążyć tego tematu, dlatego szybko go zmieniłam pytając czy mogę jechać.Upierał się przy tym, że nie zna Davida i nie ufa mu. Zaczęłam tłumaczyć, że to będzie tylko krótka wycieczka po mieście i nic więcej. W końcu się zgodził. Cieszyłam się ponieważ w końcu zobaczę Londyn. Ze względu na pogodę, założyłam krótkie jasne dżinsowe spodenki z obtarciami oraz luźną kremową koszulkę na ramiączkach z napisem "Never look back", ostatnim elementem stroju były białe conversy. Ubrana, poszłam do toalety, by związać włosy w luźny warkocz który przełożyłam na bok, i zrobić delikatny makijaż co w moim przypadku oznaczało lekkie posmarowanie ust błyszczykiem i użycie tuszu do rzęs. W tej samej chwili, w której wyszłam z łazienki i sięgnęłam po telefon leżący na biurku, usłyszałam dzwonek do drzwi. Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Kiedy znalazłam się już na dole, zobaczyłam jak Ryan rozmawia z Davidem.
- Jeśli dowiem się, że próbowałeś się do niej dobierać, dorwę cię i strzelę kulkę w łeb. Zrozumiałeś? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Brązowooki zaśmiał się i uspokoił mojego brata słowami.
- Spokojnie, twoja siostrzyczka wróci cała i zdrowa. - odparł po czym mrugnął do niego. Stanęłam obok, co przyciągnęło jego uwagę. Uśmiechnął się do mnie, pożegnałam się z bratem i wyszliśmy z domu.
- Gdzie najpierw jedziemy?- zapytałam wsiadając do srebrnego BMW strojącego przed domem.
- Nic ci nie powiem. Wszystkie miejsca jakie dzisiaj zobaczymy, to niespodzianka. Mam nadzieję, że ci się spodoba. - powiedział zaraz potem odpalając samochód. Nie próbowałam dociekać, co to za miejsca, zamiast tego odwróciłam głowę i oglądałam krajobraz za szybą. Szczerze? Nie wiedziałam że David ma prawo jazdy. Choć w sumie to nie dziwne, skoro już od pierwszego dnia naszej znajomości występowały między nami napięcia. Kiedy tak o tym myślałam, w pewnej chwili do moich uszu dobiegła muzyka dochodząca z radia. Rozpoznałam słowa jednej z moich ulubionych piosenek, czy Dangerous Women Ariany Grande.A że nie mogłam się powstrzymać, zaczęłam cicho śpiewać. Nie zwracałam uwagi na bruneta, za bardzo wsłuchałam się w piosenkę i dlatego nie zorientowałam się że mój głos stał się głośniejszy.
- No proszę...nie wiedziałem że potrafisz śpiewać. - gdy tylko to powiedział, od razu zacisnęłam usta w cienką linię a na moich policzkach pojawiły się rumieńce, po raz kolejny przez niego. Odwrócił głowę w moją stronę znowu uśmiechnięty. - Wyglądasz uroczo z tymi rumieńcami. Zawstydziłem cię, nie wiedziałem że to takie proste. Czy tylko na mnie tak reagujesz? - spojrzałam na niego unosząc brwi.
- Daruj sobie, i lepiej skup się na drodze.- odparowałam wskazując niedbałym gestem na ulicę przed nami. Jego śmiech spowodował, że poczułam dreszcz w całym ciele.
Pół godziny później
Sama chciałam otworzyć drzwi, ale zanim zdążyłam to zrobić on już stał to prawej stronie auta i chwytał za klamkę. Wyszłam patrząc na niego z wyrazem uznania na twarzy. W pierwszej chwili, nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Dopiero później zobaczyłam że znajdujemy się przed ogromną wierzą na której był dużych rozmiarów zegar.
- Słyszałaś kiedyś o Big Benie? - zapytał spoglądając na mnie.
- Tak. Kiedyś...opowiesz mi coś o nim?
- Jasne. Big Ben został wybudowany w 1859 roku, przez słynnego architekta Augustusa Welby Northmore Pugina. jak łatwo zauważyć, jest wykonany w stylu neogotyckim. Obecnie ma ob dziewięćdziesiąt sześć metrów wysokości. Jest to praktycznie najsłynniejsza wieża w Londynie. - mówił jednocześnie patrząc na budynek.
- Zaskakujące.Ty naprawdę masz talent do opowiadania. - powiedziałam po czym zaśmiałam się cicho.
- Nie wierzyłaś mi...nie łatwo jest mnie zranić, ale to naprawdę zabolało. - mówiąc to udawał że ociera łzy. To spowodowało, że przyłożyłam dłoń do ust starając się powstrzymać niekontrolowany śmiech. - No dobra, jedziemy dalej bo mamy do zobaczenia jeszcze kilka miejsc a twój brat dał nam czas do ósmej wieczorem. - nie sprzeczając się ruszyłam za nim na parking.
Dotąd widziałam Londyn tylko na zdjęciach lub w telewizji. Teraz kiedy widzę to wszystko na własne oczy,nie mogę uwierzyć że takie piękne miejsce istnieje naprawdę. Dzięki Davidowi dowiedziałam się wielu wspaniałych rzeczy na temat Londynu i jego zabytkach. Widać że jeszcze wiele o nim nie wiem. Teraz jechaliśmy do dosyć dalekiego miejsca, ponieważ droga trwała już ponad godzinę. W trakcie jazdy, w tle leciały piosenki Maroon 5. Tym razem starałam się nie wydać z siebie ani jednego dźwięku, mimo presji którą wywierał na mnie chłopak nalegając abym zaśpiewała choć jedną.
- Jeśli ty zaśpiewasz ze mną. Inaczej możesz tylko pomarzyć. - oznajmiałam stanowczo, widząc jak wytrzeszcza oczy.
- Co? Chyba oszalałaś, ja nie umiem śpiewać. - zrobiłam minę zbitego psa, ale to nie pomogło. W końcu jednak, udało mi się go namówić co sprawiło mi radość. Nie minęła chwila, a rozpoczęła się kolejna piosenka, o tytule One More Night. Specjalnie ściszyłam głos, by móc go usłyszeć, a kiedy to się stało byłam pod ogromnym wrażeniem. Czystość i wyrazistość jego głosu, sprawiła że zaniemówiłam. On szokuje mnie coraz bardziej. Jeśli nasza znajomość się rozwinie, nie wiem czego mogę się spodziewać. Najwyraźniej spostrzegł się, że przestałam śpiewać, ponieważ nie wiem który raz dzisiaj, obejrzał się na mnie. Zakaszlał i odwrócił głowę z powrotem w stronę ulicy.
- Nienawidzę tego, kiedy ktoś mnie tak wrabia. Nigdy więcej tego nie rób. - postanowiłam nie odpowiadać, mimo tego, że naprawdę chciałam mu wyjaśnić powód, dla którego tak nagle zamilkłam. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Gdy samochód się zatrzymał, momentalnie włączyła się moja ciekawość. Szliśmy po piaszczystej drodze, chwilowo zaczęłam myśleć że idziemy na plażę, ale uświadomiłam sobie, że w Londynie nie ma plaż. Po czasie liczącym dziesięć minut, dotarliśmy. To co znajdowało się przede mną, było jak obraz ze snów. Wielkie jezioro, w którym odbijało się zachodzące słońce, a w oddali widać było London Eye. Rozchyliłam usta w zachwycie. Podeszliśmy bliżej.
- Podoba ci się?
- Czy mi się podoba? To jest...po prostu cudowne. Ale... dlaczego mnie tutaj zabrałeś?
- Chciałem pobyć z tobą sam na sam, i pokazać ci że jednak nie jestem taki zły. - kiedy to powiedział, kąciki moich warg zadrżały. W tej samej sekundzie, poczułam jak chłodny wiatr muska moją skórę. Obięłam się rękoma, nie minęła chwila a dostrzegłam że brunet stoi za mną i delikatnym ruchem nakłada na moje ramiona swoją kurtkę. Wzięłam głęboki oddech by uspokoić galopujące serce.
- Jeśli chcesz, mogę cię też przytulić, by było ci jeszcze cieplej. - zanim zdążyłam zareagować, zbliżył się do mnie i oplótł mój brzuch zarazem przylegając swoim ciałem do mojego. Przez minutę czułam się wspaniale, ale później dotarło do mnie że zmierzamy w złą stronę. Szybko odsunęłam się od niego, co chyba nie było zbyt dobrze przemyślane, ponieważ zaraz potem potknęłam się o kamień i jestem pewna, że wpadałbym do wody, gdybym w ostatniej chwili nie została złapana. Otworzyłam oczy, które zamknęłam by nie patrzeć na to jak upadam i wtedy, tuż przede mną ukazały się jego oczy wpatrujące się we mnie jak w obrazek. Trzymał mnie mocno za plecy przyciskając do siebie. A nasze twarze dzieliły milimetry.
Hejo!
Oto szósta część The dark side of love
Mam nadzieję że nie jest zbyt krótka i że się podoba.A powiedzcie mi, co sądzicie o zachowaniu Jacksona na boisku?
Czy nie wydawało się wam ono trochę...dziwne?
Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie, a ja lecę. Bajo.
YOU ARE READING
The dark side of love
RomanceRachel przyjeżdża do Londynu wraz z bratem, który jest jej prawnym opiekunem. Ich rodzicie zginęli w wypadku samochodowym. Przez dłuższy czas mieszkali z dziadkami w Nowym Yorku, ale gdy tylko Ryan skończył 20 lat postanowił że sam zajmie się Rachel...