Arena Walk

Gdzie ja jestem?

Był słoneczny dzień. Gdy Sasha skończyła pracę domową, zeszła na dół. Cały dom był pusty. Dziewczyna słyszała tylko swój oddech.
-Mamo, gdzie jesteś? - zapytała- Mamo? To ty? - Sasha usłyszała szmer, po czym odwróciła się i prawie zemdlała. Szafa ... coś w niej było, ale to niewszystko. Z szafy ciekła krew. Sasha na początku się przestraszyła, ale potem zrozumiała, że to kolejny żart Jakeoba-jej starszego brata.
- Jakob, weź przestań! Nie mam humoru! - powiedziała ze znudzeniem. Otworzyła zakrwawione drzwi szafy .
- Aaa! Boże ... mamo! - po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. W szafie znajdowała się mama Sashy, Izabell, najwyraźniej odeszła z tego świata.
- Mamo, kto ci to zrobił?!? - mówiła przez płacz.
- Psst, Sasha! - odezwał się jakiś głos. Dziewczyna odwróciła się i ujrzała młodego, dobrze zbudowanego, wysokiego szatyna.
- Skąd ...t...ty znasz moje ... imię? -powiedziała ocierając rękami łzy.
- Tia ... znam, bo znam. Nie powiem ci jak mam na imię, ale mów na mnie Jaguar. Zbaczając z tematu. Gdzie jest twój ojciec? - zapytał rozglądając się po pokoju.
- Nie wiem. Znaczy wiem ... nie mieszka z nami już jakiś rok. Zabił jedną osobę. - na myśl o tacie Sasha chciała wstać i uciec, ale nie zrobiła tego.
- Teraz już dwie. - Powiedział patrząc się na matkę Sashy -To on zabił twoją ... nie żywą matkę.
Nagle odezwał się kolejny dźwięk. Sapanie ... (Bez skojarzeń xD)
- On tu jest! Wiejemy! - odezwał się Jaguar.
- Ale co z mamą?! - zapytała przestraszona dziewczyna.
- Poradzi sobie! - odpowiedział Sashy z nutką sarkazmu. I wtedy nagle zza drzwi kuchni pojawiła się pokrwawiona sylwetka z już tępym nożem. Nagle postać rzuciła się na Sashę.

Cześć Misiaczki!
Tak wiem jestem jak polsat.Nareszcie długo wyczekiwany rozdział. Chciałam bardzo przeprosić za błędy (jeżeli są) i bardzo dziękuję za dedykację w książce 'Wierność w uczuciu'.
Koffam was!
Lima