Przez resztę dnia w akademii na głównym placu panował prawdziwy ruch. Co chwilę przyjeżdżały następne samochody z uczniami, którzy chcieli zdążyć się trochę zaaklimatyzować przed jutrzejszym oficjalnym otwarciem roku. I nagle ze spokojnej, prawie prowincjonalnej szkoły zrobiło się typowe, pełne uczniów liceum. A przynajmniej wieczorem już wszędzie było słychać rozgadanych nastolatków, ciągle powtarzające się okrzyki powitalne i aż dziękowałam w myślach rodzicom za naciskanie na tak wczesny przyjazd. Wynikało to poniekąd z tego, że tylko takie rozplanowanie lotów pozwoliło im odwieźć mnie razem, a zupełnie niepotrzebnie uparli się, żeby to zrobić, ale i tak byłam im wdzięczna.
Z Alice zwinęłyśmy kilka kanapek na potem i to na nich wyżyłyśmy aż do późnego wieczoru, bo zgodnie zdecydowałyśmy, że nie chcemy uczestniczyć tym zamieszaniu. Ona twierdziła, że wszystkie ważne dla niej osoby są już na miejscu, a z resztą chętnie zobaczy się przed lekcjami, więc po prostu zostałyśmy w pokoju. Co okazało się bardzo dobrym pomysłem, bo ogarnięcie i poukładanie swoich rzeczy naprawdę trochę mi zajęło.
Poza mundurkami znalazłam zagospodarowałam w szafie trochę miejsca na swoje zwykłe ubrania, które spakowałam tak w razie czego. Książki i przybory szkolne wpakowałam do swojej torby na ramię, postanawiając, że przy okazji przynajmniej ich część wepchne do szafki, a całą resztę swoich gratów wepchnęłam do etażerki, tylko naprawdę mało przydatne rzeczy zostawiając w walizce pod łóżkiem. Och, no i znalazłam te odżywki, o których mówiła mi mama. Dziwiąc się samej sobie, zostawiłam je na wierzchu. Skoro i tak już tu ze mną były...
Wtedy dowiedziałam się od Alice, żebym się nie spieszyła z braniem prysznica.
– Teraz jest najgorzej – mówiła z miną pełną dezaprobaty, trzymając na kolanach otwarta książkę. – Pierwszaki będą się pchały do łazienek, bo są spocone po podróży, starsze roczniki zaczną robić rozróbę, bo przecież są starsi to mają pierwszeństwo. Jak już siedzimy tutaj tak długo, to wierz mi, nie chcesz się tam pchać.
– I to tak często tu wygląda?
– Tylko dzisiaj. – Moja współlokatorka uśmiechnęła pocieszająco. – No może jutro też, ale później zaczynają się treningi i prawie wszyscy będą się kąpać zaraz po nich, a w budynku sportowym jest dość prysznicy, żeby obyło się bez kłótni. Właściwie więcej niż w akademikach.
Bez sensu, stwierdziłam i Alice musiała wyczytać to z mojej miny, bo prychnęła z rozbawieniem.
– Bardziej inwestowali w tamte sale, to nawet zrozumiałe – stwierdziła. – Tutaj mamy tylko spać i ewentualnie odrabiać lekcje, ale najwidoczniej ktoś doszedł do wniosku, że w damskiej części po jednej łazience na trzy piętra wystarczy.
– A parter?
I to był moment, kiedy coś powinno mi zacząć nie pasować. Alice spojrzała na mnie dziwnie, jakby zastanawiając się, co odpowiedzieć, żeby najlepiej pominąć ten temat. W końcu jednak stwierdziła tylko, że to najbardziej zaniedbane pomieszczenie i nikt z niej nie korzysta.
– Po prostu, nikogo tam nie ciągnie i jakoś mnie jeszcze nie pokusiło, żeby zrobić wyjątek od reguły. Poza tym parter to jedyna część, która łączy się z męską stroną akademika i no wiesz, to mniej komfortowe tam chodzić.
Cóż, pewnie nie taki był jej zamiar, ale przekonała mnie, żeby właśnie tam wziąć prysznic. Miał być spokój, brak tłumów – byłam na tak! Cała reszta jakoś nie robiła mi dużej różnicy, a też chciałam ubrać swoją piżamę i nie śmierdzieć przy tym wypożyczonym samochodem. Alice spojrzała na mnie, jakby mi rozum odjęło, jednak nie próbowała mnie powstrzymać.
CZYTASZ
Stypendium pentagramu [Już w księgarniach!]
Fantasía"Nazywam się Mistic Andrews i jako osoba wykluczona ze świata nadnaturalnego nieodwołalnie zostałam z nim związana". Nastoletnia Mistic przyjmuje stypendium po zmarłej siostrze w prestiżowym liceum Dirvenly High. Ma nadzieję, że dowie się czegoś wię...