- Co to było? - wstała i skierowała się do szafki.
- Nic! - wrzasnęłam - Znaczy... nic. Ja sprawdzę.
- Siedź. Ja zobaczę i zaraz wracam.Setki myśli krążyło mi w głowie. Co zrobić?! Zamrozić? Odwrócić uwagę? Co jak nie zdążę i zobaczy Mimi?
- Dziwne... - zaczęła - Tu nic nie ma.
- J...jak to nic? - zająknęłam się.W pewnym momencie coś pociągnęło mnie ze nogawkę spodni. Ulga. I to ogromna. Mimi tylko poruszając ustami powiedziała "mało brakowało" i rozpłynęła się w powietrzu. zapewne teleportowała się do mojego pokoju.
Monika znów zajęła swoje stałe miejsce na jednym z foteli. W ręk trzymała napoczętą paczkę żelków.
- Jestem pewna, że dziś rano ta paczka była nieotwarta. - wzięła jedną żelkę.
- Pewnie ci się wydawało.
- Hej, a może u nas straszy? - zachichotała.
- Ta... Prześladuje nas mały duch mottiera.
- Czego?
- Nie ważne. Idę do siebie. - wstałam.
- Jesteś dziwna.
- Wiem. Uświadamia mi to co druga osoba. - uśmiechnęłam się i wbiegłam po schodach, by zniknąć za drzwiami fioletowego pokoju.
Mimi, jak gdyby nigdy nic, siedziała sobie na poduszce.
- Dobrze, że tam byłaś. - odezwała się.
- Mimi, co ci odbiło, żeby wchodzić do szafki z jedzeniem?
- Nie zrobiłaś mi śniadania.
- Przepraszam. Nie miałam czasu. Zaraz... dlaczego dobrze, że tam byłam? - dopiero teraz dotarło do mnie pierwsze zdanie wypowiedziane przez moją małą przyjaciółkę.
- Bo wtedy zaczęłyście rozmowę, a ja miałam czas, żeby skojarzyć fakty i w porę zwiać. Gorzej byłoby, gdyby ciebie tam nie było. Wtedy Monika cichaczem podeszłaby do szafki i mnie zobaczyła. Dziękuję.
- Mimi, mówiłam ci, żebyś uważała.
- Wiem, przepraszam, każdy uczy się na błędach.
- Oby tylko nie było ich za dużo, bo nie utrzymamy naszej tajemnicy przez dwa miesiące.
- Możesz być spokojna. To się już nie powtórzy. Obiecuję.
- Dobrze. Miałam ci zrobić posłanie. Którą szufladę wybierasz?
- Pierwszą!
- Ok.Podeszłam do komody i osunęłam pierwszą szufladę. Była tam zapasowa pościel. Szybko przełożyłam ją do tej na samym dole i zwinnym ruchem palca stworzyłam pokoik dla słodkiego mottier. Był identyczny jak w pałacu, więc Mimi od razu się tam zaklimatyzowała. I dobrze. Nie, żeby mi przeszkadzała, czy coś, ale od wczoraj sprawia same kłopoty. Ostatnio ciśnienie skoczyło mi przez nią nie raz. Kocham ją, ale czasem jest wkurzająca.
Skoro zapisałam, że moim talentem jest rysowanie, to wypadałoby poćwiczyć. Nie robiłam tego od kilku miesięcy. Sprawy ratowania światów za bardzo mnie pochłonęły. Wobec tego usiadłam przy biurku, wyciągnęłam blok oraz ołówek B2 (mój ulubiony) i zaczęłam myśleć.
Uświadomiłam sobie, że nie potrafię szkicować pod presją. Wszystkie moje poprzednie rysunki to był swego rodzaju impuls. Mój ostatni przedstawiał podobiznę Tejdana. To było całe wieki temu. Jak ja mogłam wytrzymać tyle bez choćby jednego szkicu. Widocznie byłam zbyt zafascynowana magią i tym, co się wokół mnie działo. Teraz mogę od tego wszystkiego odpocząć, ale wraz z początkiem roku szkolnego coś tak czuję, że nie zaznam spokoju. Mam tylko nadzieję, że tata nie ogłosi wszem i wobec, że to ja jestem księżniczką. Chociaż... znając życie, to zrobi to zaraz na rozpoczęciu. Już to widzę, jak tłum pustych laleczek będzie chciał się ze mną przyjaźnić tylko ze względu na moją rodzinę. Żałosne.Wracając do tematu. Przesiedziałam nad pustą kartką dobre pół godziny. Cały czas zastanawiałam się, co mogę narysować? Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - usłyszałam stłumiony głos jednej z bliźniaczek.
- Proszę! - do pokoju weszła różowowłosa - Już wróciłaś? Monika mówi, że byłaś na randce.
- Ta. Wróciłam. Ale to nie była randka. Zafundowałam Benowi wycieczkę do szpitala.
- Co się stało?
- Wzięłam czekoladę z orzechami, a nie wiedziałam, że jest uczulony na kakao i orzechy. On z resztą też nie. To się mogło skończyć dużo gorzej.
- Ajć. Współczuję.
- Jest czego... Co tam?
- Nic ciekawego. Próbuję coś narysować.
- Syndrom pustej kartki?
- Dokładnie. - znowu usiadłam przed nieszczęsnym papierem, w prawej ręce dzierżąc ołówek.
Miranda rozsiadła się na łóżku.
- Pomóc ci? - zapytała - Wiesz, jak artystka artystce.
- Mogłabyś?
- Jasne! Kiedy ja nie mam weny, do niczego się nie zmuszam. Szukam inspiracji w tym, co lubię. Potem pomysły przychodzą same. Czasami działają na mnie emocje. Kiedy miałam totalnego doła, przefarbowałam się na czarno. Wyglądałam fatalnie, ale miałam to głęboko w poważaniu. Wtedy pojawił się Dylan i wszystko wróciło do normy.
- Kto to Dylan?
- Mój chłopak. Dlatego z Benem to nie była randka. Właśnie! Może to będzie dobra inspiracja! Masz chłopaka?
- Nie.
"Ale mało brakowało." - pomyślałam.
CZYTASZ
Z pozoru normalna 2
FantasySamanta Mejson to z pozoru normalna dziewczyna, jednak ostatnie wydarzenia mocno nią wstrząsnęły... ale zaraz, zaraz, przecież to już było! Po przygodzie w Difseidzie Sam i Emma jadą na letni obóz. Chcą spędzić ze sobą każdą chwilę, bo po wakacjach...