- Wstawaj! - dobiegał mnie głos wprost nad uchem.
- Mimi, jeszcze pięć minut. - wydałam z siebie srednio zrozumiały pomruk.
- To nie Mimi. To ja! - uchyliłam powieki i zobaczyłam pochyloną nademną burzę czrnych włosów.
- Gdzie Mimi? - wychrypiłam zaspana.
- U mnie. Przyleciała, bo nie ma już do ciebie sił. Wołała cię od poł godziny, a ty dupy nawet o centymetr nie ruszyłaś.
- Zaraz! - momentalnie się rozbudziłam - Bliźniaczki ją widziały?!
- Spokojnie. Biły się o łazienkę. Wstawaj, bo do śniadania zostało dwadzieścia minut!
- Ugh! Wakacje są od spania!
- Nie na obozie, kochana. - wstała i podeszła do drzwi - Zbieraj się.Chcąc, nie chcąc wstałam i się ogarnęłam. Łazienka nie była już przez nikogo okupywana, więc poszło szybko.
Na dole czekały na mnie wszystkie współlokatorki. Miło było zobaczyć siostry z czystymi mordkami i fikuśnie upiętymi włosami (zapewne przez Mirandę).- Dlaczego nie poszłyście bezemnie? - zapytałam.
- A dlaczego nie? - niebieskowłosa wyściubiła nos zza książki pt. "Młody chemik".
- Nie wiem. Nie ważne. Chodźmy.Wszystkie wstały ze swoich miejsc, czyli bliżniaczki z foteli, a Em z kanapy i udały się do drzwi. Ja zaraz za nimi. Na stołówkę nie musiałyśmy się spieszyć, bo daleko nie było, a wyszłyśmy za pięć dziewiąta. Na miejsce dotarłyśmy punktualnie. Znalazłyśmy stolik z numerem 25 i zajęłyśmy przy nim miejsca. na śniadanie miałyśmy do wyboru: jajecznicę, płatki z mlekiem, tosty, lub kanapki do przygotowania wedle uznania. Nigdy nie mogła się oprzeć jajecznicy, więc mój wybór nie był trudny. Dziewczyny wybrały, wszystkie to samo - tosty.
Po dziesięciu minutach do stołówki weszła Aghata z jakąś kobietą i męszczyzną, po lewej i prawej stronie.
- Dzień dobry! - powiedziała donośnym głosem, przekrzykując gwar rozmów.
- Dzień dobry! - odpowiedzieli jej wszyscy w pomieszczeniu.
- Chcę wam ogłosić, że w dniu dzisiejszym zajęcia odbędą się dla trzech grup. Tancerze, od dziesiątej do dwunastej. Wokaliści, od dwunastej do czternastej i imstrumentalisci, podzieleni na grupy w zależności od instrumentu, od czternastej do siedemnastej. Pozostali mają wolne. - wyszła, a za nią jej przydupasy.W stołówce rozległy się niezrozumiałe pomruki. Wszyscy dalej kontynuowaliśmy konsumowanie śniadania. Siedząca po mojej prawej stronie Em kopnęła mnie w kostkę. Spojrzałam na nią pytająco, a ona wskazała głową stolik niedaleko nas z wypisaną liczbą 30. Siedziało przy nim czworo chłopaków, mianowicie ten dziwny, od laptopa, z autokaru; rudowłosy, piegowaty nerd; jakiś chłopak, z rodzaju "każda laska może być moja" i Fred.
Rzuciłam mojej przyjaciółce spojrzenie w stylu "co z tego?", a ona wzruszyła ramionami.Po skończonym posiłku postanowiłyśmy skorzystać z wolnego poranka i zrobiliśmy to, co planowaliśmy dzień wcześniej - bliźniaczki oprowadziły nas po obozie.
Domki ciągnęły się dość daleko, aż do numeru 50. Dalej były tylko przeróżne sale do rozwijania chyba wszystkich możliwych talentów.
- Mam pytanie... - zaczęłam, gdy szłyśmy w stronę lasu, gdzie kończył się teren obozu.
- Dajesz. - różowowłosa poprawiła grzywkę.
- Wiecie, dlaczego obóz nazywa się Legendarne Źródła? Nie wydaje mi się, żeby ta nazwa specjalnie pasowała do utalentowanych nastolatków.
- Wiemy. Mówią o tym na spotkaniu dla nowicjuszy. Aghata wam nie mówiła?
- Nie.
- Dziwne... pewnie zapomniała... Cóż, nazwa wzięła się nie z przeznaczenia obozu, a z miejsca, w jakim się znajduje. Po prostu z tym miejscem wiąże się wiele legend. Można też powiedzieć, że ta nazwa została odziedziczona po poprzednim obozie. Kiedyś, dokładnie szesnaście lat temu był tu obóz dla nastolatków z problemami. Nie wiemy za dużo na ten temat, nawet na internecie nie ma o nim ani słowa. Zupełne, jakby nigdy nie istniał. Co do niego również krążą legendy. Jedna z nich mówi, że wcale nie był przeznaczony dla problematycznej młodzieży, ale dla istot nadnaturalnych. Ponoć roiło się tu od młodych elfów, czy czarownic.
- I mówicie, że ten obóz przestał funkcjonować szesnaście lat temu? - rzuciłam Emmie porozumiewawcze spojrzenie.
- Ta, ale my tam nie wierzymy w te bajeczki. - niebieskowłosa ogarnęła z twarzy włosy, które właśnie rozwiał jej wiatr.
- Mów za siebie. Moim zdaniem magia istnieje. Więcej, mam powody sądzić, że te nadnaturalne istoty żyją wśród nas. Pamiętacie te dziury w przestrzeni, o których mówili w telewizji? Myślę, że to ich sprawka, a rząd za wszelką cenę chce ukryć ich istnienie.
- Jak dziecko... - jej siostra pokręciła głową z dezaprobatą i przybiła sobie piątkę z czołem - Mam nadzieję, że wy nie wierzycie w te pierdoły.
CZYTASZ
Z pozoru normalna 2
FantasySamanta Mejson to z pozoru normalna dziewczyna, jednak ostatnie wydarzenia mocno nią wstrząsnęły... ale zaraz, zaraz, przecież to już było! Po przygodzie w Difseidzie Sam i Emma jadą na letni obóz. Chcą spędzić ze sobą każdą chwilę, bo po wakacjach...