Pięć lat temu pierwszy raz leciałam samolotem. Miałam wtedy 8 lat. Był to lot z Katowic do Doncaster/Sheffiled liniami lotniczymi Wizzair. Wylot był o godzinie 19:25. Około godziny 16 wyjechaliśmy na lotnisko. Auto zostawiliśmy na parkingu ,, Wiz park ''
przy ulicy Kolejowej o ile dobrze pamiętam. Właściciel parkingu przywiózł nas busem pod terminal A z którego odbywają się loty do krajów spoza strefy Schengen. Po wejściu na lotnisko nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Nie wiedzieliśmy gdzie jest odprawa ani nic. Gdy już przeszliśmy przez wszystkie odprawy, odetchnęliśmy z ulgą. Zrobiliśmy niewielkie zakupy na duty free i po chwili zaczęli wpuszczać ludzi na pokład samolotu. Zaczęłam się bać kiedy wchodziłam po schodach do samolotu. Spowodowane to było tym że zobaczyłam jaki samolot jest duży, chociaż samolot którym leciałam nie należał do dużych gdyż był to Airbus a320 który pomieści 180 pasażerów. Nie pamiętam dokładnie gdzie siedziałam gdyż było to dawno. Pamiętam tylko tyle że siedziałam przed skrzydłem po prawej stronie. Kiedy zakończył się boarding, piloci zaczęli włączać silniki i kołować na pas startowy. Jak samolot zaczął się rozpędzać to coraz bardziej zaczęłam się bać. Po chwili wzbiliśmy się w powietrze. Był to dla mnie najstraszniejszy moment z całego lotu kiedy dziub samolotu uniósł się ku górze, było to dla mnie na tyle straszne że złapałam mamę za rękę i zaczęłam płakać. Co chwilę pytałam się mamy kiedy ten samolot osiągnie wysokość przelotową. Po chwili kapitan wyłączył sygnalizację ,,zapiąć pasy'' i powiedział przez głośniki że właśnie osiągnęliśmy wysokość przelotową !!Następna część już za niedługo, sorka za ewentualne błędy :)