Po osiągnięciu wysokości przelotowej uśmiech powrócił mi na twarz. Po jakimś czasie zgłodniałam i chciałam zjeść chipsy. Kiedy wyciągnęłam je z plecaka, okazało się że wypełniły się w środku powietrzem i nie idzie ich otworzyć bez wybuchu :P. Dlatego ogólnie jeżeli ktoś z was ma zamiar zabrać chipsy do samolotu to zachęcam do otwarcia ich przed startem :P. Następne półtorej godziny mijało w miłej atmosferze. Po około 1,40h lotu rozpoczęliśmy procedurę lądowania. Nie było za bardzo nic widać gdyż była noc. Widziałam tylko światełka, które moja mama porównała do cmentarza w nocy. Najlepsze było to jak pilot skręcał ustawiając się prosto do progu pasa. Podczas lądowania zatyka uszy bardziej niż podczas startu. Ogólnie to odradzam ludziom latania samolotem kiedy jest się chorym. Strasznie zatyka wtedy uszy i ma się je zatkane czasami nawet do kilku tygodni po wylądowaniu. Sama tego doświadczyłam dlatego nie polecam. Po wylądowaniu samolot zjechał z pasa na drogę kołowania. Po około 5-10 minutach dojechaliśmy do płyty postojowej. Gdy samolot się zatrzymał, podjechały schody po czym mogliśmy opuścić pokład. Udaliśmy się do kontroli paszportowej a następnie przeszliśmy do pomieszczenia w którym znajdują się taśmy przy których odbieramy swój bagaż rejestrowany.
Po odebraniu bagażu wchodzimy do hali gdzie czekają na nas bliscy.
I to tyle jeżeli chodzi o relacje z mojego pierwszego lotu samolotem. Ogólnie było super i ci co boją się pierwszego lotu nie mają czego tak naprawdę się bać :) W następnych częściach opowiem wam moje kolejne loty gdyż przy co niektórych działo się dużo :)