Rozdział 2

143 9 1
                                    

Marinette

Była 20.30. Jak codziennie, patrol był na 21.00. Zeszłam na dół i wzięłam dwa rogaliki, jeden dla Mnie a drugi dla Tikki. Gdy zjadłyśmy, była 20.35. Przemieniłam się i zaczęłam skakać z dachu na dach, żeby jak najszybciej być obok wieży Eiffla, gdzie jak zawsze mamy patrol. Gdy już tam się znalazłam, schowałam się za dużym kominem czekając, aż Czarny Kot się zjawi. Gdy go zauważyłam, serce podeszło Mi do gardła. Nie wiem dlaczego, nigdy tak się tak nie czułam, nawet przy Adrienie. Jak podszedł bliżej, już nawet nie miałam ochoty go straszyć, tylko wyszłam z za komina, podeszłam do Czarnego Kota, i nie wiedząc czemu, mocno go przytuliłam. Był strasznie zdziwiony, ale nie przeszkadzało to nikomu. Przytulił Mnie, już nic nie było ważne. Jak to wyszło? Co się stało? Nie rozumiałam nadal czemu to zrobiłam, ale to było przyjemne.  

Adrien

Biedronka do Mnie podeszła, i Mnie przytuliła. Nie rozumiem do tej pory czemu, ale nie przeszkadzało Mi to. Chwilę tak postaliśmy, a za chwilę usiedliśmy na murku patrząc na pięknie oświetloną wieże Eiffla. Nastała cisza, nie była niezręczna, była przyjemna. Biedronka odwróciła się w moją stronę, dokładnie się we Mnie  wpatrując. Jej oczy migotały, co dodawało jej jeszcze więcej uroku.

-Coś się stało ?-Zapytałem cicho, nie chcąc psuć takiej pięknej chwili.

-N-Nie, nic.-Powiedziała i szybko spuściła wzrok na ziemię.

-Powiedz, przecież widzę że Cię coś trapi.-Powiedziałem łapiąc jej rękę i podbródek tak, by na Mnie patrzała.

-Nie chcę zwalać na Ciebie moich problemów.-Powiedziała smutnym tonem.

-Ty nigdy nie będziesz moim problemem, rozumiesz ? Nigdy nie byłaś i nie jesteś, więc... Powiedz-Powiedziałem, a ona zaczęła jakąś kombinować.

-Czy też tak miałeś, że kochałeś dwie osoby na raz ? Chociaż nie byłeś pewien czy dwie, czy jedną...?-Wtedy coś we Mnie pękło. Byłem smutny, ale i zaciekawiony.

-Tak, owszem. Mam teraz ten sam problem... Dokładnie ten sam.-Powiedziałem, a ona się zdziwiła. Jej twarz zrobiła się jeszcze bardziej ponura i smutna. A jak ona była smutna, serce Mi pęka.-Czemu masz taką smutną twarz? Co się stało?

-Nic. Opowiedz coś o tych pechowcach, które są takimi szczęściarami, co?-Jej twarz przybrała lekki uśmiech, a mówiąc to, zachichotała. 

No wiesz...-Zacząłem mówić, nerwowo drapiąc się po karku.-Jedną z nich jesteś Ty...-Powiedziałem cicho, ale zdołała to usłyszeć.-A druga jest bardzo podobna, ale ma zupełnie inny charakter.-Powiedziałem, a ją zatkało.

-Y-y aa-a j-jak ma na im-mię ta druga osoba ?-Zapytała, ale tak, jak by się czegoś bała.

-M-Marinette.-Wydusiłem to, i prawdopodobnie właśnie Mari. Ją znowu, tak jak co drugie moje zdanie zatkało, a Ja, trochę w rumieńcach kontynuowałem rozmowę.-A co z twoimi miłościami, co?-Zapytałem, a Ją zatkało. Zastanawiam się, czy przestanie kiedyś, bo coraz więcej uroku dodaje, i Sobie, i Mari.

-Trochę się boję o tym mówić... Nawet najlepszej przyjaciółce powiedziałam tylko o jednej, a wszystko Sobie mówimy...-Wymamrotała.

-Nie bój się, Mi możesz zaufać.

-No dobra. N-No więc tak. To taki...Z mojej klasy...Ma na imię Adrien...-Teraz to Mnie zatkało. Chodzi ze Mną do klasy i Mnie kocha. Teraz na pewno wiem, że to jest moja Mari. Moja miłość, moja jedyna miłość...Lecz za nim jej się ujawnię, muszę się jeszcze jednej rzeczy dowiedzieć.

Wszystko inaczej ?//MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz