Rozdział 5

37 4 2
                                    

(W czasie, kiedy Nadia i Leo są w wesołym miasteczku).

Charlie:
Nie wiem dlaczego denerwuję się przed potkaniem z Martyną. To tylko spacer i kolacja, a ja się denerwuje jak cholera. Może to dlatego, że jestem w niej zakochany po uszy? Tak, to napewno to. Ona strasznie mi się podoba, ale jakoś nie umiem jej tego powiedzieć. Jesteś tchórzem Lenehan i za to siebie nienawidzę.
Umówiłem się z Martyną pod jej domem o 16. Podobno Leo zabrał na randkę Nadię, wygadał mi się. Oni razem byli by tacy słodcy. Shipuję ich (Nie jestem pewna jak to się pisze). Mieli by ładne dzieci oczywiście po mnie bo byłbym chrzestnym.

Byłem już gotowy do wyjścia, ale stwierdziłem, że zadzwonię do mojej princess.
Odebrała po trzech sygnałach.
-Heej piękna. (Pozdrawiam Wiktoria).
-.....
-Jesteś już gotowa do wyjścia?
-.....
-Ok, to czekaj na mnie. Będę za 10 minut.

Martyna:
Dzwonił Charlie i powiedział mi, żebym była gotowa. Nie powiedział mi gdzie idziemy, ale po nim można się spodziewać wszystkiego.
Blondyn rzeczywiście przyszedł tak jak mówił. Zamknęłam dom i ruszyłam za chłopakiem. Po kilku minutowym marszu doszliśmy do jakiejś restauracji, która była w.... lesie? Serio? Boję się lasów. Jak byłam mała, poszłam z mamą do lasu i się zgubiłam. Było ciemno, a ja byłam sama w wielkim strasznym lesie. Od tego momentu boje się chodzić do lasu, ale z Charliem to co innego. W każdej chwili mogłam się złapać jego umięśnionego ramienia. Widać, że siłownia to jego drugi dom.
Szliśmy w ciszy, ale nie była ona niezręczna tylko spowodowana tym, że nie mieliśmy o czym gadać.
Stanęliśmy przed wejściem, a Charlie otworzył drzwi.
-Zapraszam do środka- powiedział to z wielkim uśmiechem.

Usiedliśmy przy stoliku, który był zarezerwowany specjalnie dla nas.
Przyszedł kelner i złożyliśmy zamówienia.

-Charlie, wyjdziemy na balkon?- chciałam pobyć chwilę na świeżym powietrzu.
-Oczywiście- odpowiedział i pociągnął mnie w stronę balkonu.

Wpatrywałam się w gwiazdy, ale cały czas czułam na sobie wzrok blondyna, a konkretnie na tyłku. Fakt, założyłam sukienkę, która sięgała mi do połowy ud i była dosyć obcisła.

Nagle Charlie chwycił mnie za rękę i odwrócił mnie tak, żebym spojrzała w jego niebieskie tęczówki.
Przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Poczułam jego ciepły oddech na swoim policzku. Nie wiedziałam co chciał robić. Delikatnie objął mnie jedną ręką w talii i przyciągnął jeszcze bliżej, jeżeli to było jeszcze możliwe. Drugą rękę położył na moim policzku. Coś czuję, że chce mnie pocałować. Blondyn delikatnie musnął moje usta swoimi wargami, a następnie się w nie wpił. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale już po chwili oddałam pocałunek. Charlie całował mnie zachłannie, ale mi to nie przeszkadzało. Włożyłam ręce w jego blond włosy, pociągając co chwile za ich końcówki. Ten pocałunek dla mnie mógłby trwać wiecznie. Blondyn za******ie całuje. Ja chcę jeszcze raz!

O cholera. On mnie pocałował. Charlie Lenehan we własnej osobie mnie pocałował.

Charlie:
O Boże! Zrobiłem to. Jestem okropnie szczęśliwy. Martyna świetnie całuje. Chciałbym aby to ona była tą jedyną. Tą, która budziła by mnie rano, przy której zasypiał bym, z którą chciałbym się bawić w niegrzeczne zabawy. Boże Charlie, o czym ty myślisz. To było narazie jednorazowe. Ale napewno się powtórzy nie raz.
-Yy przepraszam Martyna. Musiałem to zrobić, bo wyglądasz dzisiaj tak pociągająco. To było świetne.- na twarzy byłem cały czerwony. -Martyna, strasznie mi się podobasz- jestem z siebie dumny, w końcu jej to powiedziałem.
-Charlie, odkąd Cię spotkałam, coś do ciebie czułam. Nadal to czuję. Mi też się podobasz- kiedy to mówiła, patrzyła mi prosto w oczy, więc wiem, że było to szczere wyznanie. -A teraz, czy możemy iść już zjeść, bo jestem głodna.
-No tak. Zapomniałem już- teraz myślę tylko o tym pocałunku.

Martyna:
Kolacja była wyśmienita. Cały czas śmialiśmy się z żartów, które opowiadał Charlie.
Kiedy wracaliśmy, było już ciemno. Kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Wpadłam na pewien pomysł.
-Ej Charlie, a może zostałbyś na noc?
-Chętnie, a co będziemy robić?- blondyn poruszył brwiami, na co się zaśmiałam.
-No nie wiem. Czy ktoś tu lubi pizze?- wiedziałam, że chłopak wręcz ją uwielbia.
-Na pewno nie ja- to był sarkazm.

Weszliśmy do domu, a ja od razu zamówiłam dwie pizze, bo jedna dla Charliego to za mało. Pomyślałam, że zrobimy maraton filmowy. Włączyłam laptopa i poszłam po coca-cole i dwie szklanki.
-Jaki film oglądamy?- odezwał się Charlie.
-Może być horror?
-Tak, ale jaki?
-Droga bez powrotu 5 i 6, bo to są najlepsze części. ( Te dwie części są nawet spoko- haha).
-O czym to jest?- oj Charlie jak się dowiesz o czym jest to Ci się spodoba.
-No to tak... są tam takie dziwne stwory, które zabijają ludzi, koszą im głowy w kosiarce, ucinają głowy siekierą, a reszty się dowiesz jak będziesz oglądał.
-Już mi się podoba. Włączaj i to już.

Kończyliśmy oglądać piątą część i w tym momencie skosili człowieka w kosiarce, którą się kosi trawę na boiskach. Znałam to prawie na pamięć. Charls był zapatrzony w ekran. Kiedy obie części się skończyły, było już po północy. Byłam strasznie zmęczona. Zapomniałam zapytać Nadię, jak było na 'randce' z Leo, ale ona pewnie już śpi i nie będę jej budzić.
-Przepraszam Charlie, ale jestem już zmęczona- zaczęłam ziewać.
-Dobrze, idź się wykąpać, a ja tutaj posprzątam.

Wzięłam piżamę i zamknęłam się w łazience. Zmyłam makijaż, zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Włączyłam ciepłą wodę, która pozwala mi się wyluzować po całym dniu. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Od razu po mnie, do łazienki wskoczył Charlie.
Leżałam już pod ciepłą kołdrą, a nagle moje łóżko zaczęło się uginać. Był to Charlie. Siedział na końcu łóżka w samych bokserkach. Mogłam zobaczyć jego piękny tatuaż i umięśnione ciało.
-Dobranoc księżniczko- szepnął mi do ucha blondyn.
-Dobranoc-wyszeptałam i odpłynęłam.

Hejka. Sorki za opóźnienie, ale miałam problem z netem i nie miałam też czasu na dodanie rozdziału, ale już jest. Miłego czytania. Bay.




That GirlsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz