Większość nocy nie mogłam spać. Rozmyślałam o tych projektach. Jeśli tak dalej pójdzie to kompletnie się wykończę. Zasnęłam około trzeciej w nocy, ale obudził mnie mój telefon. Harry. Jeśli robi sobie ze mnie żarty po pijaku, to zabije go gołymi rękami. Przysięgam.
- Halo?
- Holly? - usłyszałam kobiecy głos i jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz czy aby na pewno się nie przewidziałam. Harry.
- Tak? O co chodzi? - spytałam.
- Możesz przyjechać po swojego głupiego kolegę? - zapytała niezwykle zirytowanym głosem.
- Um.. kto mówi?
- Po prostu przyjedź do tego klubu na obrzeżach miasta. - powiedziała i rozłączyła się. Co do cholery?!
*****
Szybkim krokiem szłam przed siebie i rozglądałam się dookoła. Nigdzie nie widziałam "mojego głupiego kolegi", więc zaczęłam wierzyć, że to żarty. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam wejście do jakiegoś już dawno zamkniętego sklepu. Na schodach siedział mężczyzna z jasnej koszuli, a obok niego stała wysoka blondynka, która paliła papierosa.
- Harry.. - westchnęłam i usiadłam obok niego na schodku. Nie zareagował, tylko schował głowę w dłoniach. - Co mu się stało? - spojrzałam na kobietę przed nami. Martwiłam się o niego, bo nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- Nachlał się. - wywróciła oczami. Zgasiła fajkę czubkiem buta i odepchnęła się od ściany. - Idę. Na razie. - pomachała nam i oddaliła się.
- Suka. - powiedziałam pod nosem, widząc jak odchodzi kręcąc wielkim tyłkiem. - Jak się czujesz? - wróciłam wzrokiem na Harry'ego, odgarnęłam jego włosy i związałam je gumką na czubku głowy.
- Źle. - tylko to zrozumiałam z jego bełkotu.
- Oj biedny.. Co ja mam z tobą zrobić. O mój boże.. - złapałam się za głowę. Czy dobrze będzie jak będę udawać pijaną? Policja nas zgarnie, spędzimy noc na izbie wytrzeźwień i wrócimy jutro. Może to nie najgorsze wyjście. Nie dobra to jednak okropny pomysł! Holly weź się w garść! Ostatnio dosyć często to sobie powtarzam.
- Gdzie masz telefon? Zadzwonię może do twojego kierowcy. Masz kierowce, prawda? - pokiwał lekko głową i znowu schował ją w dłoniach. Odblokowałam ekran jego telefonu i weszłam w kontakty. Już trochę ogarniam ten telefon, bo dosyć często daje mi go kiedy wychodzi na spotkania. Wreszcie znalazłam numer do jego kierowcy i zadzwoniłam. Modliłam się, żeby przyjechał po nas.
- Um.. tak to ten klub. Dziękuję, panu bardzo. - skończyłam z nim rozmawiać i włożyłam telefon do kieszeni moich spodni od piżamy. Nie miałam czasu się ubrać, więc po protu narzuciłam na siebie kurtkę i zawiązałam trampki na nogach. - Wisisz mi niezłą podwyżkę, Styles. - westchnęłam patrząc na niego. Z jednej strony było mi go szkoda, bo laska z którą poszedł na randkę okazała się suką, zostawiła go przed klubem i do tego na pewno wyciągnęła od niego niezłą sumę pieniędzy, bo ktoś chyba musiał zapłacić za wszystko. A z drugiej strony to zabawnie było widzieć swojego szefa i zarazem przyjaciela nachlanego w trzy dupy i prawie leżącego na schodach.
- Holly... - spojrzał na mnie z dołu dużymi oczami. - Nie zostawiaj mnie nigdy...
- Nie zostawię. - odgarnęłam kilka kosmyków, które wydostały się z upięcia do tyłu i uśmiechnęłam się do niego lekko. Zamierzam korzystać z tego, że pozwala mi się dotykać, bo na co dzień jest jak "nie dotykaj moich włosów, bo zostaniesz po godzinach!"
- Obiecaj. - z pomocą ściany wstał na równe nogi i oparł się o nią plecami.
- Obiecuję, Harry. Usiądź, będzie ci wygodniej. - podeszłam do niego. Bałam się, że się zachwieje, upadnie i rozbije głowę czy coś. A tego bym chyba nie przeżyła!
- Usiądź ze mną.. - westchnęłam i usiadłam na najwyższym schodku, a on chwilę później zajął miejsce pomiędzy moimi nogami i położył głowę na moim brzuchu.
- Oj.. Harry. - pogłaskałam go po policzku i pocałowałam lekko w czoło.
*****
- Słońce..
- Harry, nie zostanę tutaj. Twoi rodzice wrócą rano, a twój tata nie chcę, żebyśmy się nawet przyjaźnili. - powiedziałam stanowczo układając jego ubrania i następnie chowając je w garderobie, która swoją drogą rozmiarem przypominała moją kuchnie.
- Holly, proszę.. - namawiał mnie dalej.
- Nie. Widzimy się w poniedziałek w pracy. Tutaj masz wodę, miskę w razie czego i tabletki na ból głowy też są. Masz wszystko. Do zobaczenia. - cmoknęłam w jego stronę i zgasiłam światło.
- Nie mam ciebie.. - szepnął, na tyle głośno, że to usłyszałam. - Potrzebuję tylko ciebie, słońce.
____________________________
I teraz zróbmy zbiorowe awww!
Liczę na dużo dużo komentarzy, bo jesteście mało aktywni i większa połowa z was odeszła po tym jak zakończyłam MDB, co bardzo mnie dołuje ostatnimi dniami...
Liczę na was misie :)
Do następnego! xx
CZYTASZ
My Boss | h.s
FanfictionHolly jako roczne dziecko trafiła do domu dziecka. Do dzisiaj nie ma pojęcia dlaczego rodzice ją oddali. Opiekunowie opowiadali jej, że mieli kłopoty finansowe. Mieli po nią wrócić... Potem zrozumiała, że już nigdy tego nie zrobią. W dniu swoich osi...