Dużo rzeczy się wyjaśni, to dopiero początek

51 11 1
                                    

Leo

-Ale jestem głodny-żaliłem się i trzymałem za brzuch, zanim wpadliśmy na pomysł zjedzenia czegokolwiek byliśmy jeszcze w dobry dziesięciu książkach. Głównie przygodowych, widziałem najpiękniejsze krajobrazy w życiu. Zupełnie również zapomniałem o kontrolowaniu czasu-co to?

Alicja trzymała w ręku zieloną książkę

-Zwiadowcy... na początku jak dobrze pamiętam coś jedzą.

Błysk

-Spróbuj coś zjeść Willu. Jutro czeka nas wielki dzień.

Alicja rozglądała się po pokoju prawdo podobnie przypominając sobie sytuacje z książki jaka miała teraz nastąpić. Sięgałem właśnie po jedną z kanapek, gdy tylko dotknąłem chleba blondynka obok mnie  wydarła się w niebo głosy

-KIM JESTEŚCIE!? CO TU ROBICIE!?

-Czekaj, spokojnie! Widzisz nas?-spojrzałem porozumiewawczo na Alicję-spadamy-szepnąłem

Kiedy już staliśmy wśród półek zaczęliśmy dyskusję

-Czemu nas widziała?

-Czemu nikt w wcześniej nas nie widział?

Usłyszałam krótkie chrząknięcie za naszymi plecami, odwróciłem się po woli... za nami stał stary bibliotekarz...

***

-Jesteście głodni, chcecie się czegoś napić?-spytał wstawiając wodę na herbatę.

Mężczyzna za swoim biurkiem miał drzwi prowadzące do niedużego pokoiku. Łóżko, kuchenka gazowa i stolik.

-Nie patrzcie się na mnie jak na wariata. Ostatnio ktoś wszedł tu przed wojną.

-Wie pan co tu się dzieje?

-Pewnie!-westchnął- w waszym pokoleniu nikt już nie czyta... Nie sądziłem że spotkam tu jeszcze kogokolwiek.

Od razu polubiłem staruszka. Postawił na stoliku ciastka i zaczął szykować się do opowieści.

-Masz bardzo ładne oczy-zwrócił się do Alicji-widać ze dużo czytasz. Ale przejdźmy do sedna, z tego co słyszałem postacie już was za uwarzyły?

-Tak. Kim pan w ogóle jest? I jak to wszystko się dzieje?

-Magia mój chłopcze... magia-odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz- Zwiadowcy prawda?

-Proszę?-spytałem wkładając sobie do ust kolejne ciastko.

-Książka w jakiej teraz byliście? Dotykałeś kogoś?

-Nie tylko kanapek... chociaż-zawahałem się-mogłem szturchnąć blondynkę ramieniem.

-I tu jest pies pogrzebany! Jeśli dotkniecie kogoś w pełni będziecie mogli uczestniczyć w fabul...

-Pan poczeka, pan poczeka! Czemu mówi pan nam o tym taki swobodnie?!-zdenerwowałem się

-A co mam do stracenia?

-Nie rozumiem...

-Ja nie żyję-musiał zobaczyć zdziwienie na naszych twarzach bo od razu zaczął tłumaczyć-gdy ktoś umiera, jakaś postać w książce trafia tu-zrobił obszerny ruch rękami- Pewnie i tak mnie nie znacie. Jestem z jednego z pierwszych opowiadań o Sherlocku Holmesie, byłem świadkiem w sprawie jednak mnie postrzelono. Do waszego świata trafiają tylko te które miały jakiś wpływ na fabułę. Jednak większość z nich trzyma się razem. 

Gdybym sam przed chwilą nie oglądał smoków na własne oczy pewnie bym go wyśmiał.

-Dość o mnie! Pewnie jesteście wszystkiego bardzo ciekawi! Więc tak istnieje parę głównych zasad nie wolno wam niszczyć książek. Dalej dalej-podrapał się po swojej łysej głowie- O tak już wiem! Postacie przy rozmowie z wami nigdy nie powinny doszukiwać się prawdy ani rozumieć że są w książce. Kiedy już ją opuścicie wszystko wróci do normy. Nie macie wpływu na fabułę... nie uda wam się uratować tych co mają zginąć.

Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie, ziewną przeciągle i rzucił tylko

-Jest już niedziela wieczór, zmykajcie do domu widzimy się jutro po lekcjach-puścił oko do dzieci

Tajemnice Biblioteki Where stories live. Discover now