Miałem 14 lat.
Przez całą noc siedziałem przy oknie pokoju, czekając na powrót rodziców.
Była zima.
Mięli wrócić już dawno, ale nadal ich nie było. Czy świąteczne zakupy trwają tak długo?Cały czas patrzyłem w szybę, skupiając uwagę na płatkach śniegu. Wirowały w powietrzu wyjątkowo pięknie.
Czy one nie wiedziały?Nie pokazywały, że coś jest nie tak.
Tylko tańczyły. Lekko i z gracją.Z czasem moja głowa zaczynała robić sie coraz cięższa. Opierałem ją o ścianę i zasypiałem, ale tylko na chwilę. Potem znowu się budziłem i patrzyłem na podjazd, majac nadzieję, że zobaczę tam ich samochód.
Ale...nie widziałem go.
Nie widziałem promiennie uśmiechniętej Mamy, ani stanowczego Taty.Dzwoniłem kilka razy. Poczta głosowa. Przecież Mama zawsze odbierała. Nawet w pracy.
Mamo, czemu nie odbierasz?
Zerkałem na zegarek. Godziny mijały tak szybko. W końcu śnieg przestał padać.
7:05
Na zewnątrz robiło się coraz jaśniej, ale podjazd nadal pozostawał pusty.
8:10
Kiedy tylko usłyszałem warkot silnika od razu zszedłem z łóżka, na które wcześniej usiadłem i podbiegłem do okna.
Ale to nie byli rodzice.
Ciotka?
Nie wychodziłem.
Ona jednak najwyraźniej miała zapasowe klucze, bo po chwili rozległo sie pukanie do drzwi mojego pokoju.
Tylko skąd ona je miała?Weszła. I zaczęła mówić. Tak po prostu, jakby była to dla niej najzwyklejsza rzecz na świecie.
Dla mnie... dla mnie natomiast to było coś, czego nie życzę absolutnie nikomu. Nawet najgorszy wróg na to nie zasługuje.
A czy ja zasługiwałem?
Zasługiwałem, by w wieku czternastu lat usłyszeć, że już nigdy więcej nie zobaczę swoich rodziców? Żenich już nie ma?
Czy zrobiłem coś źle, mamo?
Nie byłem idealnym dzieckiem to fakt.
Nie zawsze słuchałem rodziców, ale mogę zapewnić, że byli najważniejszymi osobami w moim życiu.
Nie mówiłem dużo. Mama zawsze próbowała przekonywać mnie do zabawy z dziećmi znajomych, ale ja po prostu nie chciałem.
Nie krzyczała.
Rozumiała.
W szkole bardzo się starałem. Chciałem, by byli ze mnie dumni.
Byli, prawda?Więc dlaczego?
Dlaczego już na samym starcie życie tyle mi zabrało?
Ciotka nie przejmowała się moim płaczem.
Może i byłem dzieckiem, ale na tyle dużym, by w pełni odczuć to co sie właśnie wydarzyło.Od tamtej pory mieszkałem z nią i jej mężem.
Ona nigdy mnie nie lubiła.Starałem się jakoś odwdzięczyć za to, że właściwie przyjęła mnie pod swój dach. Pomagałem w domowych porządkach, uczyłem się jeszcze wiecej. Potrzebowałem wsparcia, ale mimo że go nie otrzymywałem... nie odpuszczałem.
Czy ciotka była zadowolona? Czy kochała mnie chociaż odrobinę tak jak mama?
Nie.
Pomoc w domu uważała za oczywistą, a dobre oceny traktowała jako moje wywyższenie się.
Ale przecież tak nie było.
Ja potrzebowałem tylko odrobiny ciepła, miłości ...Nie otrzymywałem tego.
Nie miałem nic.
Wcześniej nie byłem zbyt otwarty na innych, ale po tym wszystkim było jeszcze gorzej. Przestałem się oddzywać, wychodzić...
Zwątpiłem w ludzi.
Zwątpiłem w szczęście.
Zwątpiłem w bliskość i zaufanie.Ja, Min Yoongi, miałem wtedy czternaście lat.
Miałem czternaście lat kiedy moi rodzice zginęli w wypadku, a ja zostałem sam.
Sam na świecie, w którym kompletnie nie potrafiłem się odnaleźć.