9

176 23 5
                                    

- Luke? – spytałam cicho, nie widząc nigdzie krzątającej się blond czupryny.

Zauważyłam natomiast rozniecony ogień w kominku, więc podchodząc nieśmiało do źródła światła, przysiadłam na nierównej powierzchni podłogi. Wyciągnęłam ręce w stronę ciepła i spoglądając z uwielbieniem na płomienie, cierpliwie czekałam na blondyna. Kiedy usłyszałam skrzypienie podłogi, odwróciłam się do Lukeya z uśmiechem przyklejonym do twarzy.

- A ty już wzięłaś prysznic? – zapytał, przytaczając moje słowa, sprzed kilku chwil. Dźgając blondyna w żebra, przyglądałam się jak przysiada się obok mnie i ze śmiechem szturcha w ramię. Oboje teraz wpatrywaliśmy się w ogień i szukaliśmy odpowiednich słów. Ciszę przerwał Luke, który chwytając mnie za dłoń, spytał: - Pamiętasz?


*retrospekcja*

Wyjechałam z rodziną Hemmingsów na wakacje. Krótki pobyt nad jeziorem, nocowanie pod gołym niebem wśród blasku gwiazd – to najlepsza chwila, na spędzenie ostatnich tygodni lata z przyjacielem. Ten wieczór spędziliśmy wszyscy razem przy ognisku, śmiejąc się z głupich żartów rodziców Lukeya lub z słownych potyczek niebieskookich braci. Dogryzając sobie wzajemnie, spędziliśmy czas w przyjaznej atmosferze.

Wieczór szybko dobiegł końca - starsi bracia Lucasa wrócili do domu by pograć w bilard, a ich rodzice tłumaczyli się ogromnym zmęczeniem. Leżałam z blondynem oparta o wiśniowe drzewko i w ciszy przysłuchiwaliśmy się sowim pohukiwaniom. Nocna bryza owiewała nasze zamyślone twarze, a rozświetlone gwiazdy wskazywały kierunek zagubionym turystom.

- Spójrz, Lara! Spadająca gwiazda! – podążyłam wzrokiem za jego palcem i zachwytem ujrzałam gwiezdny deszcz. – Pomyśl życzenie. – za radą Lucasa intensywnie myślałam nad sowim marzeniem, ale nic nie przychodziło mi głowy. Miałam wszystko co chciałam, byłam szczęśliwa.

Blondyn poderwał się z miejsca i ciągnąc mnie za rękę do góry mocno przytulił. Zaskoczona jego porywczym zachowaniem, zaczęłam rechotać, ale kiedy dostrzegałam powagę na twarzy Lukea, mój uśmiech zgasł.

Lucas trzymał mnie za dłoń i powoli przyciągał nasze klatki piersiowe ku sobie. Nie byłam w stanie stawić oporu jego tęczówkom, więc zakładając za ucho niesforny blond loczek chłopaka, położyłam swobodnie ręce na jego szyi. Badawczo przyglądałam się jego przystojnej twarzy, która intuicyjnie przybliżała się do mojej. Kiedy nasze nosy się dotknęły, przymknęłam oczy i przysłuchiwałam się naszym przyśpieszonym oddechom. A gdy poczułam na policzku ciepłą dłoń chłopaka, mimowolnie otworzyłam usta.

Doświadczyłam ciepłe wargi chłopaka na swoich i otwierając usta szerzej pogłębiłam pocałunek. Po chwili, może dwóch, odsunęliśmy się od siebie. Z nieśmiałym uśmiechem spojrzałam na Lucasa, który zgryzając dolną wargę przyglądał mi się z zaciekawieniem. Poszerzając swój skromny uśmiech, zapytałam:

- Czyżbym właśnie spełniła twoje życzenie, Lu?

- Nawet nie wiesz, jak długo o tym marzyłem. – wyjaśnił i mocnej zaciskając palce na mojej dłoni, odciągnął od owocowego drzewka.

*koniec retrospekcji*


- Owszem, pamiętam. – odparłam szczerze. – To był nasz pierwszy pocałunek. – odwracając głowę od zadymionego kominka, spojrzałam na chłopaka, który nachylał się w moją stronę.

- Nie – wyszeptał przecząco, kładąc dłonie na moich biodrach. – To był nasz drugi pocałunek.

- Chrzanisz – zaśmiałam się i zmuszając się by nie zerkać w stronę błękitnych oczu Hemmingsa, spojrzałam w sufit.

Świat się pomylił || L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz