Kiedy to sie zaczęło? Mania udawania kogos kim nie jestem ?
Jakos w podstawówce kiedy moj młodszy kolega (nawet nie pamietam imienia - zawsze miałam z tym problem) powiedział mi ze nie chce sie trzymac w mojej okolicy bo przejściu dosc drażliwej ospy (a ja jako dziecko kochałam zdrapywać strupy i inne takie) miałam duzo znamion. Dzieci myślały ze to sie przenosi no i łatwo sie domyśleć ze 6 letnie dziecko ciezko znosi samotność ...
Wtedy po raz pierwszy trafiłam do "Madame Myslef" wiem wiem nazwa banał ale jest to ironia tego co znajdziemy w srodku - STOSY dosłownie STOSY ubrań , peruk, nakryć głów i akcesoriów potrzebnych do przebrania sie za kogos innego. Trafiłam tam z moja mama bo starszy o 5 lat brat miał bal karnawałowy i mama szukała dla niego niedrogiego smokingu - kasa nigdy nas sie nie trzymała.
Mama zaczela grzebać w dziale dla chłopakow a ja poszłam do działu z maskami i znalazłam piekna maskę dziewczynki w moim wieku - idealna dosłownie jak lalka barbie. Wyblagalam mame zeby mi ja kupiła (Akurat cenę pamietam , maskę mam do dzisiaj - całe 2 dolary!) a pani na kasie gdy nas kasowała powiedziała do mnie :" Tylko sie do niej nie przywiąż , jestes śliczna dziewczynka i korzystaj z tego uroku, młoda".
Dopiero teraz wiem ile ta babka na kasie w małym nie przynoszącym korzyści sklepie miała racji ...
Mieszkałam z rodziną na wschodnim kampusie Californii, w przyczepie kempingowej która mogła zmieścić maksymalnie 4 osoby. My mieszkaliśmy w wiecie ile? Siódemke. Tak jak mówiłam kasa to nie była nasza mocna strona.
Moja rodzina składała sie z dwóch starszych braci (Silk i Hammer), jednego młodszego - Flow i starszej siostry spełniającej role drugiej matki - gdy prawdziwa była nieobecna (Mystiq). No i ja. Anastasia, w skrócie Stasia, dla najlepszych przyjaciół (gdybym ich jeszcze tak dużo miała) Stas. Chyba jako jedyna z rodzeństwa mam w miare normalne imię. Rodzice tak bardzo skrzywdzili moje rodzeństwo imieniami że wyżywamy sie na nich mówiąc że padli na mózg- może tak w sumie było.
Obydwoje rodziców są jedynakami, a nasi dziadkowie zostawili nas na ich pastwe więc mieliśmy tylko siebie. Mama - Aloha i tata - Bueno. Już wiemy po kim rodzicie są walnięci w wybieraniu imion...
Silk i Hammer są bliźniakami i obydwoje pracują na budowie. Nigdy nie miałam z nimi dobrego kontaktu bo obydwoje wydają się być cofnięci w rozwoju. Nie tylko ja tak uważam to opinia ogólna. Grunt że mają siebie nawzajem mogą być głąbami w swoim towarzystwie. No i nadal mieszkają z rodzicami mimo 27 letniego wieku. To chyba też o czymś świadczy.
Mystiq to inna sprawa. Typiara ma prawie 26 lat i kończy najlepszy uniwerek w stanie (Stanford University), z działu medycyny. Chyba jako jedyna z tej rodziny wyjdzie na ludzi. Właściwie to już wyszła. Plus pierścionek zaręczynowy na jej serdecznym palcu świadczy też o tym że powodzenia u chłopaków tej mordzie też nie brakuje. Zawsze była dla mnie wsparciem w trudnych sytuacjach. Do 18 urodzin (przypominam ona miała wtedy 23 lata) widziałam tylko ją jeśli miałam problem- matka chyba poczuła sie zazdrosna.
Flow chodzi jeszcze do podstawówki , na nasze szczęście widać że ma troche oleju w głowie, więc podejrzewam że zostanie kimś tak samo dla nas wielkim jak Mystiq. W każdym razie jest nadzieja.
No i ja. Aktualnie jestem nazywana profesjonalnie HOMO VIATOREM - człowiekiem w drodze. Nie skończyłam uniwersytetu, jedynie szkołę średnią. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie pochwaliła - z ogromnym wyróżnieniem. Lecz nie pomaga mi to nic w życiu, i tak dużo razy już byłam szanowaną profesorką z najlepszego uniwersytetu w Anglii, Polsce, USA, Chinach czy Francji. A ludzie to zawsze kupują. Chyba kwestia mojej twarzy że wyglądam na taka mądrą.
Jak przetrwałam etapy szkoły? Wszystkie tak samo - nie wychylałam się. Wtapiałam się w tło, ścianę. Byłam potrzebna ludziom tylko wtedy kiedy ode mnie czegoś potrzebowali, bo jako mistrzyni organizowania pytań i odpowiedzi na sprawdziany potrafiły być do mnie kolejki z pytaniem :" STASIA MASZ ODPOWIEDZI DO ROLNICTWA Z GEGRY?", oczywiście zawsze padała odpowiedź :" JASNE JUŻ WYSYŁAM." Tym sposobem nikt się mnie nie czepiał że funkcjonuje w tej szkole. Trzeba sobie po prostu wyrobić opinie prawda?
Ten okres w życiu był chyba jedynym w jakim nazywałam się swoim prawdziwym imieniem i wyglądałam jak ja.
Lecz pewnego wiosennego dni, w dniu ukończenia ostatniej klasy wszystko się diametralnie zmieniło...
CZYTASZ
Girl with million lives
AventuraJedno życie? Za mało. Dwa? Już lepiej. Milion żyć? Idealnie. Tym jestem. Mam milion żyć. I każde mi się podoba. A podstawą wszystkiego jest zapomnienie.